Następnego dnia obudziłam się
pierwsza. Sehun nadal był w postaci wilka. W łazience doprowadziłam się do
porządku i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Lay doradził mi, żebym rano dała
Sehunowi mięso doprawione ziołami z jednego z pudełek. Wytłumaczył, że są to
specjalne zioła, których często używali, by się szybciej zregenerować. Właśnie
kończyłam podsmażać mięso, gdy Hunnie się obudził.
~ Ale ładnie pachnie. Dzień dobry.
— Dzień dobry. Lay powiedział,
żebyś przez jakiś czas został w postaci wilka. Masz, zrobiłam śniadanie —
powiedziałam i postawiłam talerz z pokrojonym mięsem na podłodze. — Tylko
uważaj, gorące.
~ Dziękuję.
Gdy chłopak jadł, przeszłam się po
pokoju, sprzątając go trochę. Otworzyłam okno, by wpuścić świeże powietrze,
poodkładałam pudełka z ziołami i miseczki, a potem zaścieliłam łóżko.
~ Zaraz wracam — powiedział wilk i
wyszedł z budynku. Po kilku minutach wrócił. ~ Było przepyszne. Będziesz dobrą
żoną dla swojego wybranka — powiedział jak najbardziej poważnie.
— No, no. Chodź, trzeba cię
wykąpać. Jesteś cały w błocie.
~ Poradzę sobie.
— W wilczej postaci? Wątpię.
Poszłam za nim do łazienki.
Wskoczył do wanny.
~ W szafce na górze jest specjalny
szampon — poszłam za jego radą i znalazłam niedużą butelkę, a obok szczotkę do
sierści.
Umyłam go dokładnie, kilka razy
zalewając oczy, ale nie dostałam żadnego komentarza. Potem wytarłam go
ręcznikiem i namówiłam na wyjście na dwór, żeby go wyczesać. Opierał się, ale w
końcu uległ dla świętego spokoju. Było przed południem, ale słoneczko mocno
przygrzewało, więc rozłożyłam na ziemi koc i następnie na nim usiadłam. Zaczęłam delikatnie
czesać Sehuna, uważając, żeby nie wyrwać mu zbyt dużo sierści. Z czasem
przyszli chłopaki, zobaczyć, co z nim. Gdy zauważyli, że go czeszę, zaczęli
mnie błagać, żebym ich też wyczesała.
~ Proszę, proszę, proszę… — jęczał
Xiumin, wpychając mi głowę na kolana.
— Dobra, dobra. Dzisiaj zorganizuję
dla was dzień urody.
Siedzieliśmy na polance przy domku,
grzejąc się na słońcu i rozmawiając. Nagle zadzwonił mój telefon. Zaczęłam się
martwić, że to mama, ale okazało się, że to Milka.
— Hej. Słuchaj, mama zgodziła się,
żebym do ciebie przyjechała. Kiedy Ci pasuje?
— Super! Możesz w każdej chwili.
— Jutro będzie dobrze? Tylko musisz
mi pomóc zrozumieć pociągi.
— Nie ma sprawy. Jak wrócę do domu,
to ci wszystko wytłumaczę.
— Dobra. Do później.
— Pa.
~ Kto to? — zapytał ciekawsko
Baekhyun.
— Przyjaciółka. Przyjeżdża do mnie
na kilka dni.
~ Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
— zapytał Suho, podnosząc głowę z ziemi.
— Tak. Umiem już kontrolować swoje
moce.
~ Ale mówisz przez sen — dociął mi
Kai.
— Wiem, dzięki za informację.
~ I co będzie, jak powiesz coś
niebezpiecznego? — zmartwił się Lay.
— Ona wie, że czasami siedzę i
piszę opowiadania fantasy, więc powiem jej, że śniło mi się po prostu coś z
opowiadania — męczyła mnie już ich troska, ale zaraz przypomniałam sobie o
opowieści Suho. — Słuchajcie, będę ostrożna. Poza tym, to moja przyjaciółka.
Nie mówię, że jej powiem, ale gdyby się dowiedziała, to by mnie zrozumiała i
dotrzymała tajemnicy. Proszę, zaufajcie mi.
~ Ja ci ufam — Sehun po raz pierwszy odezwał się przy chłopakach.
~ Ja też! — zawtórował mu Xiumin,
którego właśnie szczotkowałam.
Długo trwało zanim wyszczotkowałam
wszystkich.. O późnej porze obiadowej rozeszliśmy się do domów. Ja w końcu
wróciłam do swojego. Wykąpałam się i napisałam wszystko Emilii, by mogła sobie
poradzić. Następnego popołudnia poszłam ją odebrać.
— Hej! — przytuliłam ją mocno.
— Nie duś.
— Dobra, sorry, że tak dawno cię
nie widziałam. Jak tam podróż?
— Nie tak źle, jak myślałam. Tylko czemu
tak gorąco? — zapytała, robiąc cierpiętniczą minę.— Duszno w tym pociągu jak
cholera.
Zaśmiałam się i wzięłam od niej
trochę bagaży.
— Głodna?
— Jak zawsze. Proponujesz coś?
— Zależy, czy chcesz zjeść na
mieście czy w domu. — weszłyśmy już do miasta, które aż tętniło życiem.
— Zależy, co tam masz.
— Hmmmm… Kanapki, coś słodkiego,
kurczaka z ziemniakami, kiełbasę — głównie mięso, pomyślałam. — W sumie trochę
tego jest.
— Słodkie! Tylko błagam, zabierz
mnie z tego słońca.
— Haha, jasne.
— Możemy pójść do ciebie. Przecież trzeba zostawić torby.
— No tak, racja.
Weszłyśmy do domu. Mama gdzieś
wyszła, jej facet był w pracy. Odłożyłam torby w moim pokoju. Dałam Emilii
jedzenie i usiadłyśmy w pokoju.
— Wolisz spać w salonie na
dwuosobowym łóżku, czy na "wodnym łóżku" zrobionym przeze mnie, w
moim pokoju na podłodze?
— Wodne! Nie spałam jeszcze na
takim.
— Dobra. Jak się zrobi trochę
chłodniej, wyjdziemy na miasto, pokażę ci, co da się tu obejrzeć.
— No i fajnie — machała głową jak
opętana, bo jej ścięte na chłopaka włosy wchodziły do oczu. Była mojego
wzrostu, włosy miała ciemnobrązowe, nosiła okulary z czerwonymi oprawkami.
Najczęściej ubierała się w długie spodnie, nawet jeśli pogoda podobna do
dzisiejszej sprawiała, że było gorąco.
Kilka godzin spędziłyśmy przy komputerze,
śmiejąc się z gifów w internecie i innych tym podobnych. Jak zwykle zresztą,
rozmawiałyśmy o wszystkim.
— Za niedługo chcę pofarbować włosy
na turkusowo.
— O! Cudnie! Podoba mi się ten
pomysł.
— Boska jestem, co nie? — powiedziała,
wcale nie w samozachwycie.
Emilia ubrała koszulkę na
ramiączkach, wciąż mówiąc, że jej gorąco. Gdy słońce już tak nie świeciło,
wyszłyśmy na spacer. W mieście nie było nic ciekawego, prócz kilku fontann,
które miała też u siebie. Poszłyśmy w kierunku morza. Przeszłyśmy się trochę po
promenadzie, jak dzieci oglądając elektroniczne pieski i inne nadmorskie
badziewia. Żeby zejść z promenady na plażę, trzeba iść jedną ze ścieżek przez
krótki, ale szeroki lasek. Przeszłyśmy się piaskiem po plaży, moczyłyśmy nogi i
trochę się pochlapałyśmy. Wymęczyłam ją w drodze na wiatrak. Zrobiłyśmy zdjęcia
z białą budowlą w tle i wróciłyśmy przez niestrzeżoną plażę. W tej części
ludzie chodzą bardzo rzadko, więc byłyśmy tylko my dwie. Milka powiedziała, że
potrzebuje do toalety. Wzruszyłam ramionami i pokazałam jej las.
— W pobliżu na nic innego nie
możesz liczyć — wyciągnęłam z torebki paczkę chusteczek i podałam jej.
Marudząc coś niezrozumiale pod
nosem, poszła w las. Po kilku minutach wróciła lekko chwiejnym krokiem.
— Co jest? — zapytałam zdziwiona.
— Jakoś mi tak słabo —
odpowiedziała i poleciała do przodu, ale zdążyłam ją złapać. Na jej lewej
łopatce zauważyłam czarne znamię w kształcie wilka.
— Oho. Zagadka Krisa rozwikłana. Co
ja mam teraz z nią zrobić? — założyłam przyjaciółce swoją kurtkę na ramiona i
przeniosłam pod drzewo, o które ją oparłam. Wyciągnęłam telefon i wybrałam
numer Suho. Nikt nie odbierał. Wybierałam po kolei numery chłopaków, aż w końcu
odebrał Baekhyun.
— No w końcu ktoś odebrał. Gdzie
jesteś? Mam problem.
— Przy plaży. Właśnie miałem
wracać. Co jest?
— Świetnie. Przyjdź do
przedostatniego wyjścia z plaży, od strony wiatraka.
— Będę za pięć minut.
— Czekam — rozłączyłam się. — To mi
za bardzo nie pomoże.
Faktycznie w kilka minut potem
zobaczyłam brązowego wilka wybiegającego z lasu. Na widok dziewczyny pod
drzewem nieco się cofnął.
— Spokojnie. Jest nieprzytomna —
powiedziałam, po czym chłopak zmienił postać.
— To jaki ten twój problem?
— Ona. Została naznaczona.
— Co? Ona jest nowym członkiem
watahy?
— Na to wygląda. Trzeba ją zabrać
do Laya albo Sehuna. Dzwoniłam do chłopaków, ale tylko ty odebrałeś.
— Dałabyś radę wznieść się z nią w
powietrze?
— Tak, ale ludzie nas zobaczą.
— Kurde. Mnie już nie udźwigniesz..
— Ciebie? — zdziwiłam się.
— Mam dodatkową moc
niewidzialności.
— Osz ty skubańcu — ta informacja
kompletnie zbiła mnie z tropu. Chłopak tylko wystawił język w moją stronę. — Jeżeli kogoś dotknę, ta osoba też staje się
niewidzialna — dodał.
— Nigdy nie próbowałam z nikim
latać, ale skoro tak mówisz… Spróbuj sprawić, że będziemy niewidzialni.
— Jak powiedziałam, tak zrobił.
Zadziałało.
— No dobra.
Przeniosłam Emilię spod drzewa,
złapałam ją chwytem pod pachami i stanęłam tak, by Baekhyun dał radę wejść mi
na plecy. Od razu zrobiło mi się ciężko. Objął mnie rękoma i położył się na
moich plecach.
— Ugh… Schudnij trochę —
poskarżyłam się, ale zaraz potem wróciłam do meritum — Zaczynaj.
Brązowowłosy aktywował swoją moc, a
ja przestałam widzieć Emilię.
— Dobra, spróbujmy. Gdy tylko
oderwałam stopy od podłoża, przestałam czuć ciężar Baekhyuna na plecach. Ciążyła
mi tylko wisząca Emilia.
— Zamknij oczy, bo wiatr będzie
wdawał się we znaki. I trzymaj się mocno.
— Tak jest, kapitanie — zaśmiał
się.
Wzniosłam się wysoko i ruszyłam w
stronę lasu. Musiałam przelecieć nad całym miastem.
Gdy zauważyłam wieżowce, wzniosłam
się jeszcze wyżej, gdzie zimne powietrze zaczęło już doskwierać.
— Zimno! — chłopak przekrzykiwał
wiatr prosto do mojego ucha, przez co lekko
się zachwiałam.
— Cicho tam! Ty tylko leżysz! — nie
byłam pewna, czy usłyszał.
Gdy byliśmy już niedaleko polanki z
domkiem, zaczęłam porządnie opadać z sił. Dość chaotycznie wylądowałam przed
samymi drzwiami. Zrzuciłam z siebie Baekhyuna, wciąż próbując utrzymać Emilię.
— Anastazja Airlines nie poleca się
na przyszłość — powiedziałam, gdy zabierał ode mnie przyjaciółkę i czekał aż
otworzę mu drzwi.
Gdy weszliśmy, zastaliśmy
wszystkich chłopaków próbujących złapać oddech.
— Trenowaliście?
— Tak — odpowiedział Suho. —
Rozumiem, czemu nie było Anastazji, ale dlaczego ty nie przyszedłeś? Czekaj…
Kto to jest? — Zapytał, patrząc na nieprzytomną Emilie, którą Baek kładł na
łóżku Sehuna.
— Nowa członkini watahy. Lay,
możesz sprawdzić, co z nią? — poprosiłam.
— Jasne. Sehun, przygotujesz
napary?
— Tak.
Usiadłam zmęczona na najbliższym
wolnym miejscu.
— Czemu Anastazja Airlines? —
zapytał ciekawsko Chanyeol.
— Bo przenosiłam Baekhyuna i Emilię
z plaży. W powietrzu.
— Oboje? Po co? — zdziwił się Chen.
— Bo ten tu ma moc niewidzialności.
A ludzie by nas zobaczyli. Na szczęście moja moc działa podobnie jak moc Tao.
Kiedy kogoś dotykam, on też lata. Czułam tylko Emilię.
— Fajnie tak. Musisz dać nam kiedyś
spróbować.
— Może. Lay, co z Emilią? —
przejmowałam się stanem przyjaciółki.
— Na razie wszystko w porządku, jak
podamy jej napar, trzeba będzie stale pilnować jej stanu.
— Rozumiem. Mam w czymś pomóc?
— Nie musisz. Poradzę sobie —
posmutniałam. Nie lubię bezczynności. Blondyn to zauważył. — Może Sehun potrzebuje
pomocy?
— Jeśli chcesz, możesz posiekać
zioła — odwrócił się w moją stronę, stojąc przy blacie w kuchni.
— Jasne — podeszłam do niego i
umyłam ręce. Pracowaliśmy razem w skupieniu, a chłopaki cicho rozmawiali.
— Kim ona w ogóle jest? — zapytał
Baekhyun z nutą ciekawości w głosie.
— To Emilia, moja przyjaciółka. Ta,
która dzwoniła wczoraj — odpowiedziałam.
— Już nie musimy się martwić, że
się dowie — zażartował Chen.
— Ktoś będzie musiał jej wszystko
wytłumaczyć, żeby się nie przestraszyła — powiedział poważnie Suho. —
Anastazja?
— Tak, tak. Na pewno zaufa mi
szybciej, niż ja Sehunowi.
— Próbowałem tylko… — chciał się
wytłumaczyć, ale przerwałam mu.
— Tak wiem, dobrze ci poszło. Nie
dostałeś kopa, a ja nie uciekłam gdzie pieprz rośnie.
— Będzie miała moce Luhana —
powiedział smutno Tao.
Wyczuwałam napiętą atmosferę, ale
chciałam wykorzystać okazję.
— Suho, co z tymi dwoma wilkami
spoza naszych watah? Dowiedziałeś się czegoś?
— Jeszcze nie. Natknąłem się na
ślady po polowaniu. Miały jakiś znajomy zapach, ale nie potrafię sobie
przypomnieć. Czemu pytasz?
— Bo… — zawahałam się. Nie byłam
pewna, czy mi uwierzy — Pamiętacie akcję z moją kopią? Opowiedziałam wam, że
widziałam się z Krisem i Luhanem.
— Myślałem, że to tylko objawy po
wypadku, że miała zwidy — Kai szepnął cicho do Tao.
— Słyszałam, Kai. Nie wiem, też nie
mogłam w to uwierzyć, ale przedwczoraj, kiedy położyłam się spać, miałam coś podobnego
do wizji. Znowu widziałam Krisa i Luhana. Powiedzieli, że przepraszają za
sprawianie kłopotów z polowaniem i że znaleźli sposób na powrót do świata
żywych, w postaci wilków — gdy tylko skończyłam to zdanie, miska, którą trzymał
w ręku Sehun, spadła na ziemię z głośnym trzaskiem.
— Jak to? — zapytał.
— Czemu nie powiedziałaś
wcześniej?! — zawołał Tao.
— Kazali mi milczeć, dopóki
ostatnia osoba nie dołączy do watahy.
— Wiedziałaś, że to będzie ona? —
zapytał D.O.
— Nie do końca, Kris powiedział
tylko, że to ktoś z mojego otoczenia — popatrzyłam niepewnie na Sehuna, który
wciąż stał nieruchomo, patrząc przed siebie pustym wzrokiem.
— Trzeba ich odnaleźć! — zawołał
Tao, zrywając się z miejsca.
— Nie… — powiedział cicho Sehun. — Gdy
będą chcieli się z nami widzieć, wiedzą gdzie jesteśmy. — Jego chłodny ton
przyprawił mnie o ciarki.
Zalał zioła wrzątkiem, postawił je
na szafce nocnej obok łóżka i ruszył w stronę drzwi, rzucając ciche „Wychodzę.”
Popatrzyliśmy po sobie niepewnie, w ogóle nie się odzywając.
— Nie powinien iść sam. Co, jeśli wataha
znów zaatakuje? — zapytał Lay.
— Masz rację. Idziemy. Anastazja,
zostań z Layem, na wypadek gdyby twoja przyjaciółka się obudziła.
Kiwnęłam głową na znak zgody i
patrzyłam jak wychodzą. Posprzątałam już niepotrzebne pudełka z ziołami i usiadłam
na łóżku obok Laya, który właśnie napoił nieprzytomną Emilię naparem
wzmacniającym.
— Mam nadzieję, że nie będzie
cierpieć tak jak ja.
— My nie odczuliśmy przemiany tak
bardzo, ponieważ zachodziła w nas całą noc. U ciebie już w kilka godzin doszło
do końcowego etapu, więc pewnie dlatego tak cierpiałaś. Dla mnie przemiana jest
tajemnicza, nie potrafię jej załagodzić, ponieważ ty byłaś pierwszą, która
przemieniła się później niż my, nie miałem czasu tego zbadać. Ale próbując
pomóc tobie, zauważyłem kilka możliwości, których spróbuję na twojej
przyjaciółce. Powinno jej pomóc.
— Ufam ci.
— Służę pomocą i radą. Taka rola
jednorożca. Mam pytanie — dodał po chwili.
— Tak?
— Jak konkretnie działają twoje
moce? Dawno razem nie ćwiczyliśmy.
— A o które pytasz? — przekrzywiłam
ciekawsko głowę.
— Latanie i wizję.
—Gdy odrywam stopy od ziemi,
przestaję czuć ciężar. Jakbym była powietrzem, nie wiem… Kiedy wzięłam
Baekhyuna na plecy i się wzniosłam, też go nie czułam. Wcześniej przeszkadzał
mi wiatr, gdy szybko latałam, ale nauczyłam się formować coś na kształt tarczy.
— Kris też na to narzekał. Tej
tarczy nauczył się dopiero po roku.
— Naprawdę? Miałam takie dziwne
przeczucie, że to nie mój pomysł.
— A wizje?
— Sama nie wiem. Mam otwarte oczy,
ale mój wzrok jest nieobecny. Coś jak niewidzialna zasłona. Wtedy widzę tylko
lekko rozmazane obrazy, jak w telewizorze, ale bez dźwięku. Nie mogę ich
wywołać, przychodzą same. Przyszłości też nie widzę.
— A wtedy z Tao? Jak to zadziałało,
skoro nie widzisz przyszłości?
— To było… Przeczucie. Trudno
opisać.
— A co czułaś?
— Hmm… — musiałam się chwilę
zastanowić. — Czułam, że serce zaczyna mi mocniej bić, trudniej oddychałam i
zrobiło mi się ciężko na duszy. Wiem, że głupio to brzmi, gdy się o tym mówi.
— Wcale nie — zapewnił. — Jeśli coś
działa, wcale nie jest głupie. A ty uratowałaś Tao. Pomimo swojego opłakanego
stanu.
Nic nie odpowiedziałam. Było już
ciemno, a na dworze rozpadał się deszcz. Zaczęłam się martwić o chłopaków.
— Gdzie oni są?
— Może poszli do domu?
— A właściwie gdzie wy mieszkacie? Spędzam
z wami tyle czasu, a nawet nie wiem, gdzie mieszkacie.
— Bo większość czasu spędzamy tutaj
albo w lesie. A mieszkamy w starym domu, który od wielu lat stał pusty. Rodzice
Suho wykupili go dla nas.
— Jak wygląda?
— Jest… Duży.
— Ale mi informacja...
— Niedługo go zobaczysz.
— A czemu Sehun mieszka tutaj sam?
— Od śmierci Luhana zgorzkniał jak
stary dziadek. Zaczął lubić życie w odosobnieniu.
— To smutne.
— Tak — przyznał bez cienia zawahania.
Ciszę przerwały wibracje telefonu.
Odczytałam SMS.
— Suho mówi, że znaleźli Sehuna.
Zabierają go do ich domu. Mamy zadbać o Emilię.
— Jakbyśmy tego nie robili… — powiedział,
a ja nie mogłam powstrzymać ziewnięcia. — Jest już późno, prześpij się.
— A ty?
— Jestem przyzwyczajony do nocnych
dyżurów.
— Ale…
— Żadnych „ale”. Idź spać.
— No dobra, ale jakbyś potrzebował,
żeby cię zmienić, to mnie obudź.
— Dobrze.
Ściągnęłam buty i położyłam się na
kanapie. Lay zgasił światło.
Korektra: Caroline
Korektra: Caroline
LAY ❤
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego goscia ^^
Rozdział zajebiaszczy jak zwykle. Bardzo mnie zaciekawiła kwestia domu chłopaków. I ciekawi mnie co z Milka. Jezusienku, dzięki za miłą niespodziankę Ana ❤
JA TEZ <3 (szczególnie po Love Me Right) <3 <3 <3
UsuńMilka, jako najczęściej występująca postać w moich opowiadania xd Ta to ma dobrze. :3
Sprawa z nowym członkiem watahy wyjaśniona. Coś czułam, ze to będzie jakaś przyjaciółka. Fajne moce. Też takie chce! Sehun wyróżnia się spośród nich, a Lay taki kochany doktor jednorożec. <3
OdpowiedzUsuńWeny ~
W pierwszej części Werewolves macie pierwszą część niespodzianki <3
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńHwaiting~ cudowny rozdział :3
świetny rozdział naprawde
OdpowiedzUsuń