sobota, 6 czerwca 2015
Szczeciński Meeting Kpopowy
6 czerwca o 10.30 (względnie 11.00) na Wałach Chrobrego odbył się
Szczeciński Meeting –popowy. Nie do końca przekonana o słuszności planu
organizatorka (czyt. Ja) wraz z pomocą innych otworzyła spotkanie.
Usiadłyśmy w kółku w cieniu, zaczęłyśmy powolne przygotowania plakietek,
chodź nie spotkało się to ze zbytnim zainteresowaniem :C Następnie
kolejno się przedstawiałyśmy i opisałyśmy w skrócie życie kpopowe. Tak
jak przewidywałam, bias lista pozwoliła innym przyuważyć ludzi o
podobnym guście (H5 Ada ♥). Większość, chodź oczywiście nie wszyscy są
fanami EXO i BTS. Dlatego wcześniej śmiałam się, że to zjazd ARMYs i
EXO-L. Gdy zbliżała się 12.00 zrobiliśmy wspólne zdjęcie grupowe (chodź i
tak nie ma wszystkich). Po zdjęciu zaczęłyśmy Ugly Dance, ale nawet nie
skończyłyśmy, bo zostałyśmy zaciągnięte na Europejskie Dni Pomorza
Szczecin 2015, a ośmielone wspólnym towarzystwem nie omieszkałyśmy
śpiewać i wariować, za co pochwalił nas prowadzący (?), chodż na 100%
nie zdwał sobie sprawy, że to nie z powodu parady jesteśmy takie
szczęśliwe. Później wróciłyśmy na naszą miejscówkę i powitałyśmy nowo
przybyłe. Nie zapomniałam poprowadzić mojej małej niespodzianki, czyli
Pepero (Mikado) Game, które zresztą razem z Milką wygrałyśmy.
Nieodłączną częścią było oczywiście wspólne śpiewanie i tańczenie, czego
dowodem jest Chok Chok Dance ver. Szczecińskie kpoperki (https://youtu.be/3ejctVdB5IM
). Głodne, zmęczone i pragnące chłodu wybrałyśmy się do centrum
handlowego Galaxy na obiad. Już w zmniejszonym składzie poszłyśmy do
sklepu Yatty, a potem na plac, posiedzieć w cieniu. Zrobiłyśmy sobie
kpopowe kalambury. W okolicach 17.00 już finalnie się rozstałyśmy. Mam
nadzieję, że pomimo prowizorki, jesteście tak samo zadowolone ze
spotkania, jak ja. A w wakacje to powtarzamy!
P.S. SME siedzi po nocach i szuka na czym by tu zarobić. Przynajmniej nie kazali mi usunąć. :)
czwartek, 4 czerwca 2015
Werewolves & Me #8 [EXO]
Cały dzień spędziliśmy na treningu
z Emilią, by mogła czuć się dobrze z nami i swoimi nowymi mocami. Popołudniu
zaczął nam doskwierać głód.
~ Ej! Burczy mi w brzuchu! —
zawołał niezadowolony Xiumin.
~ Tobie zawsze burczy — zaśmiał się
Suho.
~ W sumie ma rację, ja też
zgłodniałam — zgodziłam się z najstarszym.
~ Ja też, ale nie chciałam mówić —
wsparła nas Emilia.
~ Może to dobra okazja, by zaprosić
ich do nas? — zapytał dość pewnie Lay.
~ Niech wam będzie. Zapraszam
wszystkich na wspólny obiad do domu EXO.
~ EXO? — zapytałam razem z Emilią.
~ Tak. Tak nazwaliśmy naszą watahę
po tym, gdy zostaliśmy zmienieni. Nie używaliśmy tej nazwy po stracie pierwszej
osoby, ale teraz, gdy znów mamy dwunastu członków, stwierdziliśmy z chłopakami,
że powrócimy do tej nazwy.
Ruszyliśmy za liderem. Kierowaliśmy
się na południowy wschód, w stronę zalewu. Tego samego, w którym prawie utopił
się Tao. Szliśmy takim tempem, aby Emilia mogła za nami nadążyć, więc droga
niezmiernie się dłużyła, ale zajęci byliśmy rozmową.
~ Od czego pochodzi nazwa EXO? — zagaiłam
ciekawsko.
~ Od egzoplanety — odpowiedział
D.O. — A egzoplaneta, to planeta z innego układu planetarnego. Tak jak Ziemia
krąży wokół Słońca, tak egzoplaneta krąży wokół innej gwiazdy.
~ Trochę tak jak my jesteśmy
ludźmi, ale nie do końca, co nie? — zapytałam.
~ Można to też tak interpretować —
skomentował.
Zaczął padać deszcz, więc trochę przyśpieszyliśmy,
by po chwili dotrzeć na miejsce. Dom, a raczej rezydencja wznosiła się nad
nami.
Znajdowała się w lesie, tak jak
domek Sehuna, tylko podjazd prowadził na tyły budynku.
~ Wou! — wyrwało mi się — Lay
mówił, że jest duży, ale nie, że aż TAK!
Stojąc przed budynkiem,
zamieniliśmy się w ludzi. Przez chwilę pomagaliśmy Emilii wrócić do normalnej
postaci, a w tym czasie zdążyliśmy zmoknąć.
— Dobra, już, udało mi się —
powiedziała, otrzepując ubranie, ponieważ po zamianie, straciła równowagę i upadła
na kolana. Baekhyun, stojący najbliżej niej, pomógł jej wstać, na co ta tylko
nerwowo się uśmiechnęła i podziękowała. Suho otworzył przed nami drzwi.
Weszliśmy do dużego przedpokoju, w
którym było wiele wieszaków, każdy zajęty przez najróżniejsze kurtki.
Policzyłam je, było równo dziesięć. Tylko na jednym wieszaku nie wisiało
zupełnie nic.
— Ten pusty należy do Sehuna —
odpowiedział Suho, widząc mój wzrok.
— Ah, no tak — co poniektórzy
pościągali kurtki i powiesili na swoich wieszakach. Następnie przeszliśmy przez
kolejne drzwi.
Przed nami rozciągał się korytarz z
dwoma odnogami. Po lewej oraz naprzeciwko znajdowały się drzwi. Od razu wiadomo
było, do kogo należą te drugie, ponieważ wisiało na nich zdjęcie chłopaka.
— Mieliście je ściągnąć — wkurzony
Sehun podszedł do nich i próbował je odkleić, ale nie dał rady.
— Sorry, przyklejone na super
gluuuu — powiedział Chanyeol i poszedł na prawo. Za nim ruszyła reszta watahy.
Z nami został tylko Suho, Lay i Sehun.
— Lay, zajmiesz się obiadem? —
zapytał lider.
— Jasne — odpowiedział i otworzył
drzwi po lewej.
— Oprowadzę Was — powiedział Suho i
wszedł przez otwarte przed chwilą drzwi. W pokoju znajdowały się dwie ogromne
kanapy, wielki telewizor i półka z jakimiś płytami.
— To salon. Jak widzicie; telewizor,
kanapy, w sumie nic dziwnego. Często robimy sobie maratony filmowe albo gramy
na konsoli — powiedział, idąc do drzwi w ścianie naprzeciw, za którymi
wcześniej zniknął Lay. Otworzył je i puścił nas przodem.
— Tutaj mamy kuchnię — powiedział,
wchodząc za nami. Była nowocześnie umeblowana. Znajdowało się w niej mnóstwo
szafek i sprzętu kuchennego. Lay właśnie zaglądał do lodówki i wyciągał różne
rzeczy.
— Co szanowne panie życzą sobie na
obiad? — zapytał wesoło.
— Zdamy się na twoją wyobraźnię —
odpowiedziała Emilia, a ja pokiwałam głową, zgadzając się z nią.
~ Reszta mogłaby ruszyć swoje zacne
cztery litery i pomóc mi z gotowaniem dla dwunastu osób — odezwał się
telepatycznie.
Odpowiedział mu gwar głosów, z
którego zdołałam wyłapać tylko jęki protestu. Emilia złapała się za głowę.
~ Zaraz przyprawicie nas o migrenę
— powiedziałam i poszłam za Suho, który już otwierał kolejne drzwi, po prawej.
Przed nami pojawiła się ogromna jadalnia, z wielkim stołem i dziesięcioma
krzesłami.
— Potem dostawimy wam dwa krzesła —
powiedział, drapiąc się niepewnie po głowie. Poszliśmy do kolejnych drzwi,
które były na prawo. Tym razem otworzył je nam Sehun. Wróciłyśmy na korytarz.
— Pierwszy pokój na lewo należy do
Tao — otworzył drzwi i pozwolił nam zajrzeć.
— W każdym pokoju znajduje się
wyposażona łazienka, żebyśmy nie musieli się kłócić o kolejność kąpania i tego
typu rzeczy — Tao nie było w pokoju.
— A ten puchar? — zapytała Milka,
przyglądając się gablocie.
— Panda trenuje Wushu, a to jego
największa wygrana.
Wyszliśmy z pokoju. Suho czekał, aż
jego właściciel sam nas wprowadzi, ale ten stał tylko przy drzwiach, nie
pozwalając nam wejść. Przeszliśmy więc dalej. Za schodami znajdował się pokój z
podobizną Xiumina na drzwiach. Suho zapukał, a wesoły głosik pozwolił nam
wejść. Chłopak stał pośrodku pokoju, wycierając mokre włosy ręcznikiem.
— Czemu on ma takie upodobanie do
zimy? — zapytała mnie szeptem Emila, pocierając ramiona z zimna.
— Moja moc to zamrażanie. A ten
bałwan jest prawdziwy — powiedział z nigdy nieschodzącym z twarzy uśmiechem.
Wyszliśmy z jego pokoju, a chłopak
poszedł korytarzem, kierując się do kuchni. Drzwi obok miały zdjęcie Laya. Bez
ogródek weszliśmy za Suho do jego pokoju.
— A myślałam, że to ja bałaganię —
skomentowałam.
~ Słyszałem! — odezwał się ze
śmiechem Lay.
Cała nasza trójka wybuchnęła
śmiechem. Rozejrzałam się i przez otwarte drzwi zauważyłam Sehuna, wchodzącego
do swojego pokoju.
— Ostatni pokój na tym piętrze jest
mój — powiedział lider i otworzył drzwi ze swoją podobizną.
— Widzę, że na bogato — powiedziała
Emila, a lider zaśmiał się krótko.
W pokoju znajdowało się jedynie
łóżko, kaloryfer oraz ogromne akwarium ze słodkowodnymi rybkami.
— Większość czasu spędzamy poza
domem, więc nie widziałem celu w większym umeblowaniu.
Wyszliśmy z jego pokoju i
skierowaliśmy się na schody. Kolejny korytarz z kilkoma drzwiami.
Przywitała nas podobizna Chanyeola.
Suho właśnie miał zapukać, gdy drzwi się otworzyły i wyleciał z nich jego
właściciel.
— Ja idę na dół. Możecie wejść —
powiedział i zapukał po Baekhyna, który od razu wyszedł.
— Do mojego też zapraszam, chodź
nie ma tam co oglądać.
Pokój Chanyeol’a miał swój
charakter, nie da się ukryć, że był to ognisty chłopak.
— Wou. Tyle sprzętu muzycznego.
— To hobby Chanyeola. Uwielbia
muzykę. Sam ją tworzy.
— Chciałabym kiedyś usłyszeć —
powiedziała marzycielsko Milka.
— Ja też.
— Może uda wam się go namówić. Lay
gra na gitarze, Baekhyun śpiewa. Czasami razem coś tworzą. Wtedy reszta
najczęściej wychodzi z mieszkania, bo się niesie — uśmiechnął się zabawnie.
Od razu przeszliśmy do następnego
pokoju, który należał do Baekhyuna. Emilia chyba nie mogła się tego doczekać,
bo weszła zaraz za Suho. Pokój był jasny, a w środku znajdowało się jedynie
łóżko, stolik i stojak z mikrofonem podłączonym do wzmacniacza. Przy łóżku
także znajdował się kaloryfer.
Drzwi naprzeciwko prowadziły do
pokoju Kaia. Lider grzecznie zapukał i usłyszeliśmy zaproszenie. Gdy
otworzyliśmy drzwi, chłopak nagle pojawił się przed nami.
— Znów ćwiczysz?
— Tak, wciąż nie mogę wylądować
równo w samym środku — wskazał podłogę
Wraz z Emilą popatrzyłyśmy po
sobie, nie do końca rozumiejąc. Alfa to zauważył.
— Kai ćwiczy teleportację,
przenosząc się w sam środek tych punktów na podłodze.
— Aaaaaa — zawołałyśmy razem, nagle
oświecone.
~ Kai?! — głos Laya sprawił, że
Milka podskoczyła.
~ No już idę, idę — powiedział i
teleportował się. Wyszliśmy z pokoju i stanęliśmy przed kolejnymi z podobizną
Chena.
Sytuacja się powtórzyła, a gdy
weszliśmy, Chen stał w prawej części pokoju, tworząc elektryczne kule, które co
raz uderzały o białe rurki po jego czterech bokach.
— Co wyście się tak nagle wszyscy
wzięli za ćwiczenia? Normalnie nie mogę was do tego zagonić — westchnął Suho.
— Padało, a chciałem sprawdzić, jak
reagują wtedy moje błyskawice.
Zostawiliśmy chłopaka w spokoju.
Ostatnim pokojem z podobizną był pokój D.O. Po zezwoleniu na wejście, z całkiem
niewiadomych powodów, pomyślałam o metalu (muzyka).
Jak na komendę po pokoju
i korytarzu rozszedł się śmiech mój i Emilii. D.O. zrobił minę jak z obrazka, a
my wyszliśmy, zanosząc się śmiechem
— Ostatnie pomieszczenie to nasza
sala do ćwiczeń.
Wchodząc, od razu poczułyśmy
unoszące się feromony.
— Poziom testosteronu tutaj
przekracza ludzkie możliwości zapachowe — powiedziałam przez zatkany nos, bez
użycia ręki.
— A lustra po co? — zapytała Milka,
a ja wiedziałam, że ugryzła się w język, by nie powiedzieć czegoś w stylu
„żebyście oglądali swoje piękne twarzyczki?”.
— Sehun i Kai czasami lubią sobie
potańczyć. Wymyślają skomplikowane choreografie, a potem mają problem z
nauczeniem się jej.
— Sehun tańczy?! — prawie
zapiszczałam, zapominając o zapachu, przez co zalała mnie fala mieszanki
męskiego potu.
— Nic wartego wspominania — zaskoczył
mnie chłodny głos tęczowowłosego— Suho, możemy porozmawiać? Na zewnątrz.
— Jasne. Dziewczyny, ściągnijcie
chłopaków na dół, jeśli możecie — zwrócił się do nas.
— Nie ma sprawy.
Poszłyśmy do pokoju Chena i Kaia. Przekazałyśmy,
że powinni zejść do kuchni, same także to zrobiłyśmy. Przechodząc koło pokoju
Sehuna, zatrzymałam się, spoglądając na drzwi z jego podobizną. Emilia
zatrzymała się i spojrzała na mnie podejrzliwie.
— Chodź — szepnęłam i nastawiłam
słuch, żeby usłyszeć, czy chłopaki już wystarczająco się oddalili. Po chwili
cicho otworzyłam drzwi do pokoju chłopaka. Stanęłam w progu jak wryta. Emila
zajrzała mi przez ramie.
— Oh, my… — wykrztusiła — a ten
drugi to kto?
Otrząśnięcie się zajęło mi dobre
kilka sekund.
— To… to Luhan. Poprzednik twojej
mocy.
— Poprzednik?
— Tak. Zginął jakiś czas temu,
dlatego ty dostałaś jego moc — mój głos był smutny, a Milka patrzyła na mnie
spode łba — Lulu, chyba musimy sobie porozmawiać — szepnęłam do siebie.
— Jak porozmawiać?! Mówiłaś, że nie
żyje — wyszłyśmy z pokoju.
— Tak, ale zdarzyło się kilka
przygód, potem ci je opowiem.
— No dobra.
Poszłyśmy do kuchni przez jadalnię.
Na stole już stało wiele potraw, roznosząc piękne zapachy. W kuchni pracowało
niewiele osób. Xiumin zmywał naczynia na bieżąco, Lay i D.O. gotowali. Kai
próbował podjadać, ale dostał za to po głowie od Laya. Reszta siedziała na
krzesłach przyniesionych z jadalni. Za nami przyszedł Chen.
— Pika, pika?! — zawołał Chanyeol
— Jak zaraz ci zrobię chuuu to mnie
popamiętasz — odgryzł się Chen.
Zrobiło mi się czarno przed oczami
i już wiedziałam, co to oznacza.
— Z czyjej toalety mogę skorzystać?
— zapytałam w pośpiechu, łapiąc za klamkę.
— Możesz z mojej — powiedział Tao,
a ja nawet nie dziękując, ruszyłam szybkim krokiem w stronę jego pokoju.
Zamykałam za sobą wszystkie drzwi na oślep, gdy tylko zamknęłam drzwi łazienki,
odezwał się.
~ O czym chciałaś pogadać? —
zapytał Luhan w oślepiającej bieli.
~ Zastanawiam się, czy wy mnie cały
czas obserwujecie... Wiedziałam, że ty i Sehun byliście blisko, ale nie
sądziłam, że aż TAK.
~ Było, minęło. To on za mną latał.
~ Jak możesz tak mówić?! — byłam
zdenerwowana. — Wiesz, ile dla niego znaczyłeś? Ile nadal znaczysz?!
~ To był tylko kolejny człowiek w
moim życiu.
Nie poznawałam go. Tak niedawno
prosił, bym zaopiekowała się jego Hunnim, a teraz zachowuje się w taki sposób.
~ Jesteś bez serca.
~ Racja, bo nie żyję. Ale już
niedługo.
~ Co masz na myśli?
~ Nie powiem ci, bo zdradzisz nasze
plany.
~ Gdzie Kris? — spróbowałam innej
taktyki.
~ Pałęta się gdzieś po lesie —
wzruszył ramionami. — Jeśli to tyle, pójdę do niego dołączyć.
Powrócił mój normalny wzrok. Ze
zdenerwowania oddychałam szybko, zaciskając pięści. Wyszłam z łazienki i gdy
wychodziłam z pokoju Tao, zauważyłam stojącego w korytarzu Sehuna. Patrzył na
mnie podejrzliwie.
— Z kim rozmawiałaś?
— Ja… Rozmawiałam przez telefon —
na wspomnienie zdjęcia wiszącego na ścianie chłopaka zaczęły mi się zbierać łzy
w oczach. Zamrugałam kilka razy i poszłam do jadalni. Wszyscy już siedzieli
przy stole. Usiadłam roztrzęsiona i zaczęliśmy jeść. Tylko ja i D.O. nie
dołączyliśmy do rozmowy. W końcu ktoś musiał to zauważyć.
— A ty, Anastazja, co taka mało
rozmowna? Coś się stało? — zapytał Lay.
— Co? A, nie. Rozmawiałam przez telefon
z kolegą. Może zrobimy po obiedzie pokaz mocy dla Milki? Nie możemy jej
zabierać tej przyjemności.
— To dobry pomysł — zgodził się
Suho.
Zjedliśmy ogromny obiad, a potem
wraz z Milką pomogłyśmy Xiuminowi i Suho pozmywać naczynia. Dołączyliśmy potem
do watahy siedzącej w salonie i oglądającej bez zainteresowania jakiś film.
Wyłączyli telewizor, zasłonili okno i zgasili światło. Powtórzyła się sytuacja
z pokazu umiejętności dla mnie, tyle tylko, że tym razem Sehun nie zaszalał.
Siedząc na kanapie zrobił mini trąbę powietrzną i zaraz ją zniknął. Gdy
Baekhyun stworzył swoje światełka, Milka wstała i rozglądała się z błyszczącymi
oczami aż w końcu spojrzała na Baekhyuna, który w tym świetle wyglądał jak z
obrazka.
Korekta: Caroline
Subskrybuj:
Posty (Atom)