niedziela, 10 kwietnia 2016

Werewolves & Me #13 [EXO]



Witam wszystkich po na prawdę długiej przerwie.  Ten rozdział ogólnie był już wcześniej w połowie gotów, musiałam go jedynie dokończyć. Mam już oczywiście pomysł na 14 oraz 15 rozdział. Proponuję, aby osoby, które są na świeżo z wilczkami, przeczytały je jeszcze raz, ponieważ wprowadziłam parę zmian, jedne miej ważne inne bardziej, oraz dla odświeżenia sobie jakże zacnej historii. 
Jak widzicie, ten fajny znaczek jest oznaczeniem zmiany perspektywy.


~*~
Gdy tylko dostałam SMS od Anastazji, poprosiłam Kaia, by przeniósł mnie na moment przed drzwi jej mieszkania. Z ogromnym sprzeciwem i milionem komentarzy, pod piorunującym wzrokiem Suho, chłopak w końcu się zgodził. Wyciągnęłam spod wycieraczki plik papierów i zwinęłam go w rulon, wracając z Kaiem do dormitorium. Ostatnia noc była przeżyciem dla nas wszystkich. Najpierw zakopaliśmy ciało Tao na tyłach budynku, a potem każdy zamknął się u siebie. Sehun wrócił do domku w lesie, a ja dostałam jego pokój. Przekonałam mamę, że chcę zostać jeszcze miesiąc. Przecież mogłam, moja uczelnia zaczynała zajęcia dopiero w następnym miesiącu. W końcu się zgodziła. Suho zamknął pokój Tao na klucz. Nie rozmawialiśmy ze sobą. Gdy wróciłam, Kai od razu poszedł do siebie. Usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam czytać to, co zostawiła mi Anastazja. Okazało się, że spisała wszystko, co działo się od kiedy została członkinią watahy. Chłonęłam wiadomości, ciekawa, czy opisała zdarzenia do końca. Tak było. Natrafiłam na zapis z wczorajszego dnia, chociaż nie był datowany. Przedstawiła wydarzenia ze swojej perspektywy. Wspomniała o uczuciu kontrolowania ciała i nieswoich emocjach. Gdy czytałam opis śmierci Tao, w moich oczach stanęły łzy.
— Kazała mu uciekać… — załkałam i przestałam na moment czytać, ponieważ łzy zasłoniły mi widok. Otarłam je i kontynuowałam. Kiedy skończyłam, moje oburzenie i uczucie niesprawiedliwości wzięło górę nad bólem straty.
~ Moglibyście, proszę, przyjść do salonu? — wysłałam telepatycznie, nieprzekonanym głosem.
Zjawili się prawie wszyscy, prócz Kaia i oczywiście Sehuna, który nie mógł tego usłyszeć.
— O co chodzi, Emi? — zapytał bezbarwnie Suho, otwierając drzwi jako pierwszy.
Poczekałam, aż znajwi się reszta.
— Kai chyba nie ma zamiaru się pokazać — powiedział Chen.
— Mhm — wstałam i pokazałam, aby usiedli.
Dałam im do przeczytania ostatnie trzy kartki. Chwilę trwało zanim każdy dostał je do ręki. Już w połowie pierwszej strony Kyungsoo zapytał, co to jest.
— Taki jakby pamiętnik Any — powiedziałam, mając nadzieję, że na jej imię nie wyrzucą tego z obrzydzeniem.
Na szczęście tak się nie stało. Czekałam cierpliwie aż przeczytają wszystko. Gdy odłożyli kartki, żaden z nich się nie odezwał.
— Trzeba sprowadzić Kaia. Tylko on potwierdzi, że spotkali się z Luhanem i Krisem — powiedział poważnie Suho, a wszyscy pokiwali zgodnie głowami. Lider wstał i poszedł na piętro. Po kilku minutach stanął na progu i przepuścił młodszego. Zamknął za sobą drzwi.
— Co jest? — zapytał Kai oskarżycielskim tonem, zakładając ręce na piersi i opierając się o ścianę.
— Czy to prawda, że ty i Tao spotkaliście się z Luhanem i Krisem przed wczorajszymi wydarzeniami? — zapytał wprost Lay.
Suho wrócił na swoje miejsce na kanapie. Wszyscy bacznie obserwowali Kaia. Po zadanym pytaniu mina nieco mu zrzedła i przestała zionąć nienawiścią. Ręce opuścił wzdłuż ciała.
— Ja… My… Tak… — powiedział, spuszczając głowę.
— Mówiliście o jakimś planie dotyczącym ich powrotu? — tym razem zapytał Suho.
— Tak. Mówili, że znają sposób na powrót, pod warunkiem, że Anastazja i Emilia oddadzą ich moce.
— Jaki dokładnie był ich plan? — kontynuował przesłuchanie Lay.
— Nie wiedzieliśmy… — odpowiedział skruszony.
W salonie wybuchł gwar, tak głośny, że nie dało się zrozumieć żadnego słowa. Suho wstał i kazał się wszystkim uspokoić. Zajęłam miejsce na kanapie, koło Baekhyuna.
— Musimy ściągnąć tutaj Sehuna. Kai? — zagadnął lider, patrząc wyczekująco na czarnowłosego.
— Znajdę go — powiedział i już go nie było.
Dało się zauważyć, że nie byli do końca przekonani. W końcu zginął jeden z ich najbliższych przyjaciół. Znowu.
Lecz tym razem został zabity przez innego członka watahy.



*—*
Pierwszym miejscem w jakie przeteleportował się Kai był oczywiście domek Sehuna w środku lasu. Już z dworu zauważył, że wszystkie okna były zasłonięte. Zapukał, ale nie dostał odpowiedzi. Otworzył drzwi i zobaczył nieprzeniknioną ciemność. Zaraz potem pozwolił światłu zalać pokój. Zauważył przyjaciela na podłodze przy łóżku.
Siedział oparty o materac, z głową schowaną w kolanach. Wokół niego walało się kilka pustych butelek, najprawdopodobniej po piwie. Czarnowłosy nie wiedział, że młodszy chłopak miał tak duże zapasy alkoholu.
Kiedy odsłonił zasłony najbliższego okna i podszedł do przyjaciela, kucnął  przy nim i szturchnął go.
— Sehun. Obudź się. Sehun! — próbował do niego dotrzeć, ale ten tylko wybełkotał coś pod nosem.
Kai westchnął, po czym kopnął butelki w kąt pokoju. Schylił się i wziął chłopaka pod ramię, teleportując się z nieprzytomnym ciałem do swojej łazienki w domu EXO. Usadowił chłopaka na zamkniętej muszli, po czym chlusnął w niego zimną wodą z kranu.
— CO JEST?! — zapytał zirytowany tęczowowłosy.
— Wstawaj. Jest zebranie watahy, a ty wypiłeś chyba z tuzin piw.
— Zostaw mnie w spokoju — powiedział płaczliwie i machnął ręką.
— Powinieneś przy tym być, bo właśnie ważą się losy twojej dziewczyny — powiedział zirytowany jego brakiem powagi w tak ważnej sprawie.
— Co?! — Sehun energicznie podniósł głowę, czego od razu pożałował. Złapał się za głowę i skrzywił z bólu.
— Lepiej się ogarnij i schodź na dół — powiedział starszy i wyszedł z łazienki, zamykając za sobą drzwi.
Czekał w swoim pokoju. Na szczęście młodszy po niedługim czasie pojawił się przed nim z nieco odświeżonym wyglądem twarzy. Razem zeszli do salonu.

*—*
Siedzieliśmy w salonie w niepewności, czekając na Kaia i Sehuna. W końcu drzwi salonu się otworzyły i ostatecznie do nas dołączyli. Sehun zbliżył się do Laya.
— Mógłbyś? — zapytał błagająco, trzymając się za głowę.
Blondwłosy położył rękę na jego czole i zamknął oczy. Wykrzywiona twarz młodszego zaczęła powoli zmieniać się w błogi uśmiech.
— Poza paroma skaleczeniami z wczoraj oraz ogromnym kacem nic ci nie jest. Trochę zniwelowałem objawy — oznajnił i opuścił rękę.
— Dziękuję — powiedział Sehun i usiadł na wolnym miejscu.
Od razu dostał do ręki kilka zapisanych ręcznie kartek. Popatrzył na nas pytająco, ale wszyscy go ponaglili, żeby przeczytał. Przebiegł wzrokiem po tekście. Wciąż czytając, wstał gwałtownie.
— Co?! — opuścił rękę i popatrzył po wszystkich.
— Dobra, wszyscy zapoznali się z sytuacją. Musimy zebrać to, co wiemy na pewno — powiedział Suho, każąc Sehunowi usiąść.
— Tao nie żyje — zaczął Lay po dłuższej chwili, gdy nikt nie był w stanie się odezwać.
— Zabiła go Anastazja — dopowiedział Kai, a wszyscy spojrzeli na niego.
— Kai i Tao przed wczorajszymi wydarzeniami spotkali się z Krisem i Luhanem — poinformował Suho.
— Ana opisała wszystko odkąd dołączyła do watahy — dodałam, machając plikiem wszystkich kartek.
— Wszystko? — zapytał Sehun, patrząc na mnie rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Pokiwałam głową, a on wyciągnął rękę i zaczął czytać pierwszą stronę, nie skupiając się na tym, co było dalej.
— Jeśli wierzyć jej zapiskom, Anastazja nie mogła kontrolować swojego ciała. Wspominała coś o tym, że gdy umarła, a jej kopia oddała za nią życie, Lu i Kris ostrzegli ją, że będzie na wszystko podatniejsza.
— Ona to pisała, skąd mamy wiedzieć, czy to prawda? — zapytał nieprzekonany D.O.
— Nie skłamała — skomentował Sehun, nie odrywając wzroku tekstu. — Pierwsze dni opisała dokładnie. Dodała tylko kilka przemyśleń — powiedział, a ja zauważyłam jego szklane oczy.
— Ktoś w ogóle wie, gdzie ona teraz jest?  — zapytał Suho, patrząc pytająco na mnie, mimo, że pytanie zadał do wszystkich.
Pokręciłam przecząco głową, inni poszli w moje ślady.
— Zważywszy na informacje, które posiadamy, musimy ustalić, co zrobimy — Lay oznajmił z troską w głosie.
— Jeśli wszyscy będą zgodni, co do tego, że Ana nie jest winna… — zaczęłam.
— Ale jest — przerwał mi Kai.
— Na pewno nie świadomie — dodał Sehun.
— Powinniśmy ją znaleźć i z nią porozmawiać  dokończyłam.
— A jeśli uznamy, że zrobiła to z premedytacją? — zapytał Kai.
— To i tak już nic nie poradzimy. Przecież jej nie zabijemy. Sama wybrała wygnanie — powiedział Chanyeol.
— Zawsze można powiadomić policję — podsunął pomysł Kai, chyba jako jedyny oskarżyciel.
— I co im powiesz? Że dziewczyna zamieniła się w wilka i zabiła innego wilka? Będą chcieli dowodu, ciała. A Tao został w postaci wilka. Do tego ma rany zwierzęcia, nie człowieka — zaatakował go Baekhyun, stając po mojej stronie.
Po Sehunie było widać, że nie może tego słuchać. Położyłam mu rękę na ramieniu w geście pocieszenia. 
Po naprawdę długich rozmowach doszliśmy do porozumienia, że Ana zrobiła to nieświadomie, a jej zapiski są prawdą. Nawet Kai przestał się opierać. Teraz staliśmy przed pytaniem, gdzie podziewa się Anastazja. Suho kazał Kaiowi przenieść mnie do domu An i spytać o to jej matki, lecz jedyne czego się dowiedziałam to, że Ana wyjechała na miesiąc do koleżanki. Przekazałam informacje chłopakom, na co zareagowali zrezygnowaniem.
— Gdyby była niewinna, nie uciekałaby — to była ostatnia wredna odzywka Kaia, ponieważ grad mocy składający się z podmuchu wiatru, strumienia wody, ognia, elektryczności, mrozu i siły prawie rozniosły pokój. Chwilę potem nastała ciemność.
Wysadziło korki.

Przez następne kilka dni przed drzwiami mieszkania znajdowaliśmy martwe zwierzęta. Zaczęło się od małych ptaków, poprzez króliki, aż w końcu dziewiątym zwierzęciem okazało się truchło wilka ze stada, z którym niedawno się pogodziliśmy. Ciało do złudzenia przypominało wilczą postać Tao. Nawet śmiertelna rana znajdowała się w tym samym miejscu.
Każde z dotychczasowych zwierząt znajdowali inni członkowie zespołu. Pech chciał, że ostatniego znalazłam ja.
— AAAAAA!!! — mój jakże piękny krzyk rozniósł się po całym domu i połowie lasu. Chłopaki, już wiedząc jakie prezenty na nas czekają, od razu zaczęli się przy mnie zjawiać. Gdy przyszedł Baekhyun i zobaczył dlaczego, tak krzyczałam, podbiegł do mnie i mocno przytulił. Cała roztrzęsiona, zwyczajnie mu na to pozwoliłam.
Chłopaki zabrali ciało, Lay miał mu się przyjrzeć. Baekhyun i Chanyeol zabrali mnie do kuchni gdzie zaczęli wypytywać.
— Kisiel?
— Budyń?
— Czekolada?
— Lody?
— Kakao?
Wymieniali się pytaniami prawie jak bliźniaki. W sumie zjadłabym każdą z tych rzeczy ale dla świętego spokoju wybrałam najpierw lody, a potem kakao. Dla równowagi. Telepatycznie spytali, czy inni też coś chcą i po uzyskaniu odpowiedzi, zabrali się do robienia trzech kubków kakao, dwóch herbat i pięciu kubków kisielu. Gdy wszystko było gotowe, usiedliśmy ze swoimi kubkami w salonie przed telewizorem i staraliśmy się rozluźnić. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo Suho zapytał Laya o szczegóły oględzin.
— Rany wyglądają na zadane przez wilka, ale to zwykła zmyłka. Narzędziem zbrodni był nóż. Ten sam, którym zaatakowano inne zwierzęta.
— Czyli to był człowiek? — zapytał Xiumin z widocznie przerażoną miną.
Lay skinął głową. A potem wyciągnął z kieszeni pomiętą i lekko przesiąknięta krwią kartę króla.
— Król? — zapytał zdziwiony Suho.
— K. To podpis.
— Kris… — szepnął Sehun.

Siedzieliśmy dalej w milczeniu. Po pewnym czasie rozeszliśmy się do swoich pokoi. 

Jak zwykle, proszę o komentowanie, czy to negatywne czy to pozytywne, chcę wiedzieć jak wam się podoba, szczególnie, że to moje wiodące opowiadanie.


Korekta: Caroline

3 komentarze:

  1. Mi się bardzo podoba. Fajnie jest przeczytać coś dobrego po dwóch godzinach robienia testów z matematyki. Umilasz mi noc :")

    OdpowiedzUsuń