wtorek, 12 kwietnia 2016

Werewolves & Me #14 [EXO]



Parę kolejnych dni spędziliśmy w napięciu, czekając na następny ruch Krisa. Wszyscy powoli wracali do swojego normalnego życia.
Lay siedział całymi dniami nad książkami medycyny ludzkiej oraz zwierzęcej, a także gotował. Suho zamykał się w swoim pokoju, Kai nie wiedział, co ze sobą zrobić, więc razem z Chenem, Xiuminem i D.O. grali w gry. Baekhyun i Chanyeol zaczęli komponować piosenki, a Sehun… W sumie nie wiem, co robił, bo znów przeniósł się do swojego domku w lesie. Wpadał do nas tylko czasami.
Kręciłam się po domu, czasem obserwując granie chłopaków. Gdy BaekYeol wpuścili mnie do wyciszonego pokoju Chena, mogłam przyjrzeć się ich pracy, ale dla mnie nie było to nic ekscytującego. Lay zauważył, że i tego dnia nie mam nic do roboty, więc zapytał, czy pojadę z nim do miasta na zakupy. Wzruszyłam ramionami w geście zgody. Myślałam, że tak jak w większości przypadków poprosimy Kaia o teleportację, Jednak tym razem zdziwiłam się, gdy wychodząc tuż za Layem, stanęłam na tyłach budynku i zauważyłam garaż, w którym czekał na nas ford transit, wyglądem przypominający busa. Stałam przez chwilę, patrząc na to ogromne auto, a Lay jak gdyby nigdy nic usiadł na miejscu kierowcy i popatrzył na mnie wyczekująco. Otrząsnęłam się ze zdziwienia i usiadłam obok niego.
— No co, jakoś musimy podróżować razem.
— W sumie racja.
Pojechaliśmy do jednego z większych sklepów w mieście znajdującego się w centrum handlowym.

~*~
— Grrr… Za wysoko! — powiedział Baekhyun, odchodząc od mikrofonu. Rzucił się przodem na łóżko Chanyeola, a po chwili przewracając się na plecy, popatrzył w sufit. Wziął gitarę akustyczną, włączył wzmacniacz i zaczął wygrywać tę samą melodię na gitarze. Znów mu nie wyszło, więc z całej siły zagrał jeden z akordów, co spowodowało okropny dźwięk. Tym bardziej dla uszu wilków. Dźwięk, jak szybko się zaczął, tak szybko się skończył, niczym przerwana melodia na wierzy mariackiej.
— Coś ty zrobił? — zapytał Chanyeol, trzymając ręce przy uszach. Po chwili je opuścił i patrzył przestraszonym wzrokiem na swój wzmacniacz.
Równie przestraszony Baek poprawił kabel i spróbował zagrać jakiś akord, lecz żaden dźwięk się nie wydobył.
— Spieprzyłeś wzmacniacz? — zapytał niedowierzająco siwowłosy.
Przez chwilę próbowali go naprawić, aż w końcu doszli do wniosku, że uszkodzeniu uległ tylko kabel.
— Uff…— westchnął Baek.
— I tak musimy skoczyć do sklepu po kolejny. W sumie dobrze się składa i tak musiałem coś sprawdzić w sklepie muzycznym.
— To idź. Ja zobaczę, co robi Emilia.
— O nie, nie, nie. Idziesz ze mną, zapłacisz za kabel — powiedział Chanyeol, już trzymając kulę ognia w ręce.
— Dobra, dobra.
Poszli do Kaia i wyprosili go o teleport do centrum handlowego, w którym znajdował się sklep muzyczny.

~*~
Nie wiem, jakim cudem Lay utrzymał wszystkie zakupy w rękach, ale nie pozwolił mi nic nieść. Tak naprawdę w sklepie byłam jedynie jako towarzysz, ponieważ ilekroć Lay pytał mnie, co chciałabym zjeść na obiad, odpowiadałam zwykłym „nie wiem”. Kierując się na parking, przechodziliśmy obok sklepu muzycznego, w którym zauważyłam chłopaków.
— Lay! Patrz, są chłopaki. Niech ci pomogą — powiedziałam, jakby mniej speszona niż zawsze rozkazywaniem innym.
Weszliśmy do sklepu. Lay podszedł do Chanyeola z zainteresowaniem oglądającego jakieś kable, Kai stał znudzony przy witrynie, spoglądając na sklep z butami naprzeciwko, a Baekhyun stał przy kasie i targował się ze sprzedawcą.
— Tyle pieniędzy za kabel?! Przecież to zdzierstwo.
Pracownik sklepu patrzył na niego dziwnie, zapewne nic nie rozumiejąc. Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się do sprzedawcy.
— Co jest? — zapytałam normalnie.
— Za dużo chcą za ten kabel!
— Nie rozumiem, co ten człowiek mówi.
Powiedzieli obaj, a ja patrzyłam to po jednym, to po drugim.
— Nie rozumie pan? — zapytałam zdziwiona, bo ja rozumiałam wszystko. Wtedy na ratunek przyszedł Lay.
— Ludzie nie rozumieją, bo tylko w watasze język nie jest żadną przeszkodą. Tak naprawdę cały czas mówimy po koreańsku.
Patrzyłam zdziwiona na Laya i dopiero teraz zauważyłam, że faktycznie ruch ust nie zgadzał się z wypowiadanym przez niego zdaniem.
Pomogłam dogadać się Baekhyunowi ze sprzedawcą, który oczywiście nie zszedł z ceny, mówiąc, że są narzucane odgórnie, ale zaproponował Baekhyunowi kartę rabatową, dzięki której po pięciu zakupach dostaje się dziesięć procent rabatu. Baek musiał przystać na cenę. Sprzedawca dziwnie na mnie patrzył, gdy powtarzałam to, co mówił po polsku. Prawdopodobnie oczekiwał tłumacza z koreańskiego, skoro zaoferowałam pomoc.
Gdy wychodziliśmy ze sklepu, każdy z chłopaków trzymał parę toreb z zakupami Laya. Tylko Baek odmówił, mówiąc, że chce coś jeszcze zrobić, łapiąc mnie pod rękę. Gdy tamta trójka zniknęła w drzwiach na parking, Baekhyun zaprowadził mnie do kina. Akurat trafiliśmy na premierę Fantastycznej Czwórki, Małego Księcia, Czego Dusza Zapragnie i paru innych filmów. Wspólnymi negocjacjami wybraliśmy Avengers, bo na szczęście akurat miało się zacząć.
Chłopak kupił nam jeszcze średni popcorn i tylko jedną dużą cole, w zamian za to wziął dwie słomki. Weszliśmy do środka i rozsiedliśmy się na swoich miejscach. Byłam dość speszona faktem, że znajdujemy się sami w sali kinowej, ale jednocześnie czułam się szczęśliwa. W trakcie filmu nasze ręce spotkały się parę razy, gdy któreś z nas sięgało po popcorn lub napój. W połowie seansu zapasy nieoczekiwanie się wyczerpały. Chwilę po tym jak położyłam rękę na podłokietniku, poczułam delikatny dotyk. Skierowałam wzrok na twarz chłopaka, który uśmiechnął się do mnie uroczo i splótł palce naszych dłoni. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam pewnej części filmu, bo zajęło mi trochę czasu otrząśniecie się ze świadomości, że chłopak, który mi się podoba, trzyma mnie za rękę. Wyszliśmy z kina i powoli skierowaliśmy się w stronę przystanku, skąd autobus miał zabrać nas na obrzeża lasu. Siedząc obok siebie, twarzą do kierunku jazdy, rozmawialiśmy. Przez chwilę zapatrzyłam się na widok za oknem. Akurat przejeżdżaliśmy obok domu Any. Przestałam słuchać tego, co mówi Baekhyun i pomyślałam o przyjaciółce. Ciekawe, co robi. Jak się czuje… Czy wciąż obwinia się o śmierć Tao? A może Kris ją dopadł, a my się nawet nie staramy jej znaleźć?
— … i wtedy wpadłem na genialną melodię.
— Jak znaleźliście Anastazję, gdy była mnie odwiedzić?
— Hm? O czym mówisz?
— Wtedy, gdy była z inną watahą. Była wtedy mnie odwiedzić. Jak ją znaleźliście?
— Ja nie wiem. To Sehun i Suho prowadzili.
— Nie sądzisz, że powinniśmy się bardziej postarać, żeby ją znaleźć? — zapytałam nostalgicznie, czując jak moje oczy stają się szklane. — Przecież ona gdzieś tam jest i żyje z przekonaniem, że kogoś zabiła i że jej nienawidzimy. Jak ty byś się czuł?
— Niefajnie.
Dalej jechaliśmy w ciszy. Tak samo wracaliśmy przez las. Już nie poruszałam tego tematu, a Baekhyun poszedł zakładać kabel. Usiadłam na łóżku w niedawnym pokoju Tao. Wyciągnęłam telefon i włączyłam internet. Kliknęłam na ikonkę messengera, a później tą z uśmiechniętą miniaturką Anastazji. Moim oczom ukazało się ponad 15 nieodczytanych wiadomości do niej. Napisałam kolejną.
„Beakhyun zaprosił mnie dzisiaj do kina. Trzymaliśmy się za ręce. Dlaczego nie mogę ci się tym pochwalić twarzą w twarz? Gdzie jesteś? Martwimy się.” Po paru minutach odłożyłam telefon i poszłam spać.
W ciągu następnych dni Baekhyun i Chanyeol byli zajęci tworzeniem piosenek, ale Baek i tak starał się spędzić ze mną trochę wolnego czasu. W trzy dni po wyjściu do kina przyszedł do mojego pokoju z małą torebką prezentową zawiązaną tak, że nie można było zobaczyć, co jest w środku. Dał mi ją i ucałował w policzek.
— Otwórz dopiero wieczorem, kiedy będzie ciemno.
Dotrzymując obietnicy, poczekałam do wieczora. Torebka czekała na stoliku przy łóżku. Gdy weszłam do pokoju, zauważyłam, że świeci. Nie zapaliłam więc światła i do niej podeszłam. Otworzyłam ją i ze środka wyciągnęłam prześliczne szklane serduszko z wygrawerowanymi winoroślami oraz drobną kulką światła wewnątrz. Światło unosiło się leniwie z każdym ruchem wisiorka.
— Oww… — wyrwało mi się.
Zawiesiłam wisiorek na szyi. Wewnątrz torebki znalazłam jeszcze karteczkę z krótka notatką  „Niech na drodze wśród ciemności prowadzi cię światło, które zgaśnie gdy i ja zgasnę". Byłam tak zapatrzona w to zdanie, że nie usłyszałam pukania ani otwierania drzwi. Ocknęłam się dopiero, gdy czyjeś ręce owinęły się delikatnie wokół mojej talii i przyciągnęły mnie do siebie. Odwróciłam się delikatnie w stronę chłopaka i spojrzałam Baekhyunowi w oczy. Jedyne światło w pokoju sączyło się ze szklanego serduszka na mojej szyi.
— Podoba ci się? — zapytał.
— Bardzo — odpowiedziałam cicho, bo głos mnie zawiódł.
Wtedy pogładził mój policzek i powoli się do mnie zbliżył. Chwilę później mentalnie słaniałam się na nogach od najsłodszego pocałunku jaki kiedykolwiek ktoś mógł przeżyć. Nim ocknęłam się do końca, drzwi mojego pokoju stały zamknięte, a ja z wrażenia osunęłam się na ziemię. Położyłam się do łóżka, ale mocno bijące serce sprawiało, że przez najbliższą godzinę zwyczajnie nie potrafiłam zasnąć.
W nocy śniła mi się Anastazja. Ale wyglądała inaczej. Stała w białej sukni na ramiączkach, nie miała na sobie znamienia. Ręką wskazywała w prawo. Chwilę później obudziłam się, bo nastał poranek. Chociaż właściwie obudził mnie dopiero zapach jedzenia i delikatny pocałunek w usta.
— Śniadanie do łóżka — powiedział wesoło Baekhyun, a ja zapomniałam o śnie.
Ten dzień spędziliśmy tylko we dwoje. Trochę pod postacią wilków, trochę jako ludzie. Wieczorem zrobiliśmy maraton Avengers, do którego po jakimś czasie dołączyli pozostali członkowie.
Z dnia na dzień układało nam się coraz lepiej. Zdawało mi się, że chłopaki zapomnieli o istnieniu Anastazji. Gdyby nie to, że pewnego razu wpadł do nas Sehun z telefonem w ręku.
— Ana… — wycharczał zmęczony.
Suho wziął od niego telefon i spojrzał na ekran.
— Wyświetlono — przeczytał. — Kiedy?
— Godzinę temu — odpowiedział z błaganiem w oczach.
Niestety nie udało im się dowiedzieć, gdzie była Anastazja, gdy wyświetliła wiadomość. Ale wszyscy na raz spojrzeli do swoich telefonów. Każdy z ta samą informacją. „Wyświetlono”.





Korekta: Caroline

1 komentarz: