wtorek, 3 listopada 2015

Opowieści Argonautów #1 [Świat Magii]

Okej. Jak zwykle kochana Ana dała się wciągnąć w jakiś projekt. A mianowicie mimo moich lat, uczęszczam do internetowego Hogwartu, czyli do Argo Magic School *autoreklama*
Argomagic.pl
A uwierzcie, że tam wiele osób jest +16. I razem z (nową) opiekunką domu Lwa (Gryffindor) Vicessy Piccifues piszemy Opowieści Argonautów. Zapraszam do przeczytania pierwszej, z zapewne wielu jej części.



Weszłam do słabo oświetlonego, małego pokoiku, gdzie dyrektor Grey przechowywała myślodsiewnię dostępną dla wszystkich. Z wiszących nieopodal fiolek wybrałam tą opisaną “Chrzest Kotów”. Przechyliłam fiolkę nad taflą a srebrny strumyczek zaczął powoli opadać do misy. Schyliłam się i poczułam jak wciąga mnie wir wspomnień. Wylądowałam w korytarzu, stojąc przed otwartymi drzwiami do Wielkiej Sali.
-*-
- Spokojnie! Spokojnie! - Starała się uspokoić uczniów dyrektor Grey; jednak na próżno. Lucy i Arleta nawijały nieustannie o zbliżającym się pasowaniu na pierwszaki, który zbliżał się nieuchronnie. Lily Emot i Calleigh Greenwod witały każdego, kto wchodził do Wielkiej Sali, a Alexandra Block i Kornelia Kuk grały przed wejściem w gargulce, krzycząc na każdego, kto przerywał im grę. W skrócie: Rozgardiasz, kompletny brak zorganizowania i śmiechy, czyli rutyna Argo Magic School. Gdy Dyrektor Grey upewniła się, że wszyscy przyszli, (używając do tego specjalnie zaczarowanej mapy z podpisami Gold Trio), machnęła różdżką i zamknęła drzwi do Wielkiej Sali. Trzask ogromnych skrzydeł przestraszył wszystkich i spowodował grad wściekłych oraz zdziwionych spojrzeń w jej stronę. Nawet Krzywołap podskoczył i najeżył się nieprzyjaźnie.
- Usiądźcie kochani - powiedziała Jo Grey, stojąc na podwyższeniu.
Wszyscy zaczęli prędko zajmować swoje miejsca, a szmer tylko się powiększył. Przy stołach po prawej Lwy i Borsuki, przy stołach po lewej Węże i Orły. Nad każdym ze stołów wisiały flagi z ich godłami.
- Witam Was serdecznie na Chrzcie Kotów! - zawołała z uśmiechem na twarzy, a odpowiedziały jej gromkie oklaski uczniów. - Zanim nasi kochani - do dziś uczniowie nie wiedzą, dlaczego zaakcentowała słowo ,,kochani’’, spoglądając w stronę Call, która kłóciła się zażarcie z Clary Fray/samą sobą xd.  - Uczniowie poprowadzą swoje przedstawienia… - przerwała nerwowo i ukradkiem spojrzała na wnętrze swojej dłoni - Przedstawimy Wam drużyny do nadchodzącej Ligi Quidditcha. - Oznajmiła, ciesząc się w duchu, że tusz pióra na jej ręce się nie rozmazał. Prof. Piccifues, dotychczas zainteresowana wyłącznie zmienianiem koloru swoich włosów nagle zwróciła uwagę na to, co mówi jej pracodawczyni, która za mało jej płaci jak na obowiązek wychowania takiej sfory rozwy...rozpieranej pełnią energii dzieci, które nie potrafią usiedzieć w miejscu nawet przez moment.
- Kapitan, dyrektor, redaktor naczelny gazetki Katie Smith zaprezentuje swoją drużynę! - Zapowiedziała, a w tej samej chwili, jakby na zawołanie Katie zjawiła się tuż obok niej, obrzucając uczniów bystrym spojrzeniem.
- Moja wspaniała drużyna... - I kolejny akcent na słowo ,,wspaniała’’. Co oni z tym dziś mają? - Składa się z : Profesor Alessandry Dus, Profesor Astrii Middle, Oli Arily z domu Węży, Katie Jacobs z domu Orłów, Jessici Parker z domu Borsuków oraz Jennifer Smith z domu Lwów.  - Ogłosiła z dumą, a potem zagrzmiały kolejne brawa na cześć owej drużyny.
- Może wygrasz, mała sadystko! - Rzuciła dziwnym hasłem Vicessy, a prof. Katie parsknęła śmiechem, z resztą tak samo jak Luisa. Jednak reszta sali nie zrozumiała żartu, z powodu czego nauczycielka Quidditcha pokręciła głową, mrucząc coś o ,,dyskryminacji dobrych opowiadań’’. Do dziś większość uczniów nie wie, o co jej chodziło.
- Teraz kapitan profesor Roxanne Wills! - Zapowiedziała dyr. Grey, a Call ziewnęła głęboko i przetarła oczy; cóż się dziwić? Wstała dziś o 14 rano, aby dopracować wiersz swojego domu.
Do mównicy nieśpiesznie podeszła prof. Wills, wzięła głęboki wdech i ogłosiła:
- Moja drużyna posiada profesor Maję Smith, Mirii Massoro z domu orłów, Lusię...Znaczy się Luisę Roudrigez od orłów, Arletę Algę też od orłów, Calleigh Greenwod od lwa i Alice Weasley, kolejnego orła. - Powiedziała, zastanawiając się, czemu lista zawodników nie mogłaby być najzwyczajniej w świecie powieszona na tablicy ogłoszeń, a nie wygłoszona podczas chrztu kotów.
- A moja drużyna przedstawia się następująco: profesor Camil Rain - mimo, iż Jo chciała wyliczać dalej, uczniowie zaczęli klaskać. Camil z trudem powstrzymał uśmiech. - Alaska White z domu węży, Dominika Plane z domu lwa, Alexandra Block i Lilith Grey od węża oraz Rose Black z domu lwa. - Ogłosiła z dumnym uśmiechem, a wrzawa w Wielkiej Sali przybrała na sile. - Profesorze Rain, czy lwy są gotowe do prezentowania swojego domu?- zapytała, a Camil Rain pokazał gestem ściętej głowy, że jeszcze nie, po czym zaciągnął pannę Rose, pannę Greenwod oraz młodą pannę Smith do kąta przy ścianie gdzie stał kufer z rzeczami. Dał każdej małą fiolkę z cuchnąca mazią i kazał im wypić. Skrzywiły się, ale gdy Camil spojrzał na nie surowym wzrokiem zatkały nosy i wypiły do dna. Wtedy zaczęły się kurczyć do wzrostu ośmiolatków. Jennifer zamieniła się w chłopca.  
- Czemu chłopak!? - zapytała oburzona, ale Camil ją uciszył machnięciem ręki. Pannie Jennifer wręczył czarną szatę z kapturem, Pannie Calleigh strój kapitana Quidditcha, a Pannie Anastazji zwykły strój czarodziejski w dziecięcym rozmiarze. Szybko się przebrały a następnie zaczęli coś między sobą szeptać zaciekle.
- Gotowi? - Dopytywała się dyrektor Grey, a wśród stołów innych domów dało się usłyszeć różne szmery. Uczniowie, nie zważając na trwającą uroczystość zaczęli dyskutować na różnorodne tematy, typu: ,,Czemu to się nazywa chrzest Kotów?’’ ,,Umie ktoś na Historię Magii?’’ lub, chyba najczęściej podsuwany temat: ,,Dasz spisać z numerologii?’’. Na szczęście to ostatnie nie doszło do uszu prof. Smith, i Merlinie Dzięki za to.
Camil zastygł w bezruchu, słysząc pytanie dyrektorki, uśmiechnął się zestresowany, przymknął oczy i pokręcił głową, a po ruchu warg można było wyczytać, że ,,To może jeszcze trochę potrwać!’’
- No dobrze. - Westchnęła Jo Grey, wywracając oczyma. - Czy Orły są gotowe?
- Tak! - Wykrzyknęła niemalże natychmiast Astria, wstając jak na komendę i jednocześnie uderzając się w kolano o stół; biada tym, którzy wstając zapominają odsunąć krzesła!
- Dobrze. - Odetchnęła z ulgą prowadząca; a więc nie wszystko jeszcze stracone! - Proszę zaprezentować dom.
Profesor Middle podeszła do mównicy i z uśmiechem na ustach klasnęła rękoma. W jednej chwili zamiast w Wielkiej Sali, wszyscy znajdowali się w dormitorium Orłów. Bez wchodzenia po schodach i ujawniania miejsca, w którym mieszkały orzełki. Jednak to zaklęcie miało też swoje minusy; kiedy przenieśli się do pokoju wspólnego większość uczniów siedziała, więc teraz z wielkim ,,KLAP!’’ spadli na podłogę. Przeklinając i mrucząc w niezadowoleniu uczniowie wstali, a kilkoro z nich zaczęło masować się po obolałych miejscach.
- Witam starszych i nowych uczniów w domu Roweny! - Oznajmiła profesor Middle, a ze schodów zbiegło prędko kilkoro orłów; jedno z nich, Kornelia Kuk potknęła się na schodach i wszyscy wylądowali z impetem na podłodze. Nie trzeba być wróżbitą, żeby wiedzieć, że orły nie były zadowolone z tego obrotu spraw. Jednak nie miały czasu, żeby zacząć narzekać, bo Astria skinęła na nich prędko, posyłając do nich ponagalające spojrzenie.
- A teraz uczniowie domu Orłów wystawią krótką inscenizacje, mające na celu ukazać naszą inteligencję, spryt, mądrość i rozbudowaną wiedzę na wszelkie tematy! - Oznajmiła, a potem prędko usunęła się (czyt.poszła wylegiwać się na kanapie), dając podopiecznym pole do popisu.
Przedstawiający prędko ustawili stoliki, a dyrektor Grey mruczała coś o ,,Pięciu minutach na realizację prezentacji!’’.
- Zajmie nam to całą noc! - Zawodziła Lucy, pochylając się nad książką pt. ,,Quidditch na Wieki’’.
- Nie koniecznie. - Powiedziała Kornelia, uśmiechając się teatralnie.
Sol spojrzała na nią, marszcząc brwi.
- Co masz na myśli? - Spytała, lecz nim otrzymała odpowiedź, spadła z krzesła.
- Co… - Syknęła, patrząc z furią w stronę Calleigh, która niepostrzeżenie przywiązała sznurek do jej miejsca, a teraz nim manipulowała.
- Tu jest wycięcie...znaczy się zaklęcie, które pozwala odnaleźć to, czego się szuka. - Oznajmiła Kornelia, podczas kiedy Sol podnosiła się z podłogi.
- Dawaj! - Krzyknęła Lucy, a Astria machnęła ręką na kanapie, chrapiąc donośnie.
Kornelia machnęła różdżką i wypowiedziała zaklęcie. Dziewczyny prędko przewróciły kartki na drugą stronę, na której cała ,,praca domowa’’ była już napisana.
- Jesteś genialna! - Krzyknęła Sol, a Astria chrapnęła jeszcze głośniej i poruszyła się na sofie; no autentycznie jeszcze jeden ruch, i z niej spadnie!
- Dokładnie! - Potwierdziła Lucy, kiwając głową z uznaniem i zabierając swój pergamin.
- KONIEC! - Ogłosiła trójka dziewczyn, a Astria machnęła ręką i przesunęła się jeszcze trochę w lewo…
ŁUP!
Prof. Middle jęknęła cicho, mrucząc ,,Moja głowa…’’ uczniowie wybuchli śmiechem, a profesorowie ledwo powstrzymali uśmiechy.
- Dobrze! Dziękujemy profesor Middle…
- Nie ma za co…! - Mruknęła półprzytomna Astria.
- ...i jej podopiecznym. - Jo uśmiechnęła się i pokręciła głową. Klasnęła dłońmi i wszyscy przenieśli się do Wielkiej Sali. - Profesorze Rain, jesteście gotowi?
Camil kiwnął niepewnie głową i popchnął Anastazję w ciele dziecka w stronę środka Wielkiej Salli.
- Asz, ty. Ja ci dam. - Zaczęła gniewnie, ale zaraz się opanowała. Podeszła na nogach jak z waty na środek i odwróciła się do uczniów. - No to ten.... - Wyjąkała. - Ciężko PRACOWAŁYŚMY nad tym przedstawieniem, dlatego mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zapraszam.
Gdy to powiedziała, zgasły wszystkie światła. Po sali rozeszły się głosy sprzeciwu.
- Czy to czas na drzemkę? - zapytała profesor Katie gdzieś z kąta.
Gdy światła ponownie się zapaliły, pomiędzy stołami domów a nauczycielskim pojawił się pas zieleni, z kilkoma drzewami oraz krzakami. Uczniowie siedzący przy swoich stołach mogli zauważyć nauczycieli siedzących po drugiej stronie pasma. W ten teren zieleni weszła dziewczynka w za dużym stroju kapitana drużyny Lwów do Quidditcha. Wsiadła na dużą większą od niej miotłę i wzniosła się kilka centymetrów nad ziemię. Z kieszeni wyciągnęła puffka, którego dostała od profesor Mai Smith na zajęciach z OnMS, po czym wyciągnęła z kieszeni paletkę do ping ponga i zaczęła nią go nią odbijać, latając jak opętana. Po kilku sekundach pochodnie przygasły, tworząc półmrok a na pas zieleni weszła mała postać w czarnej pelerynie, z kapturem na głowie. Popchnęła dziewczynkę, przez co ta spadła z miotły. Siedzący bliżej uczniowie mogli dosłyszeć echo nieprzepięknych przekleństw. Nowa postać zaczęła zbliżać się do dziewczynki na ziemi, potykając się co chwila o swoją przydługą, czarna pelerynę. Gdy już była tuz przy dziewczynce nadepnęła na koniec szaty i wywinęła orła prosto w objęcia małej kapitan.
- Jen! Co ty do cholery robisz?! - szepnęła Calleigh, chociaż nikt tego nie usłyszał, bo sale zalała salwa śmiechów.
Mała Anastazja stała gdzieś z boku łapiąc się za głowę.
- Poznasz smak pocałunku dementora! - zawołała Jennifer tak teatralnie jak się tylko dało.
W tej samej chwili na pas zieleni wbiegła Anastazja. W ręku trzymała zgaszoną latarkę.
- Expecto Patronum! - zawołała, udając piskliwy głos małej dziewczynki i zapaliła latarkę. Zamiast poświecić w oczy dementorowi, promień latarki trafił w małą kapitan.
- Sio, sio! - powiedziała Anastazja wymachując rękoma. Jennifer wstała i wybiegł z pola przedstawienia. Panna Rose podała rękę Calleigh, pomagając jej wstać. Gdy się odwróciła, na “scenę” wbiegł profesor Rain w prowizorycznym stroju Godryka Gryffindora, machając szatą jak nietoperz, który bezskutecznie próbuje wznieść się w powietrze.
- Bardzo dobrze. W nagrodę spytam cię ze wszystkich tematów na następnej lekcji Historii Magii. - Zachrypiał.
- Że jak?! - Anastazja zaczęła rosnąć, a ciuchy w dziecięcym rozmiarze rozdzierać, więc wszyscy czym prędzej uciekli z sali, a pas zieleni zniknął po machnięciu różdżką przez Camila.
- Dziękujemy Lwom za tak… Porywające przedstawienie. - Odchrząknęła dyrektor Grey, prawie dusząc się ze śmiechu przy słowie “porywające”. - Teraz na środek zapraszamy Borsuki!
Maja, Clary, Eva i Jessica prędko wyszły na środek sali, a ta ostatnia potknęła się po drodze. Prof. Smith z uśmiechem klasnęła dłońmi i - jak zwykle z resztą - wszyscy uczniowie padli na podłogę w Dormitorium Borsuków.
- Witajcie kochani koledzy i koleżanki! Dziś ja i moja koleżanka pokażemy Wam co kryjemy w swoim dormitorium! - Powitała uczniów Eva.  - Chodźcie za mną! - Dodała i machnęła radośnie ręką; tak radośnie, że aż przypadkowo walnęła Jessicę w nos.
- Ajć! - Syknęła Jes, przykrywając nosek rękoma.
- No! - Odparła radośnie Clary, starając się przerwać ciszę. - To teraz możesz zagrać rolę Voldemorta w przedstawieniu!
Uczniowie parsknęli śmiechem, a Jessica zarumieniła się.
- Tutaj - Eva wskazała na biurka oraz żółte fotele, które były najwyraźniej bardzo wygodne, bo to na nich rozsiadli się nauczyciele. - Odrabiamy lekcje…
- ...Ponieważ jesteśmy bardzo mądrzy i nigdy nie odkładamy pracy domowej na później! - Dokończyła z uśmiechem Clary, a Jessica jedną ręką zabrała z biurka niedokończoną pracę z numerologii.
- Jak widzicie całe nasze dormitorium jest bardzo przytulne oraz w odcieniu czarnego i żółci. - Oznajmiła uroczyście Eva.
- Ale nasze sypialnie nie są już takie czyste i przytulne! - Zauważyła Clary, a uczniowie parsknęli śmiechem.
- Cicho! Kogoś słyszę! - Przerwała jej panna deCadaval.
- Oho! To nasza opiekunka, Prof Smith! Właśnie wychodzi z korytarza! - Oznajmiła teatralnym głosem Jessica, a Maja w try migach wbiegła do holu.
- Dzień Dobry, pani profesor! Właśnie oprowadzamy uczniów po naszym dormitorium!  - Powitała ją Eva, gdy ta weszła do pokoju wspólnego.
- Ach, no tak! - Maja złapała się za głowę. - Kompletnie wyleciało mi z głowy!
- Może opowiem Wam co nieco o naszej założycielce Heldze Hufflepuff oraz o nas? - Uśmiechnęła się. Uczniowie westchnęli cicho. Kilkoro z nich zaczęło już przysypiać. Nauczyciele natomiast zażarcie rozmawiali i komentowali przedstawienia.
- Ciekawe, co wymyśliły węże. - Szeptał prof. Rain, a dyrektor Grey i Smith pokiwały głowami.
- Oby coś, co nie uśpi uczniów… - Mruknęła dyrektor Smith, spoglądając na zasypiających uczniów.
- ...Oto krótka historia naszego domu. Nasza wycieczka dobiega już końca, ale dostaniecie teraz mały prezencik od nas. - Na słowo ,,prezencik’’ uczniowie gwałtownie się rozbudzili, spoglądając z wyczekiwaniem na Maję.
- Jak wiecie jesteśmy dużymi łakomczuchami dlatego mamy dla Was cukieraaaaasy! - Ostatnie słowo panna Fray pisnęła. Eva wyjęła spod kanapy wielki worek z cukierkami i zaczęła podchodzić do każdego z uczniów.
- Dla nas nie będzie…? - Spytał prof. Rain bliski płaczu. Alessandra spojrzała na niego i pokręciła głową z uśmiechem.
- No dobrze. - dyrektor Grey klasnęła w dłonie i wszyscy pojawili się na nowo w Wielkiej Sali. - Teraz zapraszam Wężyki!
Ola Airly i Lilith Grey poszły na środek, uśmiechając się iście ślizgońsko.
- Ola, nie wiem jak ty, ale ja NAJBARDZIEJ kocham naszego Wielkiego Węża! Wyrecytujmy odę do niego! - Syknęła Lilith, spoglądając na Olę z błyskiem w oczach.
- Z Tobą zawsze! - Odpowiedziała, poprawiając włosy.
- Tak więc… - Zaczęła Lilith, a w sali zrobiło się ciemno. Po chwili dało się usłyszeć fanfary. - ZAPRASZAMY NA ODĘ DO WIELKIEGO WENSZA! - Wrzasnęła na całe gardło, a uczniowie, którzy już dawno pospali, rozbudzili się i zaczęli się rozglądać z pytaniem w oczach: ,,Kto mnie obudził? Dostanie avadą, przyrzekam!’’.
- Aless, najmilsza moja, ty jesteś jak zdrowie! - Wykrzyknęła Ola, klękając na jedno kolano. Prof. Duss wytrzeszczyła na nią oczy.
- Ile Cię trzeba cenić, ten się dowie, kto Cię wkurzył!
Camil parsknął śmiechem ,,Święta prawda!’’ Zauważył, przez co dostał od Aless z liścia.
- Dziś wielkość Twą w całej ozdobie widzę i opisuję bo zdycham ku Tobie!
Vic próbowała za wszelką cenę nie wybuchnąć śmiechem. Z resztą tak samo jak Maja i Rox.
- Aless Wielka…
Prof. Dus uśmiechnęła się pod nosem. ,,Może ta Oda wcale nie jest taka zła…’’ - pomyślała.
- Co jasny cię szlag trafił! - Zakończyła Lilith, a Alessandra spojrzała na nią z szokiem. W tym właśnie momencie Roxanne napotkała spojrzenie Vicessy i obie wraz z Mają wybuchły głośnym śmiechem. Zaraz po nich śmiać zaczęła się Anastazja, zaraz potem Jessica, aż w końcu każdy prócz Lilith, Oli i Aless śmiał się w najlepsze.
- ...I w wężowej siedzisz jamie, Ty, co lochy nasze uchroniłaś przed pchłami cudem! - Kontynuowała Ola. Aless zrobiła się wściekle czerwona i wstała, wyjmując z pochwy różdżkę. Jo była jednak szybsza; w jednej chwili rzuciła zaklęcie protego, a w drugiej spojrzała na Aless z ostrzeżeniem w oczach. Opiekunka prychnęła cicho i z powrotem usiadła na swoim tronie.
- ...Tak nas powrócisz na pucharu łono. Tymczasem przenieś moją pupę utęsknioną…
W tej o to chwili nauczycielka Quidditcha rzuciła się na podłogę i zaczęła trzymać się za brzuch. - Do tych jam wężowych, do lochów zatęchniętych, do tych pól w szklarniach konopi rozciągniętych! Żyć się bez Ciebie nie da, za bardzo cię kochamy.
...zapewne wiecie, jaka reakcja była Aless.
- SKORO MNIE KOCHACIE, TO CZEMU MI TO ROBICIE? - Krzyknęła wściekła do granic możliwości.
Lilith i Ola wyszczerzyły bielutkie ząbki w jej stronę, a cała sala ponownie zaniosła się śmiechem. Widać było, że węże czerpały wielką satysfakcje ze śmiechów i chichów uczniów i nauczycieli.
- Zdjęcia Twoje koło łóżek trzymamy, bądź naszą Panią, bądź naszym Wielkim Wenszem!
- Bo pamiętaj, Ty jesteś w naszym życiu sensem! - Dodała Ola z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Ola, a wiesz, jakie zaklęcia najbardziej kochają ślizgoni?
- Jakie?
- Niewybaczalne i czarnomagiczne! - Oznajmiła, jakby to było oczywiste. - I WIESZ CO?
- Co?
...I w tej chwili Lilith machnęła różdżką, a wszyscy zebrani usłyszeli podkład do piosenki ,,Ulepimy Dziś Bałwana’’. Po chwili dziewczyny zaczęły śpiewać:
,,Choć rzucimy dziś Avadę! No choć zrobimy to!
Tak dawno nie znęcałaś się, no proszę Cię, znudziłaś się czy co?
Zabijałyśmy razem, a teraz nie, dlaczego tak jest czy wiesz?
Choć rzucimy dziś Avadę, lub walniemy Cruciatusa…
Imperio!
Choć rzucimy dziś Avadę, czy Crucio wolisz dziś?
Czy długo jeszcze czekać mam? Bo Bombardą ci rozpieprzę tu jak nic!
I tak jakoś trudno, w środku ciszy tej Sectusempry dźwięk znieść…
Choć rzucimy dziś Avadę…A może Crucio Jo walniemy…
Albo Dus…’’
Nie trzeba być wróżbitą, żeby wiedzieć, że węże zostały nagrodzone największymi brawami. Jury zebrało się w kącie sali, a Aless była zajęta ochrzanianiem Lilith i Oli.
Vicessy, Jo, Katie, Roxanne i Alexandra zebrały się w kącie Sali i zaczęła się narada. Nauczycielki szeptały zażarcie, każda z nich co chwile rozglądałą się wokół, w obawie, że ktoś podsłuchuje. Po chwili wszystkie wyprostowały się i ruszyły na swoje miejsca z tajemniczymi uśmiechami. Dyr. Grey podeszła do mówniczy, wzięła głęboki wdech i przemówiła:
- Po krótkiej naradzie, wyniki scenek przedstawiają się następująco:
- Czwarte miejsce zajął...Dom Orła! - Uprzejme oklaski dało się słyszeć z drugiego piętra.
- Trzecie miejsce należy do Lwów! - Uczniowie i nauczycieli bili brawo po raz kolejny.
- Drugie miejsce...Węże! - Krzyknęła Jo, a uczniowie zaczęli gwizdać i klaskać tak bardzo, że nawet na siódmym piętrze słyszano wrzaski i pogwizdywania.
- A pierwsze miejsce zajęli… BORSUKI! - Uczniowie klaskali po raz kolejny, aż obudzili chrapiącą w swoim tronie Adriannę.
- Coo...O, dzięki! Dziękujemy! - Powiedziała, przecierając oczy.
-*-
Obraz zaczął się oddalać, aż w końcu moja twarz wypłynęła zza wspomnienia. Uśmiechnęłam się. Włożyłam wspomnienie do fiolki i wyszłam z pomieszczenia, zamykając drzwi i kierując się w stronę mojej sypialni.


Podobało się? Komentujcie, to na prawdę dodaje mi ochoty na tworzenie kolejnych. :3

1 komentarz:

  1. Wynn Macau to offer bingo in casinos | JMT Hub
    Wynn Resorts 포항 출장샵 Ltd. 평택 출장마사지 (WYNN:NASDAQ:WYNN) 충청남도 출장안마 today said it has 여주 출장마사지 entered into an agreement to supply 수원 출장마사지 online gambling services, with the online gambling

    OdpowiedzUsuń