Na wstępie, chciałabym powiedzieć, że jestem zawiedziona brakiem zgłoszeń do konkursu, ale no cóż, skoro już go zrobiłam, to dajmy czas do końca Listopada. A tymczasem zapraszam was do kolejnego rozdziału ;)
Na nieszczęście urodziny
Sehuna wypadały we wtorek, dlatego następnego dnia musiałam iść na zajęcia.
Plusem było to, że miałam na 13.30, więc trochę sobie poleniuchowaliśmy.
Niestety doba hotelowa, jak w większości, kończyła się o 12.00. Wyszliśmy chwilę
przed wyznaczonym czasem, nie wiedząc, co tak naprawdę ze sobą zrobić. Nie
bardzo chcieliśmy widzieć się z chłopakami, bo zapewne znaleźliby milion
pretekstów do zboczonych komentarzy.
Poszukałam w telefonie
połączenia, żeby sprawdzić, czy bardziej opłaca mi się jechać od razu na
zajęcia, czy może jeszcze do domu. Niestety droga była tak długa, że nie
zdążyłabym pojechać do domu, a potem na uczelnię, dlatego ruszyliśmy na
najbliższy przystanek. Gdy tylko wyszliśmy z hotelu, Sehun złapał mnie za prawą
rękę, oplatając moją dłoń swoimi długimi palcami. Podniosłam głowę i
popatrzyłam na niego zdziwiona, ale od razu się uśmiechnęłam. Czułam się
wspaniale. Minęło siedem miesięcy odkąd się nie widzieliśmy. Sto
dziewięćdziesiąt sześć długich dni udręki, poczucia winy i tęsknoty.— Cieszę się, że
przyszłaś. — Sehun nie chciał podsłuchiwać moich myśli, ale nie dało się ich
nie słyszeć. Idąc, przytuliłam się do niego, chcąc przekazać mu wszystkie
uczucia, jakimi go darzę.
Jadąc różnymi
transportami miejskimi, rozmawialiśmy o błahych sprawach, czasem zamyślając się
na moment. Ale cisza między nami w żaden sposób nas nie krępowała.
Kiedy dotarliśmy pod
uczelnię, zatrzymał się, delikatnie przyciągnął mnie do siebie i mocno
przytulił, na koniec składając soczysty pocałunek na moich ustach. Uśmiechnęłam
się błogo i odwzajemniłam go.— Miłych zajęć —
powiedział na koniec i pocałował mnie w czoło, co ogromnie mnie uszczęśliwiło.
Przez parę minut szłam do
sali zamyślona i z głupim uśmiechem na twarzy. Nawet nie zauważyłam mojej
przyjaciółki. Usiadłam na ziemi, osuwając się po ścianie i przymknęłam oczy, by
powspominać wczorajszy dzień, wieczór i noc. Otrząsnęłam się dopiero przy
trzecim zawołaniu Marty.— Gdzie, co, jak? —
zapytałam otwierając oczy i rozglądając się. — Ja tu do ciebie mówię, a ty mnie
ignorujesz. — Przepraszam. Zamyśliłam się — uśmiechnęłam
się głupio i Marta już wiedziała, o co chodzi. Pociągnęła mnie za rękę w
kierunku łazienki.— Opowiadaj! — zawołała,
a ja pokazałam, żeby była trochę ciszej. — No mów.— Wiesz… Zanim
przyjechałam na studia, poznałam chłopaka. Dużo się ogólnie działo i zrobiłam
coś głupiego i strasznego. — Nie chciałam jej zbytnio zaciekawiać, żeby nie
wyznać całej prawdy. Ale Ona wiedziała, że jeśli jej czegoś nie mówię, to mam ku
temu konkretny powód. — Wyjechałam bez pożegnania. Nie powiedziałam też, na
jaką uczelnię idę i do jakiego miasta. Chciałam zniknąć z jego życia, więc
zerwałam wszelkie kontakty z nim i jego przyjaciółmi, których też bardzo
polubiłam. Ale przedwczoraj spotkałam ich w centrum. Nawet nie wiedziałam, że
też są w tym mieście. Miał wczoraj urodziny i chłopaki mnie namówili, żebym
przyszła. Trochę się bałam, bo myślałam, że mnie nienawidzą, ale przyszłam do
nich. Jednym z prezentów była noc w hotelu dla dwóch osób. Mieli to
zaplanowane, wredne cholery — zaśmiałam się na samo wspomnienie.— I co dalej? Opowiadaj! —
widać, że ekscytowała się równie mocno jak ja.— Po urodzinach poszliśmy
do tego hotelu i najpierw dużo rozmawialiśmy. Zrzuciłam wszystko z duszy, on mi
wybaczył, a wręcz powiedział, że wszystko się wytłumaczyło i od dawna mnie nie
obwinia i no… Mieliśmy owocną noc — powiedziałam dwuznacznie, mimo, że nie
musiałam.
Marta uśmiechnęła się
szeroko i przytuliła mnie, szczęśliwa.— W końcu znalazłaś
szczęście! — powiedziała wesoło, wciąż mnie przytulając.
Gdy wróciłam do domu z
zajęć, położyłam się wygodnie na łóżku i włączyłam film. Akurat trafił się
„Bogowie Egiptu”. Już w połowie filmu stwierdziłam, że to dobry pomysł na
opowiadanie.— Ale egipscy bogowie są
najczęściej spotykani… — stwierdziłam zadumana.
Po filmie zaczęłam robić
tabelkę naszych mocy, a potem dodałam do nich boskich odpowiedników. Koleżanka,
z którą trochę piszę na chacie pomogła mi z tymi greckimi, gdy ja zajęłam się
egipskimi i rzymskimi. Niestety nie wszystkich można było połączyć, a niektórzy,
których połączyłam, byli z przymrużeniem oka. Jak na przykład Grecki Eol, który
był Bogiem wiatrów, z bogami rzymskimi, którzy mieli bogów oddzielnych do
każdej strony świata oraz wiatru z niej podążającego. Ale nim to odkryłam,
zadzwonił telefon.—
Przyjdziesz do nas? — zapytał kojący głos po drugiej stronie.—
W sumie mogłabym, ale właśnie zbierałam informacje do nowego opowiadania —
powiedziałam tajemniczo, nie chcąc zdradzić pomysłu.—
Możesz poszukać ich u mnie — odpowiedział wesoło Sehun.—
A nie będzie ci przeszkadzało, że jestem u ciebie, a siedzę przy laptopie?—
Nieee, dlaczego? Chciałbym móc na ciebie popatrzeć.—
Owww
— wydałam dźwięk piszczącej nastolatki. —
No oki, to zaraz będę — odpowiedziałam wesoło, rozłączyłam się i zaczęłam
pakować laptopa. Ubrałam buty, zarzuciłam letnią kurtkę i ruszyłam do bloku, w
którym mieszkanie wynajmowali Sehun, Suho i Lay. Będąc pod klatką, zadzwoniłam
domofonem, a w szybie drzwi sprawdziłam stan mojego wyglądu. Już po chwili
stałam w przedpokoju u chłopaków i przytulałam się na powitanie z
tęczowowłosym. Wprowadził mnie do swojego pokoju, gdzie już zrobił mi miejsce
przy biurku. Przygotowałam wszystko i poszłam do kuchni z Sehunem, zrobić herbatę.— Pójdziesz spytać czy też
chcą?— Chcemy! — odezwało się
parę głosów, zbyt dużo jak na dwóch współlokatorów.
Zmarszczyłam brwi i
poszłam do dużego pokoju, gdzie siedzieli Suho, Lay, Emilia, Baekhyun i Xiumin.
Przywitałam się ze wszystkimi, popytałam, jakie chcą herbaty i wróciłam do
kuchni. Gdy wszyscy już szczęśliwi siedzieli z zamówionymi napojami, poszliśmy
do pokoju Sehuna i usiadłam po turecku na krześle przy biurku.
Gdy skończyłam, okazało się, że nie da się dopasować wszystkich bogów, więc zdenerwowana
zatrzasnęłam klapę laptopa.— Co jest? — zapytał
Hunnie wstając z łóżka, na którym oglądał telewizję.— Nie wyszło. I nie
wyjdzie — powiedziałam naburmuszona i wydęłam policzki. Ten zawisnął nade mną,
kładąc głowę na moim prawym ramieniu.— Tak szybko się
poddajesz? — zapytał z przekąsem.— Nie tyle co poddaje,
ale… Lubię realizm, a chciałam napisać coś o bogach. Sprawdzałam Greckich,
rzymskich, nordyckich i egipskich. W żadnych wierzeniach nie ma wszystkich odpowiednich,
jakich potrzebuje.— A o czym chciałaś
napisać? — zapytał z zaciekawieniem, sięgając przeze mnie, przez co zgięłam się
w pół, by otworzyć laptopa.— Ugh… — wystękałam i
wyprostowałam się, by go trochę odepchnąć. — O nas… — zawstydziłam się trochę. —
Jako bogowie z magicznymi mocami, które mamy.— Nieźle. Ale nie
myślisz, że to by nam zaszkodziło? — puścił mnie i pociągnął za rękę, bym
usiadła z nim na łóżku.— To miało być tylko dla
was. Poza tym piszę tylko fantastykę, nikt nie pomyślałby, że to prawda.— Wiesz, mówi się, że w
każdej fantastycznej opowieści kryje się ziarnko prawdy. — Nie przekonały go
moje argumenty.— To już nieważne. I tak
nic z tego — odpowiedziałam, odpychając się w tył, by położyć się na łóżku. —
Brakuje mi trochę naszych ćwiczeń. Dawno nie latałam.— A mówiłaś, że Anastazja
Airlines nie poleca się na przyszłość — zaśmiał się, udając mnie z tego
feralnego dnia, gdy okazało się, że Emilia też dołącza do watahy.— No bardzo zabawne —
zmrużyłam oczy, patrząc na chłopaka. — A kto mówił, że chcę znów kogoś nosić na
plecach? — było to pytanie retoryczne, ale ten tylko wzruszył ramionami.— Zawsze możemy się
umówić, żeby w weekend wybrać się gdzieś razem na trening. Chłopaki też się
zastali odkąd się tu osiedliliśmy. Wiesz, że większość z nas studiowała
wcześniej, prawda? Po tych wakacjach wszyscy zrezygnowali.— CO?! — podniosłam się
agresywnie z łóżka. Wyszłam szybko z pokoju i skierowałam do salonu.— Dlaczego?! —
prawdopodobnie poczerwieniałam mocno na twarzy. Wszyscy spojrzeli na mnie
zdziwieni. Sekunde potem poczułam rękę Sehuna na moim ramieniu.— Ale co? — zapytał
zdezorientowany Xiumin.— Czemu zrezygnowali ze
studiów? — patrzyłam na Suho. W końcu to on był głową watahy.— Stwierdziliśmy
wspólnie, że tak będzie lepiej. I tak studiowaliśmy daleko od miejsca, w którym
spędzaliśmy wakacje, a gdy Baekhyun namówił nas na przeprowadzkę tutaj,
postanowiliśmy przerwać studia. Wtedy mieliśmy dwie nierozwiązane sprawy, teraz
mamy jedną i chcielibyśmy ja rozwiązać, nim na stałe się gdzieś osadzimy —
wytłumaczył spokojnie Suho. Reszta kiwała głowami w geście potwierdzenia.— To co, tylko ja będę
studiować? — nie dałam za wygraną.— HEJ! Nie zapomnij o
mnie! — zbuntowała się Emilia.— Nie mam do was słów —
poddałam się, biorąc głęboki wdech.— Ana mówiła, że tęskni
za naszymi treningami. Wam też by się przydały. Co powiedzie na małą rozgrzewkę
w ten weekend? — próbował zmienić temat Sehun.— Dlaczego by nie… Tylko
trzeba spytać innych, czy nie mają pracy.— I znaleźć nowe miejsce
na treningi — dodał Xiumin ponownie się uśmiechając, gdyż wcześniej jego mina
zrzedła.
— W sumie wystarczyłoby
wykorzystać Kaia, żeby wrócić do naszego lasu — rzuciłam lekko zgryźliwie.
Chłopaki popatrzyli po
sobie lekko zmartwieni.— Hej, tylko żartowałam. Dwa
dni temu wytłumaczyliśmy sobie wszystko z Sehunem.
Podeszłam do nich i usiadłam
na obrzeżu kanapy, obok Suho. Wiedziałam, że czeka mnie jeszcze jedna poważna
rozmowa, ale chciałam najpierw jakoś ją załagodzić, poprawić kontakty z innymi.
Chwilę wpatrywałam się pustym wzrokiem we włączony telewizor przed nimi, po
czym mnie olśniło. Poleciałam do łazienki. Chwilę tam pogrzebałam. Ciekawie
było zobaczyć jedną małą łazienkę, w której swoje rzeczy trzymało trzech chłopaków.
W końcu, w szafce pod umywalką, znalazłam to, czego szukałam. Stanęłam w
drzwiach salonu ze szczotką do psiej sierści w ręku.— Co powiecie na wilcze
spa? — zapytałam z szerokim uśmiechem na ustach.— Taaak! — zawołał jak
zwykle Xiumin. Ten to zawsze starał się wszystko załagodzić. W końcu to on mnie
przekonał, żebym wróciła.— W sumie też się skuszę —
dodał Sehun, siadając tam, gdzie ja wcześniej.— Tylko zwińcie dywan — spełnił
polecenie kolegi, a w chwilę potem zamienił się w wilka i położył na samym
środku, twarzą zwrócona do telewizora.— Hahahahaha — zaśmiałam
się widząc z jakim zainteresowaniem ogląda film. Usiadłam po turecku, po jego
lewej stronie, i zaczęłam delikatnie wyczesywać jego rudawo-białą sierść. Po
chwili położył łeb i przymknął oczy, pewnie z zadowolenia. Zachichotałam cicho,
kątem oka oglądając, tak jak oni, jakiś serial kryminalny.— Język z telewizji też
rozumiecie? — zapytałam po chwili, odwracając głowę w ich stronę. Pokiwali
tylko głowami. Emilia była wtulona w lekko umięśnione ramie Baekhyuna.
Uśmiechnęłam się na ten widok i kontynuowałam wyczesywanie sierści.
Po Xiuminie przyszedł Suho. Ale zamiast się położyć, usiadł z gracją wilka,
lekko z boku, żeby nie zasłaniać telewizora. Musiałam wziąć dwa uspokajające
wdechy, nim podniosłam szczotkę, wcześniej czyszcząc ją z sierści rudego.
Najdelikatniej jak potrafiłam, zaczęłam przeczesywać alfę, zaczynając od głowy.
Gdy przeczesywałam jego szyję, lekko się spiął, ale nie poruszył się ani na
centymetr. Gdy już prawie kończyłam, rzuciłam okiem na chłopaków i Emilię.
Wszyscy byli z zainteresowaniem wpatrzeni w telewizor, więc, niby to udając, że
chcę sprawdzić, czy sierść jest wszędzie równo zaczesana, lekko przytuliłam
wilka.— Przepraszam — szepnęłam
mu do ucha, którym poruszył, gdy poczuł mój oddech. Szybko go puściłam i
zaczęłam czyścić szczotkę z czekoladowo-brązowej sierści. Chłopak przemienił
się w człowieka i siedząc po turecku, popatrzył na mnie poważnie. Jednak zaraz
uśmiechnął się nieznacznie i na nowo można było dostrzec w jego oczach troskę i
przyjaźń. Podziękował na tyle głośno, by chłopaki go usłyszeli i wrócił na
swoje miejsce. Jak się okazało, każdy poza Baekhyunem i Emilią napatoczył się
na czesanie.— Oni nie chcą, bo czeszą
siebie nawzajem — zawołał Xiumin lekko konspiracyjnym głosem, za co dostał
kuksańca od Byuna. — No co? Przecież to prawda! — zawołał, masując się
teatralnie po ramieniu. Wszyscy się zaśmiali, a Emilia zawstydziła.
Chwilę potem film się skończył
i para nas opuściła. Xiumin także stwierdził, że na niego pora. Tak naprawdę
pewnie chciał śledzić Baekmile*. Mały czort. Lay poszedł do swojego pokoju,
Suho posprzątał kubki po herbacie, a ja z Sehunem zamknęliśmy się w jego
pokoju.— Miałaś jakieś
informacje od… — przerwał, nie wiedząc jak dobrać słowa. — Chłopaków?— Tylko jak mnie
opieprzali, gdy uciekłam. I co najlepsze, była tam też moja druga połowa.— Haha, jak to brzmi…— Co się śmiejesz? —
wbiłam mu palec wskazujący w żebra, na co ten wzdrygnął się i zaczął mnie
łaskotać.— NIE! — krzyknęłam, próbując
się wyrwać, ale unieruchomił moje ręce, i przytrzymał nogi, a potem łaskotał
dalej. Piszcząc i wierzgając, próbowałam go przekonać, żeby przestał, ale
dopiero po dłuższej chwili dał mi spokój. Musiałam wziąć parę głębszych
oddechów, żeby uspokoić organizm. Po minucie ciszy przytulił się do mnie,
obejmując mocno rękoma. Pogładziłam go dłonią po kolorowych włosach,
odwzajemniając uścisk.
Następnego dnia z racji
tego, że był piątek, miałam wolne. Z chłopakami umówiliśmy się na wspólny
trening dopiero w sobotę, późnym wieczorem. Mieliśmy się teleportować do
naszego lasu, ponieważ chłopaki dawno nie ćwiczyli i woleliśmy być na swoim
terenie. Okazało się, że Kai i reszta pracujących wzięła wolne na cały weekend,
włączając w to także piątek, więc doszliśmy do wniosku, że przeteleportujemy
się już teraz do dormitorium. Dlatego, gdy tylko się obudziłam, spakowałam
swoją torbę podróżną, ubrałam i nałożyłam delikatny makijaż, po czym zeszłam na
dół, udając przed współlokatorkami, że jadę do domu. Sehun już czekał na dole,
żeby pomóc mi z torbą, pomimo tego, że dałabym radę sama.
Skierowaliśmy się do
mieszkania, które wynajmowali Kai, Xiumin i Kyungsoo. Drzwi od mieszkania
otworzył nam, jak zwykle lekko skwaszony, Jongin. Naprawdę jeszcze nigdy nie
widziałam go uśmiechającego się. Poza zdjęciami z czasów, gdy jeszcze cała
dwunastka miała się dobrze.
Wszyscy już czekali.
Każdy z nich zabrał ze sobą jedynie plecak, dlatego gdy stanęliśmy w salonie,
wszyscy naokoło Kaia, oni wyglądali trochę jak żółwie. Emilia niestety nie
mogła się z nami wybrać. Każdy z nas złapał za jakąś część ciała Kaia i w
chwilę potem staliśmy w przedsionku, gdzie wisiały kurtki. Wszyscy rozeszli się
do swoich pokoi, zostawić rzeczy. Gdy Sehun stał przy drzwiach do swojego
pokoju, z moją torbą i swoim plecakiem, stanęłam na palcach i pocałowałam go w
policzek.— Zaraz wracam —
szepnęłam i poczekałam aż wejdzie do pokoju i zamknie drzwi. Wtedy skierowałam
się do drzwi prawie naprzeciw. Pokój Suho. Zostawił je lekko uchylone, więc
zastukałam cichutko paznokciem. Podszedł do nich i otworzył je na oścież.
Zaprosił do siebie i zamknął drzwi. Podeszłam do akwarium i jak zawsze z
ogromnym zauroczeniem obserwowałam życie podwodne. Czując, że do mnie
podchodzi, odwróciłam się i stanęłam z nim twarzą w twarz.— Musimy porozmawiać — powiedziałam cicho, bo
nie chciałam, żeby ktoś podsłuchał. Podeszłam do okna i otworzyłam je na
oścież, po czym wspięłam na parapet i wyszłam z domku. Suho zrobił to samo i
ruszyliśmy w ciszy w kierunku lasu. Byliśmy już wystraczająco daleko, jednak
żadne z nas się nie odezwało. Ja próbowałam zebrać słowa, a Suho dał mi czas na
uzewnętrznienie się. Wpatrując się w swoje buty, w końcu się odezwałam.— Ja…. Przepraszam cię.
Za wszystko. Za kłopoty jakie wam sprawiłam, za to, że przeze mnie się
kłóciliście, za to, że was opuściłam i za…. — ucichłam. Suho dalej nic nie
mówił. — Za to, że byłam zbyt słaba, by pokonać Krisa i pozwoliłam mu
kontrolować swoje ciało. — Czułam jak zaczynają mnie szczypać oczy, ale za
wszelką cenę próbowałam powstrzymać łzy.
Przystanęłam na chwilę i
szybko zamrugałam. Suho przeszedł dwa kroki przede mną i także się zatrzymał.
Po chwili odwrócił się w moją stronę i spojrzał badawczym wzrokiem.— Wiem, że poza Sehunem,
to na tobie najbardziej mogę polegać, że będziesz się starał zrozumieć i
rozwiązać sytuację, ale… spanikowałam… — Przymknęłam oczy, wciąż próbując
powstrzymać chęć uronienia łez. Chciałam paść na kolana i przepraszać go tak
długo, aż mi wybaczy, ale usłyszałam jak do mnie podchodzi.
Parę sekund stał nade
mną, a ja bałam się otworzyć oczy. Nagle… przytulił mnie. Mocno, po ojcowsku,
jedną ręką głaszcząc po głowie. To było dla mnie za dużo. Nie byłam już w stanie
powstrzymać łez. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił, czekając aż się uspokoję.
Gdy po paru minutach wzięłam głębszy, uspokajający wdech, odciągnął mnie na
długość ramion, łapiąc mnie za dłonie.— Skoro rozmawiałaś z
Sehunem, wiesz jakie jest nasze stanowisko — odpowiedział głosem, którego
najczęściej używa jako głowa stada. — A jeśli chodzi o mnie prywatnie… Wiem, jaką
jesteś osobą. Jesteś waleczna, a zarazem masz serce. Chcesz bronić bezbronnych,
a winnych sprawiedliwie osądzić. Dobro innych przedkładasz nad swoje, przez co
czujesz się samotna. Ale nie jesteś. Masz nas, jesteśmy twoją drugą rodziną. Na
nas możesz zawsze polegać. Niektórzy są porywczy, ale wiesz, że to ja mam
ostatni głos i staram się nimi kierować jak najlepiej. Nie wybaczę ci… —
powiedział, biorąc wdech. Posmutniałam na te słowa i już miałam puścić jego
ręce, gdy wziął kolejny wdech. — …bo nie mam czego. Wszystko, co się wydarzyło,
było nieświadome dla ciebie lub nie miałaś na to wpływu, a ucieczka dla dobra
innych jest chyba w naszej krwi. Sehun też się od nas odwrócił w najgorszym dla
niego czasie. Po prostu starajmy się pogodzić z tym, co się wydarzyło, bo
zapominać nie powinniśmy, to kreuje nas takimi jakimi jesteśmy. Ale już się
wydarzyło i nic co byśmy zrobili, nie cofnie czasu. — Przeniósł rękę na mój
policzek. Przez chwilę obawiałam się, ze będzie chciał zrobić to samo co wtedy,
gdy wyznał, co czuł. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy. — Jesteś częścią watahy, czy
tego chcesz czy też nie, a wataha musi trzymać się razem. Jasne? — zakończył
wypowiedź.— Tak — odpowiedziałam
łamiącym się głosem.— A gdzie ta pewna siebie
Anastazja? — zapytał z lekkim uśmiechem dodającym mi otuchy.— Trochę się zagubiła, ale niedługo powinna się
odnaleźć — odpowiedziałam mu uśmiechem. — Dziękuję.
Pocałował mnie w miejscu,
gdzie linia włosów łączy się z czołem.— To teraz, kto ostatni w
dormitorium, zmywa naczynia po następnym posiłku — powiedział i naprędce
zamienił się w wilka. Poszłam w jego ślady i ruszyłam co sił w łapach.
*Połączenie Baekhyun i Emilia — nazwa pary
Korekta: Caroline
Idźcie wziąć udział w konkursie, tak powiadam wam ja Anastazja! Bo chłopcy będą smutni, że nie mają dodatkowych mocy.
Właśnie, Ana, jak to jest, że ty piszesz, tyle już rozdziałów za Tobą, a oni się w ogóle nie udzielają?
/S
Sehun, idź, gdzie piszesz mi po blogu ;/