środa, 13 kwietnia 2016

Werewolves & Me #15 [EXO]



~*~
Sehun leżał na łóżku w swoim domku w środku lasu wpatrzony w sufit. Naokoło niego leżały porozrzucane ręcznie zapisane kartki. Chłopak wspominał wszystkie chwile związane z Aną jakie dane było mu przeżyć.
— Jednego nie zapisała — powiedział do siebie. — Ciekawe, dlaczego…
Zatopił się we własnych wspomnieniach. Poranek niedługo po tym, kiedy Anastazja wyznała mu swoje uczucia. 21 września. Urodziny Chena. Z początku wszystko wydawało się normalne. Dzień wcześniej Ana zebrała wszystkich, poza Chenem i Sehunem, w salonie i omówiła plany dotyczące urodzin.
— Zamówiłam tort, dzisiaj idę go odebrać. W naszym pokoju są pochowane ozdoby. Balony, wstążki i inne. Waszym zadaniem będzie je nadmuchać oraz porozwieszać jutro w jadalni i w salonie, gdy Sehun poprosi Chena o wspólną przebieżkę. Lay, zajmiesz się przekąskami? — popatrzyła na blondyna wyczekująco.
— Z przyjemnością! — odpowiedział radośnie, uśmiechając się od ucha do ucha.
— Chcę zaprosić gości specjalnych, więc prosiłabym, aby wszelkie oznaki naszych mocy pozostały w tajemnicy, gdy już przybędą.
— Kogo? — zapytał niepewnie Suho.
— Zobaczycie. I nic się nie bójcie, wszystko mam zaplanowane.
— Baekhyun, Chanyeol, zajmiecie się muzyką? Jak wprowadzimy tort zaśpiewacie „sto lat”?
— No ba!
— Jeszcze pytasz!
Wszyscy starali się zachowywać normalnie, gdy Sehun i Chen wrócili do domu. Anastazja poprosiła Sehuna, by pomógł jej namówić Kaia na swój pomysł.
— Plan jest taki. Teleportujemy się do Korei, szukamy rodziców i brata Chena, mówimy im, że z okazji jego urodzin robimy mu niespodziankę i chcemy, by i oni wzięli w niej udział, ale musimy im zawiązać oczy, by nie poznali drogi. Wtedy bierzemy auto, wozimy ich na okrętkę po mieście, jedziemy gdzieś za miasto, by nie wiedzieli, gdzie są, pomagamy im wysiąść i wtedy teleportujemy ich przed dom, gdzie niedaleko będzie stało auto, żeby myśleli, że to tutaj przyjechaliśmy. Co o tym myślisz? 
— A co jeśli nie pozwolą na zawiązanie oczu? — zapytał nieprzekonany.
— Powiemy, że miejsce przebywania jest tajne. Ciebie trochę znają, powinni ci uwierzyć.
— A jeśli dalej nie będą chcieli? — upierał się chłopak.
— Będziemy przy tym trwać, póki się nie zgodzą. Jeśli nadal będą odmawiać, to się pożegnamy.
— No dobra — odpowiedział ciemnowłosy.
Następnego dnia rano wszystko szło jak w zegarku. Tort już czekał w lodówce, Sehun zabrał Chena na przebieżkę, chłopcy zawiesili ozdoby, a Anastazja wraz z Kaiem wyruszyli do Korei. Na szczęście rodzice Chena nie zmienili miejsca zamieszkania, więc Kai od razu zaprowadził Anastazje pod drzwi. Wypożyczyli auto, które przypominało to stojące na podjedzie EXO i zapukali do drzwi. Rodzina Chena była tak zadowolona z możliwości spotkania z ukochanym synem i bratem, że bez żadnego „ale” zgodzili się na zasłonięcie oczu. Gorzej było z tym, że Kai nie miał prawa jazdy, a Ana nie znała miasta.
~ Tutaj skręć w prawo. Teraz w lewo. Pięć przecznic prosto.
Dyktował jej telepatycznie. Dojechali do jakiegoś lasu, więc zaparkowała i wysiedli. Gdy rodzina wysiadła, bezwiednie szukali siebie, więc przeteleportowanie ich nie było problemem. Anastazja złapała Kaia za rękę, a Kai położył rękę na ramieniu taty Chena. Przenieśli się przed dom, tuż za autem.
— Możecie ściągnąć opaski — powiedział Kai, bo Anastazji by nie zrozumieli.
Gdy Anastazja wprowadziła rodzinę do środka i pokazała im salon, w którym siedziała reszta watahy, chłopcy aż się zachłysnęli. Mama Chena zaczęła się ze wszystkimi witać, jakby wszyscy byli jej synami. Baekhyun poszedł stać na czatach za drzwiami, sprawiając, że jest niewidzialny. Rodzinie Chena wszystko zostało wytłumaczone, więc siedzieli i czekali. W końcu Sehun wrócił razem z Chenem. Radził mu iść się odświeżyć, a potem dołączyć do niego w salonie. Chłopak posłuchał. Po dziesięciu minutach usłyszeliśmy stukanie o drzwi, jako znak od Baeka, że mamy się szykować. Rudowłosa pobiegła do kuchni po gotowy tort i weszła do salonu. Wszyscy czekali w napięciu. W końcu drzwi się otworzyły, a przed nimi stanął zdziwiony Chen.
— Sto lat!!! — wszyscy wykrzyczeliśmy chórem i Baekhyun zaczął śpiewać zza pleców solenizanta. Wepchnął go do salonu. Widząc rodziców i brata, Jongdae się popłakał.
— Mamo?! Tato?! Jongdeok?! — zawołał i rzucił się w objęcia rodziny, równie zapłakanej. Potem Anastazja podsunęła mu tort, by zdmuchnął świeczki, a chłopacy zaczęli go klepać po plecach i składać życzenia. Ten dzień był jednym z piękniejszych. Wszyscy byli szczęśliwi, nawet Suho i Sehun zapomnieli o walce i śmiali się ze wszystkimi. Pod koniec dnia Kai razem z Aną „odprowadzili” rodzinę pod drzwi ich mieszkania i wrócili do domu.
— Nawet nie wiecie jak się cieszę! — powiedział solenizant.
Gdy Ana weszła do salonu, została wyściskana ile sił w ramionach młodego mężczyzny.
— Dziękuję! To był najwspanialszy prezent. Zobaczyć rodzinę! Dziękuję! — wciąż ją ściskał.
— Nie ma za co! — w końcu wydusiła z siebie, szczęśliwa, że mogła tak kogoś ucieszyć.
— To był szczęśliwy dzień — powiedział ponownie do siebie Sehun, wracając myślami do czasu teraźniejszego.  — Urodziny Laya już nie były takie szczęśliwe. Miały miejsce w przeddzień znalezienia zwłok dziewiątego zwierzęcia – wilka.
Minęły prawie trzy tygodnie od ucieczki Anastazji.

~*~
Tego samego dnia, którego Anastazja wyświetliła nasze wiadomości, wysłałam do niej chyba z milion pytań. W końcu zauważyłam trzy upragnione skaczące kropki. Pierwsze zdanie od razu kazało mi się zamknąć i nie krzyczeć.
„ Żyję. Nikomu o mnie nie mów. Niedługo zaczynamy studia, więc wracam do domu, ale jedynie po rzeczy i od razu się przeprowadzam. Wiesz, gdzie będę studiować. Z Gdańskiem nie wyszło, więc będziemy blisko, ale błagam cię, nie mów nic innym. Wiem, że mnie nienawidzą, ale jedyne, co mogę poradzić, to zniknąć z ich życia. W końcu zabiłam Tao.  Zobaczymy się kiedy już wszystko uspokoi się z przeprowadzką. Trzymaj się. PS. Cieszę się, że układa ci się z Baekhyunem. W końcu!”
Szybko odpisałam jej, że nienawiść chłopaków to zwykła bujda., ale już się wylogowała. Dopiero teraz zauważyłam, że faktycznie zbliża się termin rozpoczęcia studiów. Długo biłam się z pragnieniem powiedzenia reszcie watahy o Anie. Ale kazała mi nic nie mówić, a ja jestem dobrą przyjaciółką. Mimo, że się myliła.
Następnego dnia wyznałam wszystkim, że zbliża się dzień mojego wyjazdu.
— Nie możesz! — pierwszy odezwał się Baekhyun.
— Muszę — odpowiedziałam. — Wiecie, studia i te sprawy.
Długo rozmawialiśmy na ten temat. W końcu pogodzili się z tym, że i ja muszę ich opuścić. Dwa dni później wsiadałam do pociągu powrotnego.
Przez dwa tygodnie próbowałam spotkać się z Anastazją ale mnie zbywała.

~*~
— Proszę! Proszę, proszę, proszę, proszę!
— Nie możemy cię tam puścić samego — powiedział Suho.
— To też jeździcie! I tak pora znaleźć nowe lokum na rok szkolny. Reszta musi iść do pracy, poza tym długo już tutaj jesteśmy. Nie sądzisz, że czas zmienić miejsce? Zawsze zmieniamy je po paru miesiącach — nalegał Baekhyun.
— Zwykle wybierasz miejsca, nie przywiązując uwagi do niczego. Czemu teraz nie możemy przeprowadzić się tam, gdzie będziemy blisko jednej z nas? — zapytał już bliski płaczu Baekhyun.
— Ale reszta też musi się zgodzić. To ważna decyzja — powiedział lider, siedząc na kanapie i próbując podnieść młodszego z klęczek.
— Ja nie widzę problemu — pierwszy odezwał się Lay.
— Czego się nie robi dla przyjaciół! — zawołał Chanyeol
— Jestem za — skomentował to Xiumin, jak zwykle z uśmiechem.
— Czemu nie… — powiedział D.O.
— Można by — powiedział Sehun, znów zamknięty we własnym świecie, a Kai wzruszył ramionami.
— No dobrze — zatwierdził prośbę Suho.
— JUHUUUUUUU!!! — zawołał Baekhyun. — Jedziemy do Emilii!!
Zaczęli od szukania mieszkania. Jednak żadne nie było na tyle duże, by pomieścić dziewięcioro facetów, więc zdecydowali się podzielić na trzy mieszkania, które były położone w tej samej dzielnicy. Mieli spore oszczędności, bo pieniędzmi zarządzał Lay i D.O., którzy wydawali najmniej. Zostawili dom i pojechali w trasę. Nie wzięli ze sobą nic, ponieważ najpierw musieli dobić targu z właścicielami. Po dwóch godzinach jazdy w końcu dojechali do miasta i z włączonym GPSem szukali mieszkań. Uzgodnili godziny spotkań, tak by z każdym z właścicieli spotkać się po kolei. Gdy już podpisali wszystkie trzy umowy, usiedli w jednym z mieszkań i zaczęli się zastanawiać.
— Jak będziemy mieszkać? — zadał w końcu pytanie Chanyeol.
Tak długo się kłócili, że w końcu zrobili losowanie. Baekhyun, Chanyeol i Chen mieli zamieszkać we trójkę w jednym mieszkaniu, Suho, Sehun i Lay w drugim, a Xiumin, Kai i D.O. w trzecim. Cały dzień zajęło im teleportowanie się wraz z Kaiem po ich już spakowane rzeczy. Pod koniec dnia wszyscy byli padnięci. Pozajmowali pokoje, urządzili się i ze zmęczenia padli do łóżek. Następnego dnia zrobili potrzebne zakupy i spotkali się w jednym z mieszkań, gdzie znajdował się największy pokój, oczywiście należący do Suho.

Od przeprowadzki minęło kilka miesięcy. Skończyła się jesień, później zima. W końcu nastała wiosna. Chłopaki znaleźli sobie prace, a Baekhyun spotykał się z Emilią.. Wciąż zduszała w sobie chęć wyznania, że Anastazja jest bliżej niż myślą, ale widząc jej srogi wzrok przy pierwszym spotkaniu, wiedziała, że jeśli powie cokolwiek, to może to być koniec ich przyjaźni. W nadziei, że któryś z chłopaków kiedyś spotka latającą dziewczynę, nie wyznała przyjaciółce nowego miejsca ich pobytu. Im również nie wspomniała o mieście studiów pierwszej wadery. 



Korekta: Caroline

wtorek, 12 kwietnia 2016

Werewolves & Me #14 [EXO]



Parę kolejnych dni spędziliśmy w napięciu, czekając na następny ruch Krisa. Wszyscy powoli wracali do swojego normalnego życia.
Lay siedział całymi dniami nad książkami medycyny ludzkiej oraz zwierzęcej, a także gotował. Suho zamykał się w swoim pokoju, Kai nie wiedział, co ze sobą zrobić, więc razem z Chenem, Xiuminem i D.O. grali w gry. Baekhyun i Chanyeol zaczęli komponować piosenki, a Sehun… W sumie nie wiem, co robił, bo znów przeniósł się do swojego domku w lesie. Wpadał do nas tylko czasami.
Kręciłam się po domu, czasem obserwując granie chłopaków. Gdy BaekYeol wpuścili mnie do wyciszonego pokoju Chena, mogłam przyjrzeć się ich pracy, ale dla mnie nie było to nic ekscytującego. Lay zauważył, że i tego dnia nie mam nic do roboty, więc zapytał, czy pojadę z nim do miasta na zakupy. Wzruszyłam ramionami w geście zgody. Myślałam, że tak jak w większości przypadków poprosimy Kaia o teleportację, Jednak tym razem zdziwiłam się, gdy wychodząc tuż za Layem, stanęłam na tyłach budynku i zauważyłam garaż, w którym czekał na nas ford transit, wyglądem przypominający busa. Stałam przez chwilę, patrząc na to ogromne auto, a Lay jak gdyby nigdy nic usiadł na miejscu kierowcy i popatrzył na mnie wyczekująco. Otrząsnęłam się ze zdziwienia i usiadłam obok niego.
— No co, jakoś musimy podróżować razem.
— W sumie racja.
Pojechaliśmy do jednego z większych sklepów w mieście znajdującego się w centrum handlowym.

~*~
— Grrr… Za wysoko! — powiedział Baekhyun, odchodząc od mikrofonu. Rzucił się przodem na łóżko Chanyeola, a po chwili przewracając się na plecy, popatrzył w sufit. Wziął gitarę akustyczną, włączył wzmacniacz i zaczął wygrywać tę samą melodię na gitarze. Znów mu nie wyszło, więc z całej siły zagrał jeden z akordów, co spowodowało okropny dźwięk. Tym bardziej dla uszu wilków. Dźwięk, jak szybko się zaczął, tak szybko się skończył, niczym przerwana melodia na wierzy mariackiej.
— Coś ty zrobił? — zapytał Chanyeol, trzymając ręce przy uszach. Po chwili je opuścił i patrzył przestraszonym wzrokiem na swój wzmacniacz.
Równie przestraszony Baek poprawił kabel i spróbował zagrać jakiś akord, lecz żaden dźwięk się nie wydobył.
— Spieprzyłeś wzmacniacz? — zapytał niedowierzająco siwowłosy.
Przez chwilę próbowali go naprawić, aż w końcu doszli do wniosku, że uszkodzeniu uległ tylko kabel.
— Uff…— westchnął Baek.
— I tak musimy skoczyć do sklepu po kolejny. W sumie dobrze się składa i tak musiałem coś sprawdzić w sklepie muzycznym.
— To idź. Ja zobaczę, co robi Emilia.
— O nie, nie, nie. Idziesz ze mną, zapłacisz za kabel — powiedział Chanyeol, już trzymając kulę ognia w ręce.
— Dobra, dobra.
Poszli do Kaia i wyprosili go o teleport do centrum handlowego, w którym znajdował się sklep muzyczny.

~*~
Nie wiem, jakim cudem Lay utrzymał wszystkie zakupy w rękach, ale nie pozwolił mi nic nieść. Tak naprawdę w sklepie byłam jedynie jako towarzysz, ponieważ ilekroć Lay pytał mnie, co chciałabym zjeść na obiad, odpowiadałam zwykłym „nie wiem”. Kierując się na parking, przechodziliśmy obok sklepu muzycznego, w którym zauważyłam chłopaków.
— Lay! Patrz, są chłopaki. Niech ci pomogą — powiedziałam, jakby mniej speszona niż zawsze rozkazywaniem innym.
Weszliśmy do sklepu. Lay podszedł do Chanyeola z zainteresowaniem oglądającego jakieś kable, Kai stał znudzony przy witrynie, spoglądając na sklep z butami naprzeciwko, a Baekhyun stał przy kasie i targował się ze sprzedawcą.
— Tyle pieniędzy za kabel?! Przecież to zdzierstwo.
Pracownik sklepu patrzył na niego dziwnie, zapewne nic nie rozumiejąc. Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się do sprzedawcy.
— Co jest? — zapytałam normalnie.
— Za dużo chcą za ten kabel!
— Nie rozumiem, co ten człowiek mówi.
Powiedzieli obaj, a ja patrzyłam to po jednym, to po drugim.
— Nie rozumie pan? — zapytałam zdziwiona, bo ja rozumiałam wszystko. Wtedy na ratunek przyszedł Lay.
— Ludzie nie rozumieją, bo tylko w watasze język nie jest żadną przeszkodą. Tak naprawdę cały czas mówimy po koreańsku.
Patrzyłam zdziwiona na Laya i dopiero teraz zauważyłam, że faktycznie ruch ust nie zgadzał się z wypowiadanym przez niego zdaniem.
Pomogłam dogadać się Baekhyunowi ze sprzedawcą, który oczywiście nie zszedł z ceny, mówiąc, że są narzucane odgórnie, ale zaproponował Baekhyunowi kartę rabatową, dzięki której po pięciu zakupach dostaje się dziesięć procent rabatu. Baek musiał przystać na cenę. Sprzedawca dziwnie na mnie patrzył, gdy powtarzałam to, co mówił po polsku. Prawdopodobnie oczekiwał tłumacza z koreańskiego, skoro zaoferowałam pomoc.
Gdy wychodziliśmy ze sklepu, każdy z chłopaków trzymał parę toreb z zakupami Laya. Tylko Baek odmówił, mówiąc, że chce coś jeszcze zrobić, łapiąc mnie pod rękę. Gdy tamta trójka zniknęła w drzwiach na parking, Baekhyun zaprowadził mnie do kina. Akurat trafiliśmy na premierę Fantastycznej Czwórki, Małego Księcia, Czego Dusza Zapragnie i paru innych filmów. Wspólnymi negocjacjami wybraliśmy Avengers, bo na szczęście akurat miało się zacząć.
Chłopak kupił nam jeszcze średni popcorn i tylko jedną dużą cole, w zamian za to wziął dwie słomki. Weszliśmy do środka i rozsiedliśmy się na swoich miejscach. Byłam dość speszona faktem, że znajdujemy się sami w sali kinowej, ale jednocześnie czułam się szczęśliwa. W trakcie filmu nasze ręce spotkały się parę razy, gdy któreś z nas sięgało po popcorn lub napój. W połowie seansu zapasy nieoczekiwanie się wyczerpały. Chwilę po tym jak położyłam rękę na podłokietniku, poczułam delikatny dotyk. Skierowałam wzrok na twarz chłopaka, który uśmiechnął się do mnie uroczo i splótł palce naszych dłoni. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam pewnej części filmu, bo zajęło mi trochę czasu otrząśniecie się ze świadomości, że chłopak, który mi się podoba, trzyma mnie za rękę. Wyszliśmy z kina i powoli skierowaliśmy się w stronę przystanku, skąd autobus miał zabrać nas na obrzeża lasu. Siedząc obok siebie, twarzą do kierunku jazdy, rozmawialiśmy. Przez chwilę zapatrzyłam się na widok za oknem. Akurat przejeżdżaliśmy obok domu Any. Przestałam słuchać tego, co mówi Baekhyun i pomyślałam o przyjaciółce. Ciekawe, co robi. Jak się czuje… Czy wciąż obwinia się o śmierć Tao? A może Kris ją dopadł, a my się nawet nie staramy jej znaleźć?
— … i wtedy wpadłem na genialną melodię.
— Jak znaleźliście Anastazję, gdy była mnie odwiedzić?
— Hm? O czym mówisz?
— Wtedy, gdy była z inną watahą. Była wtedy mnie odwiedzić. Jak ją znaleźliście?
— Ja nie wiem. To Sehun i Suho prowadzili.
— Nie sądzisz, że powinniśmy się bardziej postarać, żeby ją znaleźć? — zapytałam nostalgicznie, czując jak moje oczy stają się szklane. — Przecież ona gdzieś tam jest i żyje z przekonaniem, że kogoś zabiła i że jej nienawidzimy. Jak ty byś się czuł?
— Niefajnie.
Dalej jechaliśmy w ciszy. Tak samo wracaliśmy przez las. Już nie poruszałam tego tematu, a Baekhyun poszedł zakładać kabel. Usiadłam na łóżku w niedawnym pokoju Tao. Wyciągnęłam telefon i włączyłam internet. Kliknęłam na ikonkę messengera, a później tą z uśmiechniętą miniaturką Anastazji. Moim oczom ukazało się ponad 15 nieodczytanych wiadomości do niej. Napisałam kolejną.
„Beakhyun zaprosił mnie dzisiaj do kina. Trzymaliśmy się za ręce. Dlaczego nie mogę ci się tym pochwalić twarzą w twarz? Gdzie jesteś? Martwimy się.” Po paru minutach odłożyłam telefon i poszłam spać.
W ciągu następnych dni Baekhyun i Chanyeol byli zajęci tworzeniem piosenek, ale Baek i tak starał się spędzić ze mną trochę wolnego czasu. W trzy dni po wyjściu do kina przyszedł do mojego pokoju z małą torebką prezentową zawiązaną tak, że nie można było zobaczyć, co jest w środku. Dał mi ją i ucałował w policzek.
— Otwórz dopiero wieczorem, kiedy będzie ciemno.
Dotrzymując obietnicy, poczekałam do wieczora. Torebka czekała na stoliku przy łóżku. Gdy weszłam do pokoju, zauważyłam, że świeci. Nie zapaliłam więc światła i do niej podeszłam. Otworzyłam ją i ze środka wyciągnęłam prześliczne szklane serduszko z wygrawerowanymi winoroślami oraz drobną kulką światła wewnątrz. Światło unosiło się leniwie z każdym ruchem wisiorka.
— Oww… — wyrwało mi się.
Zawiesiłam wisiorek na szyi. Wewnątrz torebki znalazłam jeszcze karteczkę z krótka notatką  „Niech na drodze wśród ciemności prowadzi cię światło, które zgaśnie gdy i ja zgasnę". Byłam tak zapatrzona w to zdanie, że nie usłyszałam pukania ani otwierania drzwi. Ocknęłam się dopiero, gdy czyjeś ręce owinęły się delikatnie wokół mojej talii i przyciągnęły mnie do siebie. Odwróciłam się delikatnie w stronę chłopaka i spojrzałam Baekhyunowi w oczy. Jedyne światło w pokoju sączyło się ze szklanego serduszka na mojej szyi.
— Podoba ci się? — zapytał.
— Bardzo — odpowiedziałam cicho, bo głos mnie zawiódł.
Wtedy pogładził mój policzek i powoli się do mnie zbliżył. Chwilę później mentalnie słaniałam się na nogach od najsłodszego pocałunku jaki kiedykolwiek ktoś mógł przeżyć. Nim ocknęłam się do końca, drzwi mojego pokoju stały zamknięte, a ja z wrażenia osunęłam się na ziemię. Położyłam się do łóżka, ale mocno bijące serce sprawiało, że przez najbliższą godzinę zwyczajnie nie potrafiłam zasnąć.
W nocy śniła mi się Anastazja. Ale wyglądała inaczej. Stała w białej sukni na ramiączkach, nie miała na sobie znamienia. Ręką wskazywała w prawo. Chwilę później obudziłam się, bo nastał poranek. Chociaż właściwie obudził mnie dopiero zapach jedzenia i delikatny pocałunek w usta.
— Śniadanie do łóżka — powiedział wesoło Baekhyun, a ja zapomniałam o śnie.
Ten dzień spędziliśmy tylko we dwoje. Trochę pod postacią wilków, trochę jako ludzie. Wieczorem zrobiliśmy maraton Avengers, do którego po jakimś czasie dołączyli pozostali członkowie.
Z dnia na dzień układało nam się coraz lepiej. Zdawało mi się, że chłopaki zapomnieli o istnieniu Anastazji. Gdyby nie to, że pewnego razu wpadł do nas Sehun z telefonem w ręku.
— Ana… — wycharczał zmęczony.
Suho wziął od niego telefon i spojrzał na ekran.
— Wyświetlono — przeczytał. — Kiedy?
— Godzinę temu — odpowiedział z błaganiem w oczach.
Niestety nie udało im się dowiedzieć, gdzie była Anastazja, gdy wyświetliła wiadomość. Ale wszyscy na raz spojrzeli do swoich telefonów. Każdy z ta samą informacją. „Wyświetlono”.





Korekta: Caroline

niedziela, 10 kwietnia 2016

Werewolves & Me #13 [EXO]



Witam wszystkich po na prawdę długiej przerwie.  Ten rozdział ogólnie był już wcześniej w połowie gotów, musiałam go jedynie dokończyć. Mam już oczywiście pomysł na 14 oraz 15 rozdział. Proponuję, aby osoby, które są na świeżo z wilczkami, przeczytały je jeszcze raz, ponieważ wprowadziłam parę zmian, jedne miej ważne inne bardziej, oraz dla odświeżenia sobie jakże zacnej historii. 
Jak widzicie, ten fajny znaczek jest oznaczeniem zmiany perspektywy.


~*~
Gdy tylko dostałam SMS od Anastazji, poprosiłam Kaia, by przeniósł mnie na moment przed drzwi jej mieszkania. Z ogromnym sprzeciwem i milionem komentarzy, pod piorunującym wzrokiem Suho, chłopak w końcu się zgodził. Wyciągnęłam spod wycieraczki plik papierów i zwinęłam go w rulon, wracając z Kaiem do dormitorium. Ostatnia noc była przeżyciem dla nas wszystkich. Najpierw zakopaliśmy ciało Tao na tyłach budynku, a potem każdy zamknął się u siebie. Sehun wrócił do domku w lesie, a ja dostałam jego pokój. Przekonałam mamę, że chcę zostać jeszcze miesiąc. Przecież mogłam, moja uczelnia zaczynała zajęcia dopiero w następnym miesiącu. W końcu się zgodziła. Suho zamknął pokój Tao na klucz. Nie rozmawialiśmy ze sobą. Gdy wróciłam, Kai od razu poszedł do siebie. Usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam czytać to, co zostawiła mi Anastazja. Okazało się, że spisała wszystko, co działo się od kiedy została członkinią watahy. Chłonęłam wiadomości, ciekawa, czy opisała zdarzenia do końca. Tak było. Natrafiłam na zapis z wczorajszego dnia, chociaż nie był datowany. Przedstawiła wydarzenia ze swojej perspektywy. Wspomniała o uczuciu kontrolowania ciała i nieswoich emocjach. Gdy czytałam opis śmierci Tao, w moich oczach stanęły łzy.
— Kazała mu uciekać… — załkałam i przestałam na moment czytać, ponieważ łzy zasłoniły mi widok. Otarłam je i kontynuowałam. Kiedy skończyłam, moje oburzenie i uczucie niesprawiedliwości wzięło górę nad bólem straty.
~ Moglibyście, proszę, przyjść do salonu? — wysłałam telepatycznie, nieprzekonanym głosem.
Zjawili się prawie wszyscy, prócz Kaia i oczywiście Sehuna, który nie mógł tego usłyszeć.
— O co chodzi, Emi? — zapytał bezbarwnie Suho, otwierając drzwi jako pierwszy.
Poczekałam, aż znajwi się reszta.
— Kai chyba nie ma zamiaru się pokazać — powiedział Chen.
— Mhm — wstałam i pokazałam, aby usiedli.
Dałam im do przeczytania ostatnie trzy kartki. Chwilę trwało zanim każdy dostał je do ręki. Już w połowie pierwszej strony Kyungsoo zapytał, co to jest.
— Taki jakby pamiętnik Any — powiedziałam, mając nadzieję, że na jej imię nie wyrzucą tego z obrzydzeniem.
Na szczęście tak się nie stało. Czekałam cierpliwie aż przeczytają wszystko. Gdy odłożyli kartki, żaden z nich się nie odezwał.
— Trzeba sprowadzić Kaia. Tylko on potwierdzi, że spotkali się z Luhanem i Krisem — powiedział poważnie Suho, a wszyscy pokiwali zgodnie głowami. Lider wstał i poszedł na piętro. Po kilku minutach stanął na progu i przepuścił młodszego. Zamknął za sobą drzwi.
— Co jest? — zapytał Kai oskarżycielskim tonem, zakładając ręce na piersi i opierając się o ścianę.
— Czy to prawda, że ty i Tao spotkaliście się z Luhanem i Krisem przed wczorajszymi wydarzeniami? — zapytał wprost Lay.
Suho wrócił na swoje miejsce na kanapie. Wszyscy bacznie obserwowali Kaia. Po zadanym pytaniu mina nieco mu zrzedła i przestała zionąć nienawiścią. Ręce opuścił wzdłuż ciała.
— Ja… My… Tak… — powiedział, spuszczając głowę.
— Mówiliście o jakimś planie dotyczącym ich powrotu? — tym razem zapytał Suho.
— Tak. Mówili, że znają sposób na powrót, pod warunkiem, że Anastazja i Emilia oddadzą ich moce.
— Jaki dokładnie był ich plan? — kontynuował przesłuchanie Lay.
— Nie wiedzieliśmy… — odpowiedział skruszony.
W salonie wybuchł gwar, tak głośny, że nie dało się zrozumieć żadnego słowa. Suho wstał i kazał się wszystkim uspokoić. Zajęłam miejsce na kanapie, koło Baekhyuna.
— Musimy ściągnąć tutaj Sehuna. Kai? — zagadnął lider, patrząc wyczekująco na czarnowłosego.
— Znajdę go — powiedział i już go nie było.
Dało się zauważyć, że nie byli do końca przekonani. W końcu zginął jeden z ich najbliższych przyjaciół. Znowu.
Lecz tym razem został zabity przez innego członka watahy.



*—*
Pierwszym miejscem w jakie przeteleportował się Kai był oczywiście domek Sehuna w środku lasu. Już z dworu zauważył, że wszystkie okna były zasłonięte. Zapukał, ale nie dostał odpowiedzi. Otworzył drzwi i zobaczył nieprzeniknioną ciemność. Zaraz potem pozwolił światłu zalać pokój. Zauważył przyjaciela na podłodze przy łóżku.
Siedział oparty o materac, z głową schowaną w kolanach. Wokół niego walało się kilka pustych butelek, najprawdopodobniej po piwie. Czarnowłosy nie wiedział, że młodszy chłopak miał tak duże zapasy alkoholu.
Kiedy odsłonił zasłony najbliższego okna i podszedł do przyjaciela, kucnął  przy nim i szturchnął go.
— Sehun. Obudź się. Sehun! — próbował do niego dotrzeć, ale ten tylko wybełkotał coś pod nosem.
Kai westchnął, po czym kopnął butelki w kąt pokoju. Schylił się i wziął chłopaka pod ramię, teleportując się z nieprzytomnym ciałem do swojej łazienki w domu EXO. Usadowił chłopaka na zamkniętej muszli, po czym chlusnął w niego zimną wodą z kranu.
— CO JEST?! — zapytał zirytowany tęczowowłosy.
— Wstawaj. Jest zebranie watahy, a ty wypiłeś chyba z tuzin piw.
— Zostaw mnie w spokoju — powiedział płaczliwie i machnął ręką.
— Powinieneś przy tym być, bo właśnie ważą się losy twojej dziewczyny — powiedział zirytowany jego brakiem powagi w tak ważnej sprawie.
— Co?! — Sehun energicznie podniósł głowę, czego od razu pożałował. Złapał się za głowę i skrzywił z bólu.
— Lepiej się ogarnij i schodź na dół — powiedział starszy i wyszedł z łazienki, zamykając za sobą drzwi.
Czekał w swoim pokoju. Na szczęście młodszy po niedługim czasie pojawił się przed nim z nieco odświeżonym wyglądem twarzy. Razem zeszli do salonu.

*—*
Siedzieliśmy w salonie w niepewności, czekając na Kaia i Sehuna. W końcu drzwi salonu się otworzyły i ostatecznie do nas dołączyli. Sehun zbliżył się do Laya.
— Mógłbyś? — zapytał błagająco, trzymając się za głowę.
Blondwłosy położył rękę na jego czole i zamknął oczy. Wykrzywiona twarz młodszego zaczęła powoli zmieniać się w błogi uśmiech.
— Poza paroma skaleczeniami z wczoraj oraz ogromnym kacem nic ci nie jest. Trochę zniwelowałem objawy — oznajnił i opuścił rękę.
— Dziękuję — powiedział Sehun i usiadł na wolnym miejscu.
Od razu dostał do ręki kilka zapisanych ręcznie kartek. Popatrzył na nas pytająco, ale wszyscy go ponaglili, żeby przeczytał. Przebiegł wzrokiem po tekście. Wciąż czytając, wstał gwałtownie.
— Co?! — opuścił rękę i popatrzył po wszystkich.
— Dobra, wszyscy zapoznali się z sytuacją. Musimy zebrać to, co wiemy na pewno — powiedział Suho, każąc Sehunowi usiąść.
— Tao nie żyje — zaczął Lay po dłuższej chwili, gdy nikt nie był w stanie się odezwać.
— Zabiła go Anastazja — dopowiedział Kai, a wszyscy spojrzeli na niego.
— Kai i Tao przed wczorajszymi wydarzeniami spotkali się z Krisem i Luhanem — poinformował Suho.
— Ana opisała wszystko odkąd dołączyła do watahy — dodałam, machając plikiem wszystkich kartek.
— Wszystko? — zapytał Sehun, patrząc na mnie rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Pokiwałam głową, a on wyciągnął rękę i zaczął czytać pierwszą stronę, nie skupiając się na tym, co było dalej.
— Jeśli wierzyć jej zapiskom, Anastazja nie mogła kontrolować swojego ciała. Wspominała coś o tym, że gdy umarła, a jej kopia oddała za nią życie, Lu i Kris ostrzegli ją, że będzie na wszystko podatniejsza.
— Ona to pisała, skąd mamy wiedzieć, czy to prawda? — zapytał nieprzekonany D.O.
— Nie skłamała — skomentował Sehun, nie odrywając wzroku tekstu. — Pierwsze dni opisała dokładnie. Dodała tylko kilka przemyśleń — powiedział, a ja zauważyłam jego szklane oczy.
— Ktoś w ogóle wie, gdzie ona teraz jest?  — zapytał Suho, patrząc pytająco na mnie, mimo, że pytanie zadał do wszystkich.
Pokręciłam przecząco głową, inni poszli w moje ślady.
— Zważywszy na informacje, które posiadamy, musimy ustalić, co zrobimy — Lay oznajmił z troską w głosie.
— Jeśli wszyscy będą zgodni, co do tego, że Ana nie jest winna… — zaczęłam.
— Ale jest — przerwał mi Kai.
— Na pewno nie świadomie — dodał Sehun.
— Powinniśmy ją znaleźć i z nią porozmawiać  dokończyłam.
— A jeśli uznamy, że zrobiła to z premedytacją? — zapytał Kai.
— To i tak już nic nie poradzimy. Przecież jej nie zabijemy. Sama wybrała wygnanie — powiedział Chanyeol.
— Zawsze można powiadomić policję — podsunął pomysł Kai, chyba jako jedyny oskarżyciel.
— I co im powiesz? Że dziewczyna zamieniła się w wilka i zabiła innego wilka? Będą chcieli dowodu, ciała. A Tao został w postaci wilka. Do tego ma rany zwierzęcia, nie człowieka — zaatakował go Baekhyun, stając po mojej stronie.
Po Sehunie było widać, że nie może tego słuchać. Położyłam mu rękę na ramieniu w geście pocieszenia. 
Po naprawdę długich rozmowach doszliśmy do porozumienia, że Ana zrobiła to nieświadomie, a jej zapiski są prawdą. Nawet Kai przestał się opierać. Teraz staliśmy przed pytaniem, gdzie podziewa się Anastazja. Suho kazał Kaiowi przenieść mnie do domu An i spytać o to jej matki, lecz jedyne czego się dowiedziałam to, że Ana wyjechała na miesiąc do koleżanki. Przekazałam informacje chłopakom, na co zareagowali zrezygnowaniem.
— Gdyby była niewinna, nie uciekałaby — to była ostatnia wredna odzywka Kaia, ponieważ grad mocy składający się z podmuchu wiatru, strumienia wody, ognia, elektryczności, mrozu i siły prawie rozniosły pokój. Chwilę potem nastała ciemność.
Wysadziło korki.

Przez następne kilka dni przed drzwiami mieszkania znajdowaliśmy martwe zwierzęta. Zaczęło się od małych ptaków, poprzez króliki, aż w końcu dziewiątym zwierzęciem okazało się truchło wilka ze stada, z którym niedawno się pogodziliśmy. Ciało do złudzenia przypominało wilczą postać Tao. Nawet śmiertelna rana znajdowała się w tym samym miejscu.
Każde z dotychczasowych zwierząt znajdowali inni członkowie zespołu. Pech chciał, że ostatniego znalazłam ja.
— AAAAAA!!! — mój jakże piękny krzyk rozniósł się po całym domu i połowie lasu. Chłopaki, już wiedząc jakie prezenty na nas czekają, od razu zaczęli się przy mnie zjawiać. Gdy przyszedł Baekhyun i zobaczył dlaczego, tak krzyczałam, podbiegł do mnie i mocno przytulił. Cała roztrzęsiona, zwyczajnie mu na to pozwoliłam.
Chłopaki zabrali ciało, Lay miał mu się przyjrzeć. Baekhyun i Chanyeol zabrali mnie do kuchni gdzie zaczęli wypytywać.
— Kisiel?
— Budyń?
— Czekolada?
— Lody?
— Kakao?
Wymieniali się pytaniami prawie jak bliźniaki. W sumie zjadłabym każdą z tych rzeczy ale dla świętego spokoju wybrałam najpierw lody, a potem kakao. Dla równowagi. Telepatycznie spytali, czy inni też coś chcą i po uzyskaniu odpowiedzi, zabrali się do robienia trzech kubków kakao, dwóch herbat i pięciu kubków kisielu. Gdy wszystko było gotowe, usiedliśmy ze swoimi kubkami w salonie przed telewizorem i staraliśmy się rozluźnić. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo Suho zapytał Laya o szczegóły oględzin.
— Rany wyglądają na zadane przez wilka, ale to zwykła zmyłka. Narzędziem zbrodni był nóż. Ten sam, którym zaatakowano inne zwierzęta.
— Czyli to był człowiek? — zapytał Xiumin z widocznie przerażoną miną.
Lay skinął głową. A potem wyciągnął z kieszeni pomiętą i lekko przesiąknięta krwią kartę króla.
— Król? — zapytał zdziwiony Suho.
— K. To podpis.
— Kris… — szepnął Sehun.

Siedzieliśmy dalej w milczeniu. Po pewnym czasie rozeszliśmy się do swoich pokoi. 

Jak zwykle, proszę o komentowanie, czy to negatywne czy to pozytywne, chcę wiedzieć jak wam się podoba, szczególnie, że to moje wiodące opowiadanie.


Korekta: Caroline