poniedziałek, 9 listopada 2015

Werewolves & Me #11 [EXO]



— Trzymaj — Sehun wręczył mi zwinięty materiał. Rozłożyłam go i moim oczom ukazały się spodenki i przydługa koszulka. Przyłożyłam ją do ciała i poparzyłam na chłopaka z pytającym wyrazem twarzy.

— Przy tej koszulce to spodenki raczej nie są mi potrzebne — powiedziałam, uśmiechając się. Chłopak wzruszył ramionami, a ja poszłam do łazienki. Stojąc pod wodospadem ciepłej wody, próbowałam rozluźnić mięśnie, a z głowy wyrzucić wszystkie myśli. Zamknęłam oczy i stałam nieruchomo. Po chwili poczułam rozkoszne rozluźnienie. Umyłam się, razem z piaskiem spłukując wydarzenia dzisiejszego dnia, męczące psychikę i ciało. Gdy wróciłam do pokoju, wszystkie okna były zasłonięte,  a wnętrze oświetlała jedna lampka stojąca na szafce nocnej. Kolorowowłosy siedział na brzegu łóżka z opuszczoną głową. Gdy zamknęłam drzwi łazienki, robiąc nieco hałasu, podniósł głowę. 





 
Usiadłam obok niego i zaczęłam wycierać włosy.
— Byliśmy z Luhanem bardzo blisko. Tak mi się zdawało. Ale nie tak jak myślisz — poprawił się szybko. — Dla mnie był przyjacielem.
Odłożyłam ręcznik i położyłam rękę na jego ramieniu,  dodając mu otuchy. W końcu się przede mną otworzył, lecz patrzył przed siebie.
— A...  — zaczęłam niepewnie.  — A tamto zdjęcie w pokoju?
— Jedno z wielu. Gdy jeszcze mieszkaliśmy w Seulu, często robiliśmy takie zdjęcia. I nie tylko my. Kris z Tao, Chanyeol z Baekhyunem,  Xiumin z...  ze wszystkimi — zaśmiał się, zapewne na jakieś wspomnienie.
Dawno nie widziałam go śmiejącego się tak szczerze.
— Rozumiem.
— Byliśmy ze sobą bardzo zżyci. A przynajmniej tak mi się zdawało. Traktowaliśmy się jak bracia.
Westchnęłam ciężko, nie wiedząc, co powiedzieć.
— Ale to już stare czasy. Nie mówmy o tym.
— Nie,  jeśli coś leży ci na sercu,  powiedz. Na mnie możesz polegać — wciąż trzymałam rękę na jego ramieniu,  patrząc na jego lewy profil. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, opuszczając głowę, a ja dałam mu czas do myślenia. Po kilku minutach zaczął się we mnie wpatrywać. Speszyłam się lekko,  patrząc na niego pytająco.
— O co chodzi?
—Jesteś taka odważna, silna, mądra — powiedział cicho.
Kompletnie zbiło mnie to z tropu. Wydukałam jedynie "dziękuję" między kilkoma samogłoskami.
— Jesteś taka, jaka powinna być wadera alfa. Nic dziwnego, że Suho cię wybrał.
— Jak to, wybrał? Do czego?
— Byś została waderą alfa. On jest wilkiem alfa. Alfy zawsze muszą być razem. Jeśli w pobliżu jest wilk alfa, wilk beta, gamma, a tym bardziej omega nie ma możliwości związania z nią. Emilia jest typową waderą beta. Więc nie ma szans, by została alfą, chyba, że zabrakłoby ciebie. Ja jestem najmłodszy, więc jestem omegą, ostatnim w kolejce na alfę.
— Czy ty próbujesz mi powiedzieć, że Suho wybrał mnie sobie na, no nie wiem jak to po ludzku nazwać… Na dziewczynę?! — zapytałam,  nie będąc do końca pewna, czy dobrze rozumiem..
— Tak... jakby — Sehun odpowiedział i wstał. — Będę spać na kanapie. Dobranoc — powiedział i położył się plecami do mnie.
— A jeśli ja nie chcę?! — zapytałam w złości. — Nie czuję do Suho nic poza przyjaźnią.
Chłopak już się nie odezwał. Bojowo nastawiona położyłam się spać, szarpiąc pościel. W nocy w kółko śnił mi się fragment wieczora,  gdy Suho ratował mnie od utonięcia. Potem obraz się zmienił. Przyśniło mi się,  że jesteśmy parą, a on ogłosił to reszcie watahy. Wszyscy nam gratulowali. A ja byłam szaleńczo nieszczęśliwa, słysząc gratulacje od uśmiechniętego Sehuna. Nagle ze snu wyrwało mnie łaskotanie w ucho. Nie otwierając oczu, udawałam, że śpię i nasłuchiwałam.
— Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego, co powiedziałaś — szepnął Sehun, głaszcząc moją głowę,  po czym się oddalił, a ja zasnęłam znów zapadłam w sen, tym razem spokojny.
Pierwszy raz od kilku dni spałam, nie będąc męczona przez chłopaków, ich gadanie,  czy złe sny. Gdy się obudziłam, przeciągnęłam na łóżku,  przetarłam oczy i rozejrzałam po pokoju. Zauważyłam, że był pusty. Na stole leżał talerz z kanapkami. Podeszłam i przeczytałam liścik.
„Nie chciałem cię budzić. Odpocznij w końcu. Zrobiłem śniadanie i wyszedłem do domu EXO. Dołącz do nas potem.
Omega Sehun"
Z głowa pełną pytań poszłam do toalety się odświeżyć. Na suszarce zauważyłam moje ciuchy z poprzedniego dnia. Pachniały płynem do płukania. Uśmiechnęłam się uroczo, na myśl, że Sehun musiał je wyprać. Dotknęłam materiału i skrzywiłam się nieznacznie, czując wilgoć. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do szafy chłopaka. Nie obrazi się, jeśli ubiorę jeszcze jedną jego koszulkę. Narzuciłam na siebie turkusowy materiał z motywem ciepłych krajów. Potem zjadłam kilka kanapek i zaczęłam robić sobie dobierane warkocze. Razem wyszło sześć. Popatrzyłam na siebie w łazienkowym lustrze. Ta fryzura sprawiła,  że zaczęłam wyglądać na bojowo nastawioną.
— Nie daj się zbojkotować — powiedziałam sama do siebie i lekko poklepałam się po policzkach. Odłożyłam talerz z resztą kanapek do lodówki, a potem wyszłam przed domek. Przemieniłam się w białą wilczycę i rozprostowałam ciało,  przeciągając się. Bieg na świeżym powietrzu  po dobrym śnie wpłynął na mnie odświeżająco. Zaczęłam myśleć o rozmowie z Sehunem. Tej, którą przeprowadziliśmy poprzedniego wieczora. Postanowiłam poważnie powiedzieć Suho, co myślę o aranżowaniu związków bez mojej wiedzy.  Po kilku minutach wchodziłam do ogromnego domu. Idąc do salonu, usłyszałam urywek rozmowy.
— [...] wyzywam ciebie, wilku alfa, na pojedynek o pozycję — wszyscy siedzieli w salonie na kanapach, patrząc ze zdziwionymi minami na dwójkę stojących przed nimi młodzieńców. Na dźwięk otwieranych drzwi  wszyscy, prócz Suho i Sehuna, odwrócili głowy w moją stronę. Siedzący najbliżej drzwi Lay machnął na mnie bym podeszła.  Usiadłam na oparciu.
— O co chodzi? — szepnęłam Layowi do ucha,  patrząc na wciąż wpatrujących się w siebie chłopaków.
— Sehun wyzwał Suho na walkę o stanowisko wilka alfa.
— Dlaczego?  — zapytałam, a Lay wzruszył ramionami,  bo Suho właśnie się odezwał.
— Ja,  wilk alfa, Suho, przyjmuję wyzwanie wilka omega, Sehuna. Ten z nas, który wygra, zyska miano wilka alfa, a także przewodnictwo nad stadem. Ten, który przegra,  będzie musiał opuścić watahę na przynajmniej pół roku.
— O nie! — wyrwało mi się.
— Będzie mógł zostać tylko wtedy,  jeśli cała wataha jednogłośnie tak zadecyduje — kontynuował Suho szorstkim głosem.
Gdy Sehun kiwnął głową,  Suho wyszedł pośpiesznie z salonu,  trzaskając za sobą drzwiami.
— Czyś ty oszalał?! — wyprzedził mnie z pytaniem Lay, gdy tłumnie podeszliśmy do chłopaka. — Nie podoba ci się przywództwo Suho?
— Nie mam nic do jego przywództwa.
— Więc po co ta szopka?! — czułam wewnętrzny gniew. — A co jeśli któryś z was będzie musiał odejść?
— Nie ma takiej opcji.  Przecież to tylko walka moja i Suho — powiedział pewny siebie i wyszedł z salonu.
— Nie wierzę,  że on naprawdę to zrobił — skomentował wydarzenie Tao i również wyszedł z pomieszczenia. Zaraz za nim ruszyli Kai, Chen i D.O.
— Fajny fryz, Ana — powiedział Baekhyun, po czym razem z Emilią i Chanyeolem także zniknęli za drzwiami.
Zostałam w salonie sama z Layem i Xiuminem,  którzy udawali,  że dalej oglądają lecący w telewizji film. Usiadłam obok Laya i odchyliłam głowę do tyłu.
— Jak się czujesz po wczorajszym dniu? — zapytał Lay,  a ja popatrzyłam na niego, nie zmieniając pozycji.
— Dużo lepiej. Wyspałam się i pogadałam z... — przerwałam wpół zdania,  nagle zdając sobie z czegoś sprawę. — O nie. On nie może być takim głupkiem — powiedziałam, wybiegając z pokoju i już miałam pukać drzwi Sehuna, gdy przypomniało mi się, że teraz śpimy tam ja i Emilia. Wołałam go na łączu telepatii, ale nie odpowiedział. Zapukałam do Suho. Gdy tylko mi otworzył, zaczęłam jak z bomby mówić szybko i niezrozumiale.
— An,  spokojnie. Wejdź. Też muszę o czymś z tobą porozmawiać — przerwał mi i wpuścił do swojego pokoju. Gdy weszłam, od razu zauważyłam otwarte okno. Suho od razu je zamknął, po czym zapatrzył się w swoje ogromne akwarium.
— Suho,  posłuchaj,  nie jestem pewna,  ale... — przerwałam, gdy lider odwrócił się do mnie i wystawił rękę, dając mi znak, żebym się przymknęła.
— Co do wczoraj. Przepraszam,  że to wyszło w taki, a nie inny sposób. Gdybym użył bąbla, nie zdążyłby do ciebie dopłynąć — powiedział,  podchodząc do mnie powoli,  intensywnie wpatrując się w moją twarz.
— N-nie ma sprawy. Jestem ci naprawdę wdzięczna,  że uratowałeś mi życie.
— Lecz musisz wiedzieć,  że dla mnie miało to dodatkowe znaczenie — jego twarz była parę milimetrów ode mojej.
Już wtedy mogłam się domyślić,  o co mu chodziło, ale byłam zbyt zamroczona świadomością, że prawdopodobnie Sehun wyzwał Suho na pojedynek, by móc być ze mną. Wiedziałam,  że to dość egoistyczne myślenie i nie byłam pewna, czy przypadkiem nie sobie tego wmówiłam,  ale tak wywnioskowałam po naszej wczorajszej rozmowie. W tym czasie Suho położył dłoń na moim policzku i schylił się nieznacznie. Dopiero jego ciepły oddech zwrócił moją uwagę na to, co robi. Szybko odsunęłam się na bezpieczną odległość.
— Właśnie dlatego przyszłam. Nie jestem do końca pewna, co ty czujesz w stosunku do mnie,  ale ja uważam, że nie łączy nas nic poza przyjaźnią. Dobrą przyjaźnią. Sehun mówił mi o regule,  że wadera alfa może być tylko z wilkiem alfa. Chyba dlatego wyzwał cię na pojedynek! — ostatnie zdanie powiedziałam lekko podniesionym ze zdenerwowania głosem.
— Po pierwsze, jest mi przykro, że jestem dla ciebie tylko przyjacielem,  ale mogłem się tego domyślić po tym, jak często patrzysz na Sehuna. Myślałem tylko,  że skoro wtedy się nie wyrwałaś, tuż po wypłynięciu nad taflę,  to znaczy że też do mnie coś czujesz.
— Też? — zapytałam zbita z tropu.
— Lubię cię. Ostatnimi czasy pokazałaś jaka jesteś silna, ale jednocześnie jak bardzo potrzebujesz wsparcia. Chciałem być tym, na kim możesz polegać. Kimś bliskim. Ale skoro wyszło inaczej...  — przerwał,  przybierając zamyślony wyraz twarzy. — Sehun jest kompletnym idiotą,  skoro myśli, że reguły stuprocentowych wilków obowiązują także wśród półludzi — uderzył delikatnie głową w szybę akwarium i założył prawą rękę na głowę.
— To znaczy,  że jako alfa nie muszę być z alfą? — zapytałam pełna nadziei.
— Tak,  to prawda — powiedział bezbarwnie.
— Trzeba powiedzieć Sehunowi! Nie musi stawać z tobą do walki!
— Niestety musi. Akurat to jedna z niewielu reguł, które ustaliliśmy po śmierci Krisa i Luhana. Że mamy honor i dotrzymujemy danego słowa.
— Ale to bez sensu. Zapewne żaden z was nie chce stawać do tej walki!
— Uwierz mi,  ja nie chcę. Ale także żaden z nas nie może jej odwołać.
— To chore. Nie rozumiem męskiej logiki — powiedziałam, kończąc temat i wyszłam.
Stojąc na korytarzu wzięłam głęboki oddech.
~ Ktoś wie, gdzie teraz może być Sehun? — zapytałam telepatycznie, a prawie dziesiątka głosów odpowiedziała mi, powodując ból głowy.
~ Jedna osoba! To boli.
~ Więc może ja? — zapytał Tao.
~ Dajesz.
~ Plaża na lewobrzeżu to było  nasze ulubione miejsce. Teraz już tylko jego. Czuje tam podmuchy wiatru,  no i mało kto tam chodzi…
~ Dzięki — powiedziałam i w pośpiechu wyszłam z domu,  po czym w ciele białej wilczycy pobiegłam czym prędzej na miejsce, w którym ostatnio umarłam. Duet wspominał wtedy coś o tym,  że mam teraz tylko część duszy. Tak samo wtedy, jak i teraz, nie wiem, o czym oni mówili.
W końcu dobiegłam do wybrzeża.  Z szybko bijącym, sercem zaczęłam szukać Sehuna. Najpierw ze ścieżki,  która górowała nad plażyczkami. Gdy nic nie zobaczyłam, weszłam na najbliższą mini plażę i wbiegłam do wody. Odpłynęłam od brzegu i zaczęłam płynąć najpierw w lewo, ponieważ ta część była krótsza.
Co ja robię? Przecież umiem latać. Idiotka, skarciłam samą siebie. Wyszłam z wody i zmieniłam się  w człowieka,  po czym poleciałam tuż nad taflą wody w przeciwną stronę niż poprzednio. Musiałam pilnować, żeby nikt mnie nie zobaczył, bo przecież był środek dnia. W końcu znalazłam Sehuna leżącego na plecach, na jednej z najdalszych plażyczek. Opuściłam się przy nim,  po czym kucnęłam i delikatnie potrząsnęłam jego ramieniem.
— Hunnie? — od razu podniósł się do pozycji siedzącej i popatrzył na mnie zdziwiony.
— An?
— Tak, tak to ja — uśmiechnęłam się do siebie z powodu mojej oczywistej odpowiedzi.
— Co ty tu robisz?
— Nie wiem, czy dobrze myślę,  ale jeśli tak, to jesteś największym głupkiem na świecie.
— O czym ty mówisz?  — zapytał, w ogóle nie poruszony tym, że go obraziłam.
— Po co wyzwałeś Suho na pojedynek?
— Żeby zostać wilkiem alfa — odpowiedział bez chwili namysłu.
— To pośrednio. A tak naprawdę? — nie dawałam za wygraną.
— Bo...— zawahał się, ale mnie to wystarczyło.
Wciąż nie wiedziałam, czy mam rację,  ale wcześniej to on zrobił pierwszy krok. Tym razem to ja się do niego zbliżyłam, założyłam ręce za jego szyję i wpiłam się w otwarte ze zdziwienia usta. Po chwili poczułam, jak kładzie swoje oblepione piaskiem dłonie na moim ciele,  oplatając nimi całą moją postać. Naprawdę nie mam pojęcia, ile to trwało. Gdy puściłam go po dość długiej chwili i popatrzyłam na niego lekko rozkojarzonym wzrokiem,  wciągnął mnie na swoje kolana, wiec usiadłam na nim okrakiem. Wtedy oparł swoje czoło o moje.
~ Nie wiem, co mam o tym myśleć — odezwał się przez telepatię.
~ Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzać. Podobasz mi się — gdy tylko to powiedziałam, podniósł głowę i popatrzył na mnie kompletnie zdziwiony. — Bardzo mi się podobasz. Od naszego pierwszego spotkania, czułam, że coś mnie do ciebie ciągnie. Szczególnie sposób, w jaki cię poznałam, był dość... intrygujący — zaczęłam mówić na głos. 
— A co z regułą alfa do alfy? Co z Suho?  Przecież widziałem wasz pocałunek, Lu...  go pokazywał.
— Ratował mi życie. Poza tym,  kiedy wykonuje się sztuczne oddychanie, to też jest metoda usta–usta.
— Masz rację. Przepraszam. Ale myślałem,  że ta reguła....
— Dotyczy stuprocentowych wilków,  a nie półludzi — przerwałam mu. — Tak naprawdę, to ta reguła nie miałaby zastosowania,  bo ludzie są zbudowani inaczej.
— Czyli nie obowiązuje?
— Nie,  głupku — powiedziałam żartobliwie i lekko uderzyłam go w głowę.
— Zasłużyłem — powiedział, masując cel ataku, po czym rzucił się na mnie i przytulił niemiłosiernie mocno,  prawie gniotąc mi klatkę piersiową.
— Jestem taki szczęśliwy. Nawet nie wiesz, jak bardzo — mówił, śmiejąc się jak opętany.
— Czuję — wydukałam, ledwo łapiąc tlen.
— Przepraszam. Za mocno — uścisk zelżał i siedzieliśmy tak przytuleni, delektując się chwilą. Po kilku minutach kolorowowłosy znów się odezwał:
— Ale do pojedynku tak czy siak muszę stanąć.
— Moim zdaniem to kompletnie bez sensu. Ani ty,  ani Suho nie chcecie walczyć.
— Nie da się tego cofnąć. Wiedziałem, że nie ma odwrotu, gdy podejmowałem tę decyzję.
— Chciałeś walczyć o mnie z Suho, wiedząc, że przegrana skończy się opuszczeniem watahy? — odsunęłam się nieznacznie,  by móc na niego spojrzeć.
— Właściwie to chciałem walczyć, żeby chociaż mieć szansę na twoje względy.
— Czyli nawet nie wiedziałeś, czy po wygranej dostaniesz to, czego chcesz? Naprawdę masz problemy z kontaktami międzyludzkimi. Więcej rozmawiaj. Może wtedy nie wyszłoby tyle nieporozumień — znów się do niego przytuliłam i głaskałam go po głowie.
Co jakiś czas,  gdy któreś z nas zapragnęło sprawdzić,  czy to, co się między nami dzieje, to prawda, zaczynało całować tego drugiego. Spędziliśmy tak pół popołudnia,  aż w końcu zgłodnieliśmy. Złapałam Sehuna za rękę,  pomagając mu wstać,  a potem wzniosłam nas w powietrze i skierowałam się w stronę domu.
Było tam wyjątkowo spokojnie. Weszliśmy do salonu, trzymając się za ręce. Wszyscy siedzieli na kanapach i oglądali jakąś komedię kryminalną.
— Jedliście już?  — zapytałam
— Nie,  czekaliśmy na was. Ale skoro już jesteście, to możemy jeść. Wszystko gotowe — powiedział Lay, wstając z kanapy i spychając leżącego na jego kolanach Xiumina.
— Tylko się przebiorę — oświadczył Sehun i wyszedł.
Emilia wzięła mnie pod ramię i wyprowadziła do przedpokoju.
— No i jak? Trzymaliście się za ręce,  to chyba dobrze,  co?  — zaczęła podekscytowana.
— Idealnie — uśmiechnęłam się szeroko, pokazując kciuk do góry.





Korekta: Caroline

Yehet (Hey yeah), Ohorat (All right)
 Dobranoc :*

3 komentarze:

  1. Okej, przeczytałam rozdział i jakoś tak przyjemnie mi się na sercu zrobiło.
    An i Sehun są razem. Może i motyw z pojedynkiem był trochę oklepany moim zdaniem, ale podobało mi sie. Zwłaszcza, że poczułam jakbym tam była i wcielała sie w postać dziewczyny. To duży plus. Wogóle przez chwilę miała obraz Suho bez koszulki jako pół wilka. Wybacz, fotki w sieci robią swoje. Heh. :D
    Nie wiem co jeszcze dodać, ale zdecydowanie mi się podobało. I chyba to jeden z lepszych rozdziałów. :3
    Także weny w dalszym pisaniu i pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy ten rozdział był stylistyczną katastrofą. Do tego okazało sie ze był "gotowy" ale zaginął w akcji i go nie wstawiłam... Bezsens kompletny, ale przynajmniej coś wstawiłam.
      Internet to zgubne miejsce, wiem XD
      Co śmieszne, mam plan na kolejne zdarzenia, ale bardzo opornie szło mi zabieranie się do pisania, bo sądziłam, że nikt tego nie czyta :O
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. naprawde świetny rozdział czułam jakbym tam była i wcielała sie w postać dziewczyny

    OdpowiedzUsuń