poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Werewolves & Me [EXO]

To nowe opowiadanie. Wymyśliłam wczoraj, siedząc na masce samochodu i patrząc w las. To taka próbka. Powiedzcie, czy się Wam podoba. :))







Wakacje po maturach to najlepszy czas jaki jest znany każdemu uczniowi. Cztery miesiące, podczas których teoretycznie  „zbijamy bąki”. Niestety większość musi zarobić na studia, wynajem mieszkania, akademika lub po prostu na nowe ciuchy. Sama chciałam odpocząć, ale musiałam iść do pracy, więc stwierdziłam, że najlepiej będzie jeżeli podejmę się tego zadania w drugiej połowie wakacji, by móc wykorzystać czerwcowo—lipcową pogodę. Dostałam się na kierunek, o którym marzyłam od czwartej klasy podstawówki, więc życie powoli zaczęło toczyć się ku tej lepszej ścieżce. Niedługo po zakończeniu roku, w pewną sobotę, pojechałam z mamą oraz babcią na naszą działkę za miastem. Trochę się na niej pokręciłam, coś porobiłam, aż w końcu po chwili spytałam mamę, czy mogę pojechać autem na wycieczkę. Nie miałam jeszcze prawa jazdy, ale ukończyłam kurs, więc miałam nadzieję, że pozwoli mi pojeździć trochę poza radarami policji. Zgodziła się.
Wsiadłam do auta, odpaliłam silnik, włączyłam muzykę z telefonu i pojechałam, tocząc się po nierównych działkowych ścieżkach. Chciałam zobaczyć, jak duży jest las niedaleko działek, bo ostatnio nie miałam czasu tego sprawdzić. Wjechałam we wspomniane miejsce i z wytężonym wzrokiem obserwowałam otoczenie, mając nadzieje na zobaczenie czegoś ciekawego. Gdy już myślałam, że nie zauważę ani jednej oznaki ludzkiego lub zwierzęcego życia, trafiłam do wodociągów. Zawróciłam zrezygnowana i przed wodociągami skręciłam w prawo. Znów jechałam powoli, mijając po drodze kilka pobocznych dróg i zastanawiając się, którą z nich wybrać. Po jakimś czasie skręciłam w lewo. Zauważyłam kilkoro ludzi spacerujących z psami. Minęłam ich i pojechałam dalej.  Przedostałam się przez piaszczystą drogę i znów trafiłam na kolejną część lasu. Z daleka zauważyłam mały ogrodzony teren z elektryczną skrzynką. Nagle telefon przestał odtwarzać muzykę, a chwilę później auto zatrzymało się i wyłączyło.
— Co jest, cholera? — wyburczałam i sprawdziłam ilość paliwa.
Ponad połowa baku. Akumulator też działał, bo pamiętam, jak niedawno mama go ładowała.
Parę razy przekręciłam kluczyk, próbując włączyć auto. Niestety odmawiało posłuszeństwa. Sięgnęłam po telefon. Czarny ekran. Wyłączył się. Próbowałam go włączyć, ale nie otrzymałam żadnej reakcji. Gdyby bateria miała paść, ostrzegłby mnie przeraźliwym dźwiękiem. Wyszłam z auta i zamknęłam je. Pomyślałam, że może się przegrzało. Przecież cały czas stało na słońcu… Do kieszeni spodni włożyłam kluczki i telefon. Stwierdziłam, że przejdę się po okolicy. Weszłam w las, ostrożnie stawiając kroki. Wędrowałam tak chwilę, idąc przed siebie, rozglądając się czujnie i nasłuchując. Przecież nie chcę spotkania z dzikami.
Wtedy przypomniała mi się rymowanka: „Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły, kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo prędko znika”. Nagle poczułam się jakbym przechodziła przez cienką warstwę mroźnej, wilgotnej i obślizgłej mgły. Zatrzymałam się. Po sekundzie lub dwóch ruszyłam dalej, a gdy przestawiłam nogę, uczucie zniknęło. Niespodziewanie zobaczyłam wokół mnie gwałtowny ruch. Jak spod ziemi zaczęły pojawiać się zwierzęta. Wszystkie pary oczu dziwnie inteligentnie wpatrzone we mnie. Poczułam ból w prawej ręce i zasyczałam, wciągając powietrze przez zęby. Spojrzałam na rękę i zobaczyłam czarne znamię w okolicy łokcia, po wewnętrznej stronie. Jakby tatuaż w kształcie głowy wilka. Zaraz potem powoli zaczęły pojawiać się kolejno tułowie, łapy a na końcu ogon, sprawiając mi piekący ból. Miałam ochotę krzyknąć, a do oczu napływały mi łzy.  Gdy  zobaczyłam, że ogon poczerniał, tak jak reszta znamienia, poczułam, że kręci mi się w głowię, a przed oczami robi się ciemno. Ostatnie, co zapamiętałam, to widok poruszających się zwierząt, gdy upadałam na ziemię.
Obudziły mnie głośne hałasy agresywnie wdzierające się do moich uszu oraz obrzydliwa woń. Próbowałam otworzyć oczy, ale powieki odmówiły mi posłuszeństwa. Podniosłam rękę do twarzy i poczułam, że moje oczy zawiązane są nasączoną czymś opaską. Już miałam ją ściągnąć, gdy usłyszałam czyjś głos.
— Nie ściągaj jej. Jeszcze za wcześnie — słowa zapiszczały mi w głowie.
— Nie krzycz tak — wymamrotałam.
— Nie krzyczę, to twój słuch się wyostrzył — usłyszałam już ciszej. — Tak samo jak twój węch, więc pewnie czujesz ogromny smród. Niedługo twoje oczy też skończą się przekształcać.
— Przekształcać? — zapytałam, kompletnie zbita z tropu. Podniosłam się zdziwiona, szukając źródła głosu, ale hałas bardzo mi przeszkadzał, więc tylko bezradnie kręciłam głową.
— Tak, przekształcać — nareszcie udało mi się wywnioskować, jaki to głos. Był męski, z bardzo przyjemnym, aczkolwiek nieznoszącym sprzeciwu tonem.
— Nie rozumiem — musiałam odchrząknąć, żeby odkrztusić ślinę. Poczułam się głodna i spragniona.
— Zaraz wszystko ci wytłumaczę, tylko skończę napar wzmacniający. Inaczej twoje ciało, a w szczególności serce, nie wytrzyma zmian.
— Wciąż nie rozumiem, o czym mówisz. Nie znam cię. Nawet cię nie widzę, a do tego mówisz z takim dziwnym akcentem…
— Niedługo mnie zobaczysz — skitował zmęczonym głosem.
W hałasie wyłapałam dźwięk przelewanej wody i nareszcie zrobiło się cicho. Słyszałam tylko oddech mojego towarzystwa i kroki w moją stronę. Odruchowo próbowałam się odsunąć. Bez zdolności widzenia czułam się bezbronna. Złapał mnie za rękę i wręczył ciepły kubek.
— Nie bój się mnie. Nic ci nie zrobię. Wypij.
Powąchałam i skrzywiłam się.
— Lepiej smakuje niż pachnie. Uwierz.
W głowię miałam miliard myśli. Przecież go nie widzę, nie wiem jak wygląda, nie znam go. Do tego zaszywa się pewnie gdzieś w lesie, bo do działek daleko. I jeszcze daje mi coś do wypicia. Mózg podpowiadał, żeby uciekać stąd jak najdalej. Ale przecież nic nie widzę. A on zaopiekował się dziewczyną, która straciła przytomność. Serce kazało mi wypić napój, więc to zrobiłam. Upiłam łyk, sprawdzając temperaturę i smak. Nie poparzyłam się, a faktycznie okazało się dobre.
— Wypij do dna — powiedział.
Po ruchu poznałam, że usiadł na tym, na czym ja wcześniej leżałam. Posłusznie wypiłam wszystko.
— Dziękuję — wystawiłam kubek przed siebie. Odebrał go ode mnie i gdzieś odstawił.
— Odwróć się w moją stronę — nakazał.
Nasłuchując źródła głosu, spełniłam prośbę, odwracając całe ciało i sadowiąc się na kolanach.
— Zaufaj mi — powiedział uspokajająco.
— Taa, ciągle to powtarzasz. Skąd mam wiedzieć, czy nie jesteś gwałcicielem albo psycholem zabijającym ludzi?
— Jakby tak było, już dawno byłabyś zgwałcona i leżała gdzieś w lesie albo już byś się nie obudziła  — powiedział szorstko, na co się skuliłam. — Przepraszam. Wiem, że czujesz się bezbronna nie widząc mnie i to, co robisz to tylko obrona. Ale naprawdę, nie zrobię ci krzywdy. Jeśli mi zaufasz, to się przekonasz.
— M-mhm. — Wydałam nieokreślony dźwięk.
Złapał mnie delikatnie za dłonie. Położył je na swoich policzkach. To było dość niespodziewane. W dotyku jego skóra była bardzo delikatna, nie za ciepła, nie za zimna. Szczęka wyraźnie zarysowana, bez zarostu. Na szyi poczułam dziwne wypuklenie. Wędrował tak moimi dłońmi dalej. Włosy sięgały mu do ucha, zaczesane lekko na lewo. Pozwalał poznać swój wygląd dotykiem. W mojej głowie powoli formowała się postać.
— Nie znam innego sposobu byś mnie zobaczyła, poznała i mi zaufała — pociągnął mnie za ręce, bym wstała. On chyba również stanął, znów kładąc moje dłonie na swojej głowie. Był wyższy ode mnie. Jakieś dziesięć centymetrów. W sumie dokładnie nie wiem. Puścił moje ręce, a ja zabrałam je z jego głowy, zatrzymując na poziomie mojej klatki piersiowej i zastanawiając się czy mogę „sprawdzić”, w co jest ubrany.
Niepewna zagryzłam wargę.
— Śmiało. Musisz mi zaufać — powiedział zachęcająco.
Drżącą ręką dotknęłam jego klatki piersiowej. Nie chcąc nigdzie zatrzymywać się na dłużej, wędrowałam wzdłuż klatki, potem na ręce. Miał na sobie jakąś koszulkę i rozpiętą bluzę z podwiniętymi rękawami. Zabrałam rękę.
— J-już — powiedziałam.
— Usiądźmy — złapał mnie za nadgarstek i poprowadził z powrotem na posłanie. Usiadłam, a on usiadł obok mnie. — Nazywam się Oh Sehun. Sehun to moje imię. Mam dziwny akcent, ponieważ jestem Koreańczykiem. To, co poczułaś na mojej szyi to znamię. Ty też masz. Na prawej ręce.
Dotknęłam prawego przedramienia od wewnętrznej strony. Tam gdzie wcześniej widziałam znamię w kształcie wilka poczułam takie samo wypuklenie jak na szyi chłopaka.
— Faktycznie — powiedziałam bardziej do siebie.
 — To wszystko jeśli chodzi o sprawy poznawcze. Resztę powiem ci kiedy twój wzrok skończy przemianę. Zauważyłem, że nosisz okulary. Już nie będziesz ich potrzebowała.
— Jak to?
— Wszystko słyszysz lepiej, mocniej i głośniej, prawda?
— Tak. Aż boli.
— No właśnie. Twój węch także się poprawił. Tak samo będzie ze wzrokiem. Będziesz widzieć więcej, dalej i w ciemnościach. Będziesz także szybciej biegać oraz wolniej się męczyć. Dopóki twój wzrok nie powróci, opowiem ci więcej o sobie. Mam nadzieję, że także się odwdzięczysz.
Usadowiłam się po turecku, gotowa do wysłuchania.
— Jak mówiłem, nazywam się Sehun i jestem Koreańczykiem. Mam 21 lat. Specjalizuję się w życiu wilków. Poznaję ich zachowania i przyzwyczajenia. Dlatego mieszkam w lesie — ostatnie zdanie powiedział jakoś tak tajemniczo, ale nie zdążyłam przywiązać do tego uwagi. — Mam dziewięciu kolegów, którzy tak jak ja, zgłębiają tajniki wilków. To tyle na mój temat. Twoja kolej.
— Mam 19 lat. Na imię mi Anastazja.  Niedługo zacznę studia. Ze zwierząt najbardziej lubię, tak jak ty, wilki, delfiny i łabędzie. I to w sumie tyle.
— A jakie masz zainteresowania? Co lubisz robić?
— Dużo rzeczy. Oglądam filmy, słucham muzyki, spotykam się ze znajomymi, czasami próbuję pisać opowiadania, czytam książki, głównie fantasy, gram w gry komputerowe. Udzielam się w różnych zrzeszeniach.
— Dość aktywny tryb życia.
— Ale jestem w tym także leniwa. Może nie powinno się mówić o swoich wadach, ale taka prawda — zaśmiałam się pod nosem.
 Nagle gdzieś na dworze usłyszałam dudnienie, jakby biegło jakieś czteronożne zwierzę.  Dźwięk skończył się niedaleko. Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi.
— Ej, Sehun?! Słyszałem… — przerwał kolejny męski głos. — Oooo…
 — Suho? Przepraszam na chwilę Anastazjo. Wyjdę na moment — podniósł się z łóżka i wyszedł, zamykając drzwi.
 — Czyli to prawda? Nowy członek watahy?
— Tak. Ale chodźmy dalej. Jeszcze nie powiedziałem jej wszystkiego, a jej słuch już działa  — to zdanie zdawało się zanikać, więc pewnie chłopaki odeszli znaczny kawałek. Zaczęłam się zastanawiać. Wataha? Tak się przecież mówi na grupę wilków. Może to jakieś zgrupowanie fanatyków wilków? Ale nowy członek? Że niby ja? W sumie powiedziałam, że lubię wilki. Bo lubię. Ale nie jestem jakimś tam fanatykiem. I skąd ten nowy, Suho, dowiedział się o tym, że tu jestem? Przecież Sehun nie wychodził. Chyba, że jak straciłam przytomność...
Nic z tego nie rozumiałam. Zastanawiałam się, ile już tutaj jestem. Mama musi się martwić. Zaczęłam po omacku poznawać pokój, oczywiście uderzając się kilka razy w nogę czy kolano. Cudem znalazłam swój telefon i klucze do auta. Nacisnęłam guzik włączenia, ale telefon ani nie zawibrował ani nie wydał dźwięku. Nadal nie działał, więc go odłożyłam. Wróciłam po omacku do posłania i usiadłam zrezygnowana. Co ja tu w ogóle robię? Moje przemyślenia przerwało dziwne uczucie w głowie. Cały czas czułam lekki uścisk gdzieś wewnątrz czaszki. Teraz ten uścisk się nasilił, by po kilku sekundach całkowicie zniknąć. Rozluźniłam mięśnie. Poczułam, że moje powieki zaczęły się ruszać.
— Może mogę już otworzyć oczy? — zapytałam na głos samą siebie.
Rozwiązałam opaskę z tyłu głowy i opuściłam na kolana. Moje zamknięte powieki zalało światło.

Przez chwilę tak siedziałam, przyzwyczajając zamknięte oczy. Gdy już stwierdziłam, że mnie nie razi, powoli je otworzyłam. Jasne pomieszczenie aż tak nie poraniło oczu, ale musiałam chwilę pomrugać, bo dosyć długo były zamknięte. Nie miałam na sobie okularów, a widziałam bardzo wyraźnie. Wszystkie kolory i odcienie. Budynek, w którym się znajdowałam był z betonu, co można było zauważyć po suficie, czy podłodze, ale wnętrze wyłożone było ciemnym drewnem. 





Pokój był dość duży. Połączony z kuchnią i salonem. Zauważyłam też inne pomieszczenie, za drzwiami. Gdy tam zajrzałam, okazało się że to łazienka. Kuchnia była obłożona wieloma różnymi rzeczami. Od misek, miseczek i kubków, po zioła, przyprawy i innego tego typu rzeczy. Sehun dużo musiał się napracować, sporządzając dla mnie wywar. Przy drzwiach wejściowych było okno, z którego zauważyłam dwóch nadchodzących chłopaków. Wyższy miał tęczowe pasemka, jasną karnację i okrągły tatuaż na szyi. Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. To jest Sehun? Poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić, krew pulsować w żyłach, a na moje policzki wychodzą rumieńce. Miał na sobie czarną koszulkę, a na to narzuconą czerwoną rozpinaną bluzę i czarne rurki. Na prawym nadgarstku miał kilka rzemyków. Chłopak obok niego wyglądał na starszego chodź był niższy. Miał podobną urodę. Brązowe włosy z grzywką zaczesaną na prawo, jasną karnację i miły wyraz twarzy. Ubrany był w białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę. Na nogach także miał czarne rurki. Z ulepszonym wzrokiem zauważyłam, że na prawym obojczyku ma fragment tatuażu. Drzwi się otworzyły i pierwszy wszedł kolorowowłosy. Stałam pośrodku pokoju, patrząc na niego.  



 












— Ściągnęłaś opaskę? — był w progu, nie pozwalając drugiemu wejść do środka.
— Tak. Poczułam, że już mogę. Głowa przestała mnie boleć.
— Minęło dopiero półtorej godziny — powiedział, spoglądając na zegarek.
— Półtorej? Byłam tutaj tyle czasu?! — wykrzyknęłam.
— Sehun, wpuść mnie — brązowowłosy odezwał się, wyglądając zza wyższego.
— Ach, przepraszam, liderze — odsunął się i zamknął drzwi. Podszedł do mnie.
— Anastazjo. To jest Suho, nasz… przywódca — widać było, że zastanawia się nad tym słowem. — Liderze, to jest Anastazja — chłopak podał mi rękę, którą niepewnie uścisnęłam.
— Cześć.
— Witaj — odpowiedział i puścił moją rękę. — Sehun, zaraz zbiegnie się… reszta.
— Tak, wiem już — usiadł na kanapie razem z Suho. — Chodź — popatrzył na mnie i poklepał miejsce obok siebie.
Podeszłam do niego i usiadłam.
 — Nie wiem, od czego zacząć, żeby cię nie przestraszyć. Wiesz już o mnie sporo, teraz też już mnie widzisz. Mam nadzieję, że zaufałaś mi na tyle, by potraktować poważnie to, co mówię — popatrzyłam na niego czujnie. — Postaraj się mi nie przerywać, a potem odpowiem na wszelkie twoje pytania, dobrze?
Kiwnęłam głową, a on wziął głęboki wdech.
— Nasza wataha zawsze składała się z dwunastu członków, ale ostatnio straciliśmy dwóch z nich, więc dało się przewidzieć, że niedługo nastąpi nowy przydział. Gdy szłaś tutaj, w pewnej chwili musiałaś poczuć jakąś zmianę, coś dziwnego — spojrzał na mnie pytająco, a ja kiwnęłam głową. — Wtedy pojawiło się twoje znamię. To nie jest jego końcowa forma. To na razie oznaka, że jesteś w trakcie przekształcania. Twój słuch, węch i wzrok już się przekształciły, ale ciało jeszcze nie skończyło. Jak widzisz ja i Suho — tutaj pokazał na swoją szyję, a Suho odsłonił obojczyk — także mamy takie znamienia,  z tym, że mają inną formę. Mój symbolizuje wiatr, Suho – wodę. Twój przyszły będzie symbolizował latanie lub telekinezę, zależnie od mocy jaką będziesz władać.
Mocy?!, cisnęło mi się na usta, ale dalej milczałam.
— Reszta watahy ma znamienia przedstawiające światło, ogień, siłę, teleportację, zamrażanie, uzdrawianie, elektryczność i kontrolowanie czasu. Jak zapewne wiesz, określenie wataha tyczy się rodziny wilków.
Wilki? Wataha? Moce? CO?
— Ehm… Jesteśmy…
— Wilkołakami — dokończył Suho, kładąc rękę na ramieniu młodszego, a ten podrapał się bezradnie po głowie.
— Tak, wilkołakami. Potrafimy zamienić się w wilki, mamy nadprzyrodzone moce kontrolowania otaczającego nas świata oraz kilka dodatkowych przydatnych zdolności. Ja mogę zmieniać kolor włosów oraz rozmawiać ze zwierzętami. Potrafię także mówić i rozumieć wszystkie języki ludzkie.
— Ja potrafię oddychać pod wodą oraz czytać w myślach. Jestem także wilkiem alfa, czyli liderem watahy.
— Z chwilą, z którą pojawiło się twoje znamię, dołączyłaś do naszej watahy — zakończył tęczowowłosy.
— Zaraz, zaraz… Żarty sobie robicie? Wilkołaki, moce, tatuaże… Przecież o takich rzeczach czyta się w książkach. To się nie dzieję w realnym życiu.
 — A jednak. Jeśli ci to udowodnimy, nie przestraszysz się i nie uciekniesz?
— Nie wiem. Ale tego nie da się udowodnić — nadal niedowierzałam.
— Patrz uważnie — powiedział Sehun i nie spuszczając ze mnie wzroku, zmienił kolor swoich włosów na brązowy, potem na blond, na rudy, w którym w ogóle nie było mu do twarzy, po czym wrócił do tęczowych włosów.
 — Jak…? — głuche pytanie utknęło mi w gardle. Suho wstał z kanapy, stanął na środku pokoju i posłał mi szeroki uśmiech. Tak szybko zaczął się zmieniać, że nawet nie mrugnęłam okiem, a w tym samym miejscu stał, odrobinę większy niż zwykłe, wilk o brązowej sierści i tych samych ciemnych oczach. Podszedł do mnie, okrążając stół i usiadł, wpatrując się we mnie natarczywie. Na prawej części klatki miał czarne futro które przypominało jego znamię.
 — Co do…? — nie wiedziałam, co powiedzieć. — To musi mi się śnić. Pewnie leżę na masce auta i po prostu zasnęłam.
— Nie, nie śnisz. To jest prawda. Mogę cię uszczypnąć jeśli chcesz — próbował zażartować.
— Nie, dzięki — zdobyłam się na uśmiech.
Chłopaki już się nie odezwali, dając mi czas na namyślenie się. Wciąż czułam na sobie wzrok lidera. Nagle usłyszałam wycie. Najpierw jedno, a za nim kilka kolejnych. Suho zerwał się na łapy, podbiegł do drzwi, sam sobie je otworzył i usiadł w progu. Zawył krótko. Sehun wstał, czekając na mnie i ustawiliśmy się za wilkiem. Spomiędzy drzew wyłoniły się biegnące wilki. Naliczyłam siedem. Każdy miał inny kolor sierści. Usiedli w półokręgu, tak, że gdy lider wyszedł na dwór, był pośrodku. Ja skulona stałam za Sehunem, który pozostał w ludzkiej formie.
— Myślę, że jeszcze nie wykształciła jej się umiejętność rozumienia nas — powiedział Sehun, odwracając głowę w moją stronę. Lider zawarczał coś i zmienił się z powrotem w człowieka. Reszta poszła w jego ślady i teraz stała przede mną siódemka nowych osób. Wszyscy z azjatyckimi rysami twarzy.
— Gdzie Lay? — zapytał lider.
— Leczy jakąś sarnę, zaraz przyjdzie — odpowiedział chłopak, którego twarz wyglądała jakby się wiecznie uśmiechał — No dobra, to zaczniemy bez niego. Chodź — pokazał na mnie, a Sehun położył mi dłonie na ramionach i poprowadził koło Suho.
— To jest nowa członkini watahy  — uśmiechnął się do mnie krzepiąco, ale to wcale nie dodało mi odwagi.
Ja? Wilkołakiem? Żarty jakieś. I to w otoczeniu samych chłopaków?
— Cześć — wszyscy powitali mnie zgodnie i wesoło.
Odetchnęłam.
— Niech każdy się przedstawi — polecił Suho.
Pierwszy odezwał się chłopak najdalej po mojej lewej.
— Jestem Kim Minseok, ale mówią na mnie Xiumin, najstarszy. Mam 25 lat, moją mocą jest zamrażanie.  Moje znamię ma kształt śnieżynki. Z pochodzenia jestem Koreańczykiem.  Miło cię poznać — powiedział chłopak o pyzowatej twarzy mojego wzrostu. Miał rudawe włosy i skośne oczka, przez co wyglądał bardzo uroczo.
— Kolejny powinien być Lay, ale na razie go nie ma. Dalej — odezwał się Suho.
— Witaj. Nazywam się Byun Baekhyun. Skończyłem 23 lata. Mam moc kontrolowania światła. Moje znamię jest kształtu wieloramiennej gwiazdy — skłonił się.
Przyjrzałam się jego wyglądowi. Miał jasnobrązowe włosy, tak jak reszta, sięgające mu do ucha. Był tego samego wzrostu co jego poprzednik. 
— Ja jestem Kim Jongdae, chociaż wolę być wołany Chen — odezwał się ten, który wiecznie się uśmiecha. — Jestem Koreańczykiem i tak jak Baekhyun mam 23 lata. Moją mocą jest elektryczność, a znamię przybiera kształtu skorpiona — miał brązowe włosy i przyjemna, trochę śmieszną twarz.
— Park Chanyeol. 23 lata. Moje znamię ma kształt lecącego ptaka, a moją zdolnością jest ogień. — Włosy miał koloru ciemnosiwego. Pasował mu ten odcień. Lekko odstawały mu uszy.
— Mnie nazywają D.O., chociaż nazywam się Do Kyungsoo.  Mam 22 lata. Mam duża siłę, a znamię w kształcie bestii — powiedział czarnowłosy chłopak.
— Jestem Huang ZiTao, po prostu Tao. Mam 22 lata, moją mocą jest kontrolowanie czasu, a znamię ma kształt klepsydry. Jestem Chińczykiem — chłopak miał ciemne włosy z wygolonymi bokami. Jego twarz była najmniej przystojna z nich wszystkich.
— Jestem prawie najmłodszy, Kai, Kim Jongin. Mam tyle samo lat co Sehun, czyli 21. Potrafię się teleportować, a moje znamię jest w kształcie trójkąta z kołem — powiedział ostatni chłopak. Miał bardzo ciemną karnację i czarne włosy. Gdy tylko skinął głową, w lukę pomiędzy Xiuminem a Baekhyunem wbiegł wilk o szaro-białej sierści. Po chwili przemienił się w człowieka.
— Przepraszam za spóźnienie. Nazywam się Zhang Yixing, leczący jednorożec Lay, a co za tym idzie moją mocą jest leczenie, a znamię mam w kształcie jednorożca. Miło poznać pierwszą w watasze waderę — powiedział z lekką zadyszką chłopak z blond czupryną i uśmiechnął się promiennie.
— Przedstaw się — szepnął mi na ucho Sehun.
— Jestem Anastazja. Mam 19 lat. Jeszcze nie wiem jakie mam moce. Miło was poznać — skłoniłam

się lekko i rozejrzałam po zgromadzonych.





Korekta: Caroline

10 komentarzy:

  1. Czytając, ma się wrażenie jakby historia wydarzyła się naprawdę, w prawdziwym życiu. Całość jest spójna, ciągła przez co bardziej zrozumiała i łatwiejsza w odbiorze. Język, którym zostało napisane opowiadanie jest jak najbardziej adekwatny do przedstawianej historii. Minusem mogą być sporadycznie występujące błędy, ale to kwestia kilku minut, aby je poprawić. Opowiadanie trzymające w napięciu. Czekam na ciąg dalszy... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, jej taki pozytywny komentarz, że aż przeżywam. Aż mam ochotę napisać kolejne tyle w krótkim czasie. <3 Dziękuję.

      Usuń
  2. No nieźle. Bardzo mi się podobało, normalnie kocham cię za długość, te twoje szczegóły. Naprawdę łatwo jest to sobie wyobrazić. Mam nadzieję że wena na to opowiadanie szybko (najlepiej nigdy) ci się nieskończy C: Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do usług. Dla takich komentarzy warto dalej pisać. :3

      Usuń
  3. Yah, spodobał mi się sposób na poznanie drugiej osoby. To błądzenie dłońmi po twarzy Sehuna. Mrr. aż przeszły mnie ciarki. :3 W dodarku dziewczyna dołącza do watahy i ma moc. Ciekawe jaką dostanie. xD Zapowiada się całkiem nieźle, wiec lecę dalej. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, ta której brakuje xd A co do poznania, sama się tym zadziwiłam, ale kiedy widziałam jak niewidomi poznają wygląd kogoś innego. :)

      Usuń
  4. Nadrabiam! Zabieram sie zaraz za dalsze części, bo mnie wciagnęło <3

    Flen :3

    OdpowiedzUsuń
  5. ŁEee nie dodał się komentarz ;-;
    A więc jeszcze raz.. aish >~<
    Rozdział cudowny, ciekawy i aż się czeka na więcej, co po chwili będę robić..
    Niech ci się zechce pisać więcej leniu~~
    A i jeszcze jedno, jak zazwyczaj szczegółowe opisy mnie nudzą to tu tak nie mam ;p
    Good job~
    Dobra biorę się za kolejny rozdział~~ ♥♥♥
    Hwaiting :3

    OdpowiedzUsuń