środa, 3 czerwca 2015

Werewolves & Me #6 [EXO]

Następnego dnia obudziłam się pierwsza. Sehun nadal był w postaci wilka. W łazience doprowadziłam się do porządku i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Lay doradził mi, żebym rano dała Sehunowi mięso doprawione ziołami z jednego z pudełek. Wytłumaczył, że są to specjalne zioła, których często używali, by się szybciej zregenerować. Właśnie kończyłam podsmażać mięso, gdy Hunnie się obudził.
~ Ale ładnie pachnie. Dzień dobry.
— Dzień dobry. Lay powiedział, żebyś przez jakiś czas został w postaci wilka. Masz, zrobiłam śniadanie — powiedziałam i postawiłam talerz z pokrojonym mięsem na podłodze. — Tylko uważaj, gorące.
~ Dziękuję.
Gdy chłopak jadł, przeszłam się po pokoju, sprzątając go trochę. Otworzyłam okno, by wpuścić świeże powietrze, poodkładałam pudełka z ziołami i miseczki, a potem zaścieliłam łóżko.
~ Zaraz wracam — powiedział wilk i wyszedł z budynku. Po kilku minutach wrócił. ~ Było przepyszne. Będziesz dobrą żoną dla swojego wybranka — powiedział jak najbardziej poważnie.
— No, no. Chodź, trzeba cię wykąpać. Jesteś cały w błocie.
~ Poradzę sobie.
— W wilczej postaci? Wątpię.
Poszłam za nim do łazienki. Wskoczył do wanny.
~ W szafce na górze jest specjalny szampon — poszłam za jego radą i znalazłam niedużą butelkę, a obok szczotkę do sierści.
Umyłam go dokładnie, kilka razy zalewając oczy, ale nie dostałam żadnego komentarza. Potem wytarłam go ręcznikiem i namówiłam na wyjście na dwór, żeby go wyczesać. Opierał się, ale w końcu uległ dla świętego spokoju. Było przed południem, ale słoneczko mocno przygrzewało, więc rozłożyłam na ziemi koc i  następnie na nim usiadłam. Zaczęłam delikatnie czesać Sehuna, uważając, żeby nie wyrwać mu zbyt dużo sierści. Z czasem przyszli chłopaki, zobaczyć, co z nim. Gdy zauważyli, że go czeszę, zaczęli mnie błagać, żebym ich też wyczesała.
~ Proszę, proszę, proszę… — jęczał Xiumin, wpychając mi głowę na kolana.
— Dobra, dobra. Dzisiaj zorganizuję dla was dzień urody. 
Siedzieliśmy na polance przy domku, grzejąc się na słońcu i rozmawiając. Nagle zadzwonił mój telefon. Zaczęłam się martwić, że to mama, ale okazało się, że to Milka.
— Hej. Słuchaj, mama zgodziła się, żebym do ciebie przyjechała. Kiedy Ci pasuje?
— Super! Możesz w każdej chwili.
— Jutro będzie dobrze? Tylko musisz mi pomóc zrozumieć pociągi.
— Nie ma sprawy. Jak wrócę do domu, to ci wszystko wytłumaczę.
— Dobra. Do później.
— Pa.
~ Kto to? — zapytał ciekawsko Baekhyun.
— Przyjaciółka. Przyjeżdża do mnie na kilka dni. 
~ Jesteś pewna, że to dobry pomysł? — zapytał Suho, podnosząc głowę z ziemi.
— Tak. Umiem już kontrolować swoje moce.
~ Ale mówisz przez sen — dociął mi Kai.
— Wiem, dzięki za informację.
~ I co będzie, jak powiesz coś niebezpiecznego? — zmartwił się Lay.
— Ona wie, że czasami siedzę i piszę opowiadania fantasy, więc powiem jej, że śniło mi się po prostu coś z opowiadania — męczyła mnie już ich troska, ale zaraz przypomniałam sobie o opowieści Suho. — Słuchajcie, będę ostrożna. Poza tym, to moja przyjaciółka. Nie mówię, że jej powiem, ale gdyby się dowiedziała, to by mnie zrozumiała i dotrzymała tajemnicy. Proszę, zaufajcie mi.
~ Ja ci ufam — Sehun  po raz pierwszy odezwał się przy chłopakach.
~ Ja też! — zawtórował mu Xiumin, którego właśnie szczotkowałam.
Długo trwało zanim wyszczotkowałam wszystkich.. O późnej porze obiadowej rozeszliśmy się do domów. Ja w końcu wróciłam do swojego. Wykąpałam się i napisałam wszystko Emilii, by mogła sobie poradzić. Następnego popołudnia poszłam ją odebrać.
— Hej! — przytuliłam ją mocno.
— Nie duś.
— Dobra, sorry, że tak dawno cię nie widziałam. Jak tam podróż?
— Nie tak źle, jak myślałam. Tylko czemu tak gorąco? — zapytała, robiąc cierpiętniczą minę.— Duszno w tym pociągu jak cholera.
Zaśmiałam się i wzięłam od niej trochę bagaży.
— Głodna?
— Jak zawsze. Proponujesz coś?
— Zależy, czy chcesz zjeść na mieście czy w domu. — weszłyśmy już do miasta, które aż tętniło życiem.
— Zależy, co tam masz.
— Hmmmm… Kanapki, coś słodkiego, kurczaka z ziemniakami, kiełbasę — głównie mięso, pomyślałam. — W sumie trochę tego jest.
— Słodkie! Tylko błagam, zabierz mnie z tego słońca.
— Haha, jasne.
— Możemy  pójść do ciebie. Przecież trzeba zostawić torby.
— No tak, racja.
Weszłyśmy do domu. Mama gdzieś wyszła, jej facet był w pracy. Odłożyłam torby w moim pokoju. Dałam Emilii jedzenie i usiadłyśmy w pokoju.
— Wolisz spać w salonie na dwuosobowym łóżku, czy na "wodnym łóżku" zrobionym przeze mnie, w moim pokoju na podłodze?
— Wodne! Nie spałam jeszcze na takim.
— Dobra. Jak się zrobi trochę chłodniej, wyjdziemy na miasto, pokażę ci, co da się tu obejrzeć.
— No i fajnie — machała głową jak opętana, bo jej ścięte na chłopaka włosy wchodziły do oczu. Była mojego wzrostu, włosy miała ciemnobrązowe, nosiła okulary z czerwonymi oprawkami. Najczęściej ubierała się w długie spodnie, nawet jeśli pogoda podobna do dzisiejszej sprawiała, że było gorąco.
Kilka godzin spędziłyśmy przy komputerze, śmiejąc się z gifów w internecie i innych tym podobnych. Jak zwykle zresztą, rozmawiałyśmy o wszystkim.
— Za niedługo chcę pofarbować włosy na turkusowo.
— O! Cudnie! Podoba mi się ten pomysł.
— Boska jestem, co nie? — powiedziała, wcale nie w samozachwycie.
Emilia ubrała koszulkę na ramiączkach, wciąż mówiąc, że jej gorąco. Gdy słońce już tak nie świeciło, wyszłyśmy na spacer. W mieście nie było nic ciekawego, prócz kilku fontann, które miała też u siebie. Poszłyśmy w kierunku morza. Przeszłyśmy się trochę po promenadzie, jak dzieci oglądając elektroniczne pieski i inne nadmorskie badziewia. Żeby zejść z promenady na plażę, trzeba iść jedną ze ścieżek przez krótki, ale szeroki lasek. Przeszłyśmy się piaskiem po plaży, moczyłyśmy nogi i trochę się pochlapałyśmy. Wymęczyłam ją w drodze na wiatrak. Zrobiłyśmy zdjęcia z białą budowlą w tle i wróciłyśmy przez niestrzeżoną plażę. W tej części ludzie chodzą bardzo rzadko, więc byłyśmy tylko my dwie. Milka powiedziała, że potrzebuje do toalety. Wzruszyłam ramionami i pokazałam jej las.
— W pobliżu na nic innego nie możesz liczyć — wyciągnęłam z torebki paczkę chusteczek i podałam jej.
Marudząc coś niezrozumiale pod nosem, poszła w las. Po kilku minutach wróciła lekko chwiejnym krokiem.
— Co jest? — zapytałam zdziwiona.
— Jakoś mi tak słabo — odpowiedziała i poleciała do przodu, ale zdążyłam ją złapać. Na jej lewej łopatce zauważyłam czarne znamię w kształcie wilka.
— Oho. Zagadka Krisa rozwikłana. Co ja mam teraz z nią zrobić? — założyłam przyjaciółce swoją kurtkę na ramiona i przeniosłam pod drzewo, o które ją oparłam. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Suho. Nikt nie odbierał. Wybierałam po kolei numery chłopaków, aż w końcu odebrał Baekhyun.
— No w końcu ktoś odebrał. Gdzie jesteś? Mam problem.
— Przy plaży. Właśnie miałem wracać. Co jest?
— Świetnie. Przyjdź do przedostatniego wyjścia z plaży, od strony wiatraka.
— Będę za pięć minut.
— Czekam — rozłączyłam się. — To mi za bardzo nie pomoże.
Faktycznie w kilka minut potem zobaczyłam brązowego wilka wybiegającego z lasu. Na widok dziewczyny pod drzewem nieco się cofnął.
— Spokojnie. Jest nieprzytomna — powiedziałam, po czym chłopak zmienił postać.
— To jaki ten twój problem?
— Ona. Została naznaczona.
— Co? Ona jest nowym członkiem watahy?
— Na to wygląda. Trzeba ją zabrać do Laya albo Sehuna. Dzwoniłam do chłopaków, ale tylko ty odebrałeś.
— Dałabyś radę wznieść się z nią w powietrze?
— Tak, ale ludzie nas zobaczą.
— Kurde. Mnie już nie udźwigniesz..
— Ciebie? — zdziwiłam się.
— Mam dodatkową moc niewidzialności.

— Osz ty skubańcu — ta informacja kompletnie zbiła mnie z tropu. Chłopak tylko wystawił język w moją stronę. —  Jeżeli kogoś dotknę, ta osoba też staje się niewidzialna — dodał. 





— Nigdy nie próbowałam z nikim latać, ale skoro tak mówisz… Spróbuj sprawić, że będziemy niewidzialni.
— Jak powiedziałam, tak zrobił. Zadziałało.
— No dobra.
Przeniosłam Emilię spod drzewa, złapałam ją chwytem pod pachami i stanęłam tak, by Baekhyun dał radę wejść mi na plecy. Od razu zrobiło mi się ciężko. Objął mnie rękoma i położył się na moich plecach.
— Ugh… Schudnij trochę — poskarżyłam się, ale zaraz potem wróciłam do meritum — Zaczynaj.
Brązowowłosy aktywował swoją moc, a ja przestałam widzieć Emilię.
— Dobra, spróbujmy. Gdy tylko oderwałam stopy od podłoża, przestałam czuć ciężar Baekhyuna na plecach. Ciążyła mi tylko wisząca Emilia.
— Zamknij oczy, bo wiatr będzie wdawał się we znaki. I trzymaj się mocno.
— Tak jest, kapitanie — zaśmiał się.
Wzniosłam się wysoko i ruszyłam w stronę lasu. Musiałam przelecieć nad całym miastem.
Gdy zauważyłam wieżowce, wzniosłam się jeszcze wyżej, gdzie zimne powietrze zaczęło już doskwierać.
— Zimno! — chłopak przekrzykiwał wiatr  prosto do mojego ucha, przez co lekko się zachwiałam.
— Cicho tam! Ty tylko leżysz! — nie byłam pewna, czy usłyszał.
Gdy byliśmy już niedaleko polanki z domkiem, zaczęłam porządnie opadać z sił. Dość chaotycznie wylądowałam przed samymi drzwiami. Zrzuciłam z siebie Baekhyuna, wciąż próbując utrzymać Emilię.
— Anastazja Airlines nie poleca się na przyszłość — powiedziałam, gdy zabierał ode mnie przyjaciółkę i czekał aż otworzę mu drzwi.
Gdy weszliśmy, zastaliśmy wszystkich chłopaków próbujących złapać oddech.
— Trenowaliście?
— Tak — odpowiedział Suho. — Rozumiem, czemu nie było Anastazji, ale dlaczego ty nie przyszedłeś? Czekaj… Kto to jest? — Zapytał, patrząc na nieprzytomną Emilie, którą Baek kładł na łóżku Sehuna.
— Nowa członkini watahy. Lay, możesz sprawdzić, co z nią? — poprosiłam.
— Jasne. Sehun, przygotujesz napary?
— Tak.
Usiadłam zmęczona na najbliższym wolnym miejscu.
— Czemu Anastazja Airlines? — zapytał ciekawsko Chanyeol.
— Bo przenosiłam Baekhyuna i Emilię z plaży. W powietrzu.
— Oboje? Po co? — zdziwił się Chen.
— Bo ten tu ma moc niewidzialności. A ludzie by nas zobaczyli. Na szczęście moja moc działa podobnie jak moc Tao. Kiedy kogoś dotykam, on też lata. Czułam tylko Emilię.
— Fajnie tak. Musisz dać nam kiedyś spróbować.
— Może. Lay, co z Emilią? — przejmowałam się stanem przyjaciółki.
— Na razie wszystko w porządku, jak podamy jej napar, trzeba będzie stale pilnować jej stanu.
— Rozumiem. Mam w czymś pomóc?
— Nie musisz. Poradzę sobie — posmutniałam. Nie lubię bezczynności. Blondyn to zauważył. — Może Sehun potrzebuje pomocy?
— Jeśli chcesz, możesz posiekać zioła — odwrócił się w moją stronę, stojąc przy blacie w kuchni.
— Jasne — podeszłam do niego i umyłam ręce. Pracowaliśmy razem w skupieniu, a chłopaki cicho rozmawiali.
— Kim ona w ogóle jest? — zapytał Baekhyun z nutą ciekawości w głosie.
— To Emilia, moja przyjaciółka. Ta, która dzwoniła wczoraj — odpowiedziałam.
— Już nie musimy się martwić, że się dowie — zażartował Chen.
— Ktoś będzie musiał jej wszystko wytłumaczyć, żeby się nie przestraszyła — powiedział poważnie Suho. — Anastazja?
— Tak, tak. Na pewno zaufa mi szybciej, niż ja Sehunowi.
— Próbowałem tylko… — chciał się wytłumaczyć, ale przerwałam mu.
— Tak wiem, dobrze ci poszło. Nie dostałeś kopa, a ja nie uciekłam gdzie pieprz rośnie.
— Będzie miała moce Luhana — powiedział smutno Tao.
Wyczuwałam napiętą atmosferę, ale chciałam wykorzystać okazję.
— Suho, co z tymi dwoma wilkami spoza naszych watah? Dowiedziałeś się czegoś?
— Jeszcze nie. Natknąłem się na ślady po polowaniu. Miały jakiś znajomy zapach, ale nie potrafię sobie przypomnieć. Czemu pytasz?
— Bo… — zawahałam się. Nie byłam pewna, czy mi uwierzy — Pamiętacie akcję z moją kopią? Opowiedziałam wam, że widziałam się z Krisem i Luhanem.
— Myślałem, że to tylko objawy po wypadku, że miała zwidy — Kai szepnął cicho do Tao.
— Słyszałam, Kai. Nie wiem, też nie mogłam w to uwierzyć, ale przedwczoraj, kiedy położyłam się spać, miałam coś podobnego do wizji. Znowu widziałam Krisa i Luhana. Powiedzieli, że przepraszają za sprawianie kłopotów z polowaniem i że znaleźli sposób na powrót do świata żywych, w postaci wilków — gdy tylko skończyłam to zdanie, miska, którą trzymał w ręku Sehun, spadła na ziemię z głośnym trzaskiem.
— Jak to? — zapytał.
— Czemu nie powiedziałaś wcześniej?! — zawołał Tao.
— Kazali mi milczeć, dopóki ostatnia osoba nie dołączy do watahy.
— Wiedziałaś, że to będzie ona? — zapytał D.O.
— Nie do końca, Kris powiedział tylko, że to ktoś z mojego otoczenia — popatrzyłam niepewnie na Sehuna, który wciąż stał nieruchomo, patrząc przed siebie pustym wzrokiem.
— Trzeba ich odnaleźć! — zawołał Tao, zrywając się z miejsca.
— Nie… — powiedział cicho Sehun. — Gdy będą chcieli się z nami widzieć, wiedzą gdzie jesteśmy. — Jego chłodny ton przyprawił mnie o ciarki.
Zalał zioła wrzątkiem, postawił je na szafce nocnej obok łóżka i ruszył w stronę drzwi, rzucając ciche „Wychodzę.” Popatrzyliśmy po sobie niepewnie, w ogóle nie się odzywając.
— Nie powinien iść sam. Co, jeśli wataha znów zaatakuje? —  zapytał Lay.
— Masz rację. Idziemy. Anastazja, zostań z Layem, na wypadek gdyby twoja przyjaciółka się obudziła.
Kiwnęłam głową na znak zgody i patrzyłam jak wychodzą. Posprzątałam już niepotrzebne pudełka z ziołami i usiadłam na łóżku obok Laya, który właśnie napoił nieprzytomną Emilię naparem wzmacniającym.
— Mam nadzieję, że nie będzie cierpieć tak jak ja.
— My nie odczuliśmy przemiany tak bardzo, ponieważ zachodziła w nas całą noc. U ciebie już w kilka godzin doszło do końcowego etapu, więc pewnie dlatego tak cierpiałaś. Dla mnie przemiana jest tajemnicza, nie potrafię jej załagodzić, ponieważ ty byłaś pierwszą, która przemieniła się później niż my, nie miałem czasu tego zbadać. Ale próbując pomóc tobie, zauważyłem kilka możliwości, których spróbuję na twojej przyjaciółce. Powinno jej pomóc.
— Ufam ci.
— Służę pomocą i radą. Taka rola jednorożca. Mam pytanie — dodał po chwili.
— Tak?
— Jak konkretnie działają twoje moce? Dawno razem nie ćwiczyliśmy.
— A o które pytasz? — przekrzywiłam ciekawsko głowę.
— Latanie i wizję.
—Gdy odrywam stopy od ziemi, przestaję czuć ciężar. Jakbym była powietrzem, nie wiem… Kiedy wzięłam Baekhyuna na plecy i się wzniosłam, też go nie czułam. Wcześniej przeszkadzał mi wiatr, gdy szybko latałam, ale nauczyłam się formować coś na kształt tarczy.
— Kris też na to narzekał. Tej tarczy nauczył się dopiero po roku.
— Naprawdę? Miałam takie dziwne przeczucie, że to nie mój pomysł.
— A wizje?
— Sama nie wiem. Mam otwarte oczy, ale mój wzrok jest nieobecny. Coś jak niewidzialna zasłona. Wtedy widzę tylko lekko rozmazane obrazy, jak w telewizorze, ale bez dźwięku. Nie mogę ich wywołać, przychodzą same. Przyszłości też nie widzę.
— A wtedy z Tao? Jak to zadziałało, skoro nie widzisz przyszłości?
— To było… Przeczucie. Trudno opisać.
— A co czułaś?
— Hmm… — musiałam się chwilę zastanowić. — Czułam, że serce zaczyna mi mocniej bić, trudniej oddychałam i zrobiło mi się ciężko na duszy. Wiem, że głupio to brzmi, gdy się o tym mówi.
— Wcale nie — zapewnił. — Jeśli coś działa, wcale nie jest głupie. A ty uratowałaś Tao. Pomimo swojego opłakanego stanu.
Nic nie odpowiedziałam. Było już ciemno, a na dworze rozpadał się deszcz. Zaczęłam się martwić o chłopaków.
— Gdzie oni są?
— Może poszli do domu?
— A właściwie gdzie wy mieszkacie? Spędzam z wami tyle czasu, a nawet nie wiem, gdzie mieszkacie.
— Bo większość czasu spędzamy tutaj albo w lesie. A mieszkamy w starym domu, który od wielu lat stał pusty. Rodzice Suho wykupili go dla nas.
— Jak wygląda?
— Jest… Duży.
— Ale mi informacja...
— Niedługo go zobaczysz.
— A czemu Sehun mieszka tutaj sam?
— Od śmierci Luhana zgorzkniał jak stary dziadek. Zaczął lubić życie w odosobnieniu.
— To smutne.
— Tak — przyznał bez cienia zawahania.
Ciszę przerwały wibracje telefonu. Odczytałam SMS.
— Suho mówi, że znaleźli Sehuna. Zabierają go do ich domu. Mamy zadbać o Emilię.
— Jakbyśmy tego nie robili… — powiedział, a ja nie mogłam powstrzymać ziewnięcia. — Jest już późno, prześpij się.
— A ty?
— Jestem przyzwyczajony do nocnych dyżurów.
— Ale…
— Żadnych „ale”. Idź spać.
— No dobra, ale jakbyś potrzebował, żeby cię zmienić, to mnie obudź.
— Dobrze.

Ściągnęłam buty i położyłam się na kanapie. Lay zgasił światło.


Korektra: Caroline

6 komentarzy:

  1. LAY ❤
    Uwielbiam tego goscia ^^
    Rozdział zajebiaszczy jak zwykle. Bardzo mnie zaciekawiła kwestia domu chłopaków. I ciekawi mnie co z Milka. Jezusienku, dzięki za miłą niespodziankę Ana ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA TEZ <3 (szczególnie po Love Me Right) <3 <3 <3
      Milka, jako najczęściej występująca postać w moich opowiadania xd Ta to ma dobrze. :3

      Usuń
  2. Sprawa z nowym członkiem watahy wyjaśniona. Coś czułam, ze to będzie jakaś przyjaciółka. Fajne moce. Też takie chce! Sehun wyróżnia się spośród nich, a Lay taki kochany doktor jednorożec. <3
    Weny ~

    OdpowiedzUsuń
  3. W pierwszej części Werewolves macie pierwszą część niespodzianki <3

    OdpowiedzUsuń
  4. <3 <3 <3
    Hwaiting~ cudowny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń