Taki krótki, zapychaczo-tłumaczący rozdział.
Resztę dnia byłam nieprzytomna. W
głowie wciąż huczały mi słowa Luhana. Byłam zła, że tyle czasu oszukiwał
chłopaków, szczególnie Sehuna. On nic mu nie zrobił, tylko obdarzył uczuciem.
Nie do końca byłam pewna, jakim. Po obiedzie i pokazie umiejętności
pożegnałyśmy się razem z Emilią z chłopakami, a Kai pomógł nam wrócić do domu.
Gdy już doprowadziłyśmy się do porządku po wieczornych, nocnych i porannych
przygodach, usiadłyśmy na moim łóżku i zaczęłyśmy plotkować. Gdy zeszłyśmy na
temat chłopaków, Emilia się ożywiła. Pytałam ją, co myśli o każdym z chłopaków,
na koniec zostawiając Baekhyuna i Sehuna.
— Wiesz, Baekhyun jest taki
przystojny… — powiedziała rozmarzonym głosem. Przez jakiś czas buzia jej się
nie zamykała. Baekhyun to, Baekhyun tamto. A ja tylko cieszyłam się, że w końcu
ktoś się jej spodobał. W pewnej chwili zaczęłam jej zazdrościć, ponieważ jej
jedyną przeszkodą była jej wstydliwość. Ja miałam na głowie Luhana jako, prawdopodobnie,
starą miłość. Gdy przez chwilę się nie odzywałam, Milka popatrzyła na mnie
podejrzliwie.
— Widziałam, jak patrzysz na Sehuna
— powiedziała tym samym, pełnym energii głosem.
— Ja nie… — zaczęłam.
— Oj, już nie udawaj, że ci się nie
podoba — przerwała mi.
— Ale nie o to chodzi. Lubię go,
nawet bardzo. Chyba od pierwszego spotkania.
— Więc, w czym problem?
— Widzisz.. Właśnie o tym chciałabym
z tobą porozmawiać — zaczęłam, po czym opowiedziałam jej tę samą historię,
którą opowiedzieli mi chłopaki, a potem kilka przygód, które przytrafiły się nam,
odkąd dołączyłam. Na koniec powiedziałam jej o mentalnym połączeniu z Luhanem i
Krisem. — I jeszcze ta moc. Utraciłam moc klonowania, za to mam wizje. Nigdy
nie wiem, czy to przyszłość czy teraźniejszość — powiedziałam, wzdychając
ciężko. Siedziałyśmy cicho, zajęte własnymi myślami.
— To dlatego dzisiaj na obiedzie obijałaś
się o wszystko? I miałaś taką minę na widok zdjęcia?
— Tak — szepnęłam, czując jak oczy
zaczynają mi się szklić.
Wyszłam do łazienki, by przemyć
twarz. Gdy wróciłam, Emilia już położyła się do łóżka.
— Dobranoc — powiedziałam.
— Dobranoc.
Następnego dnia rano zadzwonił
Suho.
~ Tak, liderze? — zapytałam, odbierając.
~ Znów trafiliśmy na ślady
chłopaków w lesie.
~ Znów? — zapytałam zbita z tropu.
~ Tak. Wczoraj przed kolacją. Sehun
powiedział mi, że znalazł ich ślady —
odpowiedział wyjaśniająco.
Znalazł i nic nie powiedział? Może
sam chciał ich znaleźć? I co zrobić?, takie myśli szybko i tłocznie zalewały
moją głowę.
~ An?
~ Jestem, jestem. I co z tymi śladami?
~ Właśnie będziemy je badać. Nie
przychodźcie same do lasu.
~ Dobrze — powiedziałam, po czym
się rozłączyłam.
Na kilka sekund zrobiło mi się
czarno przed oczami, po czym przez głowę
jak echo odbijało się zdanie: "Już niedługo.", a
brzmiało bardzo złowieszczo, mówione głosem dwóch znanych mi mężczyzn.
Nie słuchając się Suho, przyszykowałyśmy
się i pojechałyśmy autobusem na skraj lasu. Gdy zniknęłyśmy w gęstwinie
drzew, przeszłyśmy przemianę i
ruszyłyśmy biegiem do chatki Sehuna,
która była najbliżej.
~ Powiesz im o tym, co mówił ci Luhan? — odezwała się Em poprzez telepatię.
~ Nie wiem. Chyba nie. To za bardzo
zrani Sehuna.
Gdy dobiegłyśmy do chatki, od razu
zmieniłyśmy się w ludzi. Chłopaki właśnie wychodzili z domku.
— An? Emilia? Prosiłem, żebyście same nie przychodziły. To
niebezpieczne, ponieważ macie moce, które należały do Krisa i Luhana. Pewnie będą
chcieli zaatakować was jako pierwsze — powiedział Suho lekko podniesionym ze
zdenerwowania głosem, po czym podszedł i mocno nas przytulił. Poklepałam go po
plecach.
— Spokojnie liderze, już wrócili
tam, gdzie ich miejsce — powiedziałam, gdy nas puścił, a on popatrzył na mnie pytająco.
— Skąd wiesz? — zapytał stojący z
tyłu Sehun.
Dotknęłam palcem wskazującym swojej
skroni i blado uśmiechnęłam się do chłopaka.
— Skoro już nam nie grożą, to fajrant? — spytał Tao.
— Powinniśmy być przygotowani na
wszystko — skomentowałam.
— Anastazja ma rację. Nie sprawiają
wrażenia pokojowo nastawionych. Od dzisiaj wzmacniamy treningi. Musimy brać pod
uwagę, że zechcą z nami walczyć —
powiedział Suho, kładąc rękę na moim
ramieniu.
Przez cały czas Sehun nawet na mnie nie spojrzał, za to Beakhyun nie odrywał
wzroku od Emili.
Jeszcze tego samego dnia Suho
przygotował nam plany treningów. Siedząc w ogromnym domu EXO, przedstawił go
nam.
— Trenujemy przeciw sobie. Ja mam
wodę, więc walczę z Chanyeolem, Sehun przeciwko Anastazji, potem Chen i Xiumin razem ze mną. Kai,
Tao we własnym zakresie. Emilia
przeciw D. O., Baekhyun we własnym zakresie. Lay, ty będziesz leczyć możliwe rany.
Gdy Suho wymówił imiona moje i
Sehuna ukradkiem popatrzyłam na chłopaka, ale jego twarz nie wyrażała żadnych
emocji. Emilia za to zrobiła słodką,
naburmuszoną minę, ale się nie odezwała. Gdy chłopaki poszli się
przygotować, my siedziałyśmy w salonie i
Emilia mówiła, jak bardzo jest niezadowolona, że ja ćwiczę z Sehunem, a ona nie
ćwiczy z Baekhyunem. Wzruszyłam tylko ramionami.
Gdy już wszyscy zebrali się w
salonie, wyszliśmy przed dom i
zmieniliśmy w wilki.
~ Kto ostatni na polanie
treningowej, ten zgniłe jajo! — zawołał
Xiumin i ruszył pędem przed siebie, a
my, chcąc nie chcąc, wzięliśmy udział w wyścigu. Ja trochę ćwiczyłam przed
przyjazdem Emili, więc to ona została w
tyle, oddychając szybko. Już chciałam
zwolnić, gdy zauważyłam czekającego na
nią Baekhyuna. Więc ruszyłam pędem by nadrobić straty. Dobiegłam do polany jako
czwarta, tuż za Xiuminem, Suho i
Sehunem. Każdy z nas położył się na trawie, by złapać oddech. Po chwili
dołączyli do nas Baekhyun i Emilia,
całkiem niezmęczeni.
~ Jesteście zgniłe jaja! — zawołał Xiumin i zaczął się śmiać, co w
postaci wilka wyglądało przekomicznie.
Gdy udało nam się odpocząć, wróciliśmy do postaci ludzi i ustawiliśmy się
w różnych częściach polany. Ja z Sehunem w miarę na środku, ponieważ musiałam mieć możliwość manewrowania
w powietrzu.
— Dobrze. Sehun, twoim zadaniem
będzie wysyłać różne prądy powietrzne w stronę Anastazji, wtedy ty, An,
będziesz musiała się do nich dostosować — Suho podyktował instrukcje
jeszcze reszcie członków. Odwróciłam się do Sehuna, który wciąż na mnie nie
patrzył. Nie wiedziałam, dlaczego.
— Dobra, wznoszę się —
powiedziałam, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, ale to nic nie dało.
Unosząc się około dwa metry nad
ziemią, czekałam na jego ruch. Sehun machnął ręką w moją stronę i poczułam
smagnięcie wiatru, a potem ostry ból w plecach.
— Au! — zdążyłam krzyknąć, nim przez grawitację
spadłam w dół. Zatrzymałam się tuż przy
ziemi, mając pod sobą wir wiatru.
— O rany! Przepraszam! — krzyczał Sehun, podchodząc do mnie z wyciągniętą ręką, którą kontrolował powietrze. Opuścił ją, gdy
uklęknął pode mną i mnie złapał. Przez uderzenie o drzewo nie byłam w stanie
złapać oddechu, więc zaciskałam rękę na
koszulce tęczowowłosego i przeraźliwie charcząc, próbowałam złapać choć odrobinę
tlenu.
— Lay! LAY,
CHODŹ TU! ANA NIE MOŻE ODDYCHAĆ!
— krzyczał, a ja zauważyłam, że oczy Sehuna trochę się zaszkliły.
Gdy Lay przybiegł i dotknął mojego
czoła, od razu powróciła możliwość oddechu,
więc złapałam go jak najwięcej, wydając gardłowy odgłos. Zaraz potem Lay
wyleczył resztę moich obrażeń i puścił moje czoło, a Sehun przytulił się do
mnie, chowając twarz w moim prawym
obojczyku. Czułam jak po mojej skórze spływają jego łzy. Objęłam go, prawą dłoń zatapiając w jego włosach i
gładziłam delikatnie.
— Już nic mi nie jest — szepnęłam, ponieważ zaczęło mi się robić
niewygodnie.
Chłopak, nie odsuwając się ode mnie
zanadto, otarł oczy dłonią, po czym muskając ustami moje ucho, szepnął:
— Przepraszam.
Potem wstał i wyciągnął do mnie
rękę, pomagając mi wstać. Spuścił głowę
i spytał, czy coś mnie boli. Na szczęście Lay bardzo dobrze znał się na tym, co
robił, więc fizycznie nic nie czułam.
Gorzej było z moim samopoczuciem. Kompletnie nie wiedziałam, co o nim
myśleć. Zastanawiałam się,, kim dla niego jestem. Gdy na mnie nie patrzył
czułam się okropnie, ale gdy mnie
przytulał, jego bliskość sprawiała, że czułam
dziwną euforię i przeświadczenie, że taki Kris czy Luhan nie są żadnym
zagrożeniem. Czułam, że mogę zmienić
nawet cały świat, jeśli tego zapragnę. Z
nowym nastawieniem przygotowałam się do kolejnego ataku Sehuna, który tym razem wysyłał bardzo słabe
podmuchy.
— Wiem, że nie chcesz znowu mnie poturbować, ale jeżeli dalej tak pójdzie, to ten trening
nie będzie miał sensu — stwierdziłam nieco głośniej, by dobrze mnie usłyszał.
— P-przepraszam — powiedział,
opuszczając dłoń i głowę. Krążyłam chwilę nad nim, by w pewnym momencie opuścić lot i złapać go
pod pachami, a nastepnie wznieść się do góry. Sehun lekko się wierzgał, ale gdy
kazałam mu zachować spokój, posłuchał.
Gdy byliśmy już nad koronami drzew, zatrzymałam się na chwilę, bo było mi
niewygodnie sterować.
—
Złap mnie za rękę — powiedziałam, przenosząc lewą dłoń nad jego prawe
ramię. Posłuchał. I już po chwili unosił się spokojnie obok mnie. — Tylko nie puszczaj — ostrzegłam i wzniosłam się jeszcze
wyżej, by ludzkie oko nie mogło
dostrzec, czym jest ten latający obiekt. Pokazałam Sehunowi las, pobliski zalew, domy. A on oglądał to z wielkim
zainteresowaniem. Gdy zobaczył las w całej okazałości, zadziwił się, że jest taki wielki. Kiedy z powrotem
wróciliśmy wysoko nad polanę treningową, Sehun jakby pociągnął mnie, albo raczej dał znak, że chciałby coś zrobić, więc zawisłam naprzeciw niego, wciąż trzymając go za ręce. Chłopak patrzył na
mnie specyficznym wzrokiem i wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć.
— Dziwnie się ostatnio zachowujesz
— podsumowałam.
— Wiem, przepraszam. — znów spuścił głowę, tym razem na okazały las
pod nami. Niewiele myśląc, zbliżyłam się
do chłopaka, założyłam mu prawą rękę na
szyję i przytuliłam.
Ten, zdziwiony, podniósł głowę i
zastygł w bezruchu. Gdy już chciałam się odsunąć, przytrzymał mnie wolną ręką.
— Sehun?
— Nie chcę, żeby coś ci się stało. Nie chcę, żeby odeszła kolejna osoba, na której mi zależy... —
zaczął cicho.
— Nigdzie się nie wybieram —
powiedziałam półżartem półserio, głaszcząc chłopaka po tęczowych włosach.
W końcu mnie puścił. Położyłam dłoń
na jego policzku i delikatnie go pogładziłam. Sehun przymknął na oczy i wtulił sie
w moją dłoń.
— Twoja twarz nie się zmieniła od
tamtego czasu. — powiedziałam, przywołując w myślach uczucie, które towarzyszyło mi, gdy poznawałam wygląd chłopaka
z zasłoniętymi oczami.
Zbliżył się do mnie i owiewając
moją szyję swoim ciepłym oddechem, szepnął:
— Też chciałbym poznać twoje ciało
za pomocą dotyku.
Popatrzyłam na niego wyzywająco,
ale jednocześnie moje policzki lekko się zaczerwieniły. Nie wiedząc, co
powiedzieć, po prostu odsunęłam się od niego i poszybowaliśmy w dół, na polanę.
Przez kilka dni — codziennie —
budziły mnie te same słowa: "Już niedługo" głosem Luhana, Krisa,
albo ich obu. Czasem zdarzało się,
że budziłam się w nocy z okropną migreną. Po dwóch ledwo przespanych
nocach i takim samym, jak zawsze, poranku, omijając śpiącą Milkę, wstałam z
łóżka z zakwasami po treningach,
cieniami pod oczu i bardzo złym humorem. Nawet, gdy diabelska dwójka nie
się odzywała, w mojej głowie wciąż pobrzmiewało to samo zdanie. Weszłam do
łazienki, by przemyć twarz. Gdy spojrzałam w swoje odbicie, załamałam się.
— Co niedługo?! CO, KURWA,
NIEDŁUGO!? MAM JUŻ TEGO DOŚĆ! —
krzyczałam jak szalona, rozkładając się po łazience, a w moich oczach stanęły
łzy. Opadłam na kolana, trzymając się za głowę. Płakałam. Po chwili przez moje ryki przebiło się
pukanie.
—An, wszystko w porządku? — głos Suho był bardzo zmartwiony.
Podczołgałam się do drzwi, ale ich nie
otworzyłam. Przłożyłam czoło do matowo-szklanej
części drzwi.
—Suho... — wyjąkałam bezsilnie.
— Co się dzieje? — zapytał.
— Ja już nie daję rady, to dla mnie za dużo — zaczęłam uderzać czołem w drzwi, które po chwili się otworzyły, ponieważ można nożem przekręcić zamek. Suho zamknął mnie
w swoich ramionach, jakby chciał
ochronić mnie przed całym złem świata. Ja tylko rozpłakałam się bardziej.
Korekta: Caroline
Mam nadzieję, że będzie dłuższy xd
OdpowiedzUsuńAn w końcu wyjawi wszystko komuś? Hmm... ale i tak ciekawi mnie charakter Lu i Krisa.. Mam nadzieję, że nie zrobisz z nich kogoś złego ;-;
Hwaiting~ ♥
bardzo fajne
OdpowiedzUsuń