wtorek, 2 lutego 2016

Opowieści Argonautów #4

Prorok Codzienny
Nowy rok, Nowe marzenia, Nowe twarze!
Jak nasza społeczność czarodziejska wie, 17 stycznia odbyło się oficjalne rozpoczęcie roku w Argo Magic School. Pierwszą klasę zasiliło sześć osób, do drugiej przeszły cztery osoby, dwie pozostały w drugiej, by ją powtarzać. Do Kadry nauczycielskiej dołączyło parę osób, upewniając grono pedagogiczne. Są to: stażysta Mateusz Webb, stażysta Lilith Grey-Martell, profesor Luisa Rodriguez, profesor Monika Wojcicka oraz profesor Stephan Rodriguez Sanchez. Wszystkim życzymy owocnej nauki oraz dobrych zarobków!


Dyrektor Jo Grey odłożyła gazetę z ruchomym zdjęciem na okładce, które przedstawiało ją, dyrektor Smith oraz dyrektor Willis. Z powodów osobistych musiała na pewien czas wrócić do swojego rodzinnego miasteczka, zostawiając szkołę w rękach pozostałych dyrektorek. Lecz nie wiedziała, że jej nieobecność może sprawić tyle kłopotów placówce.
Dyrektor oraz jednocześnie profesor Numerologii czuła się jak ryba w wodzie, mając władzę nad całą szkołą. Będąc odpowiedzialną za gazetkę szkolną, Aperacjum, skróciła czas przygotowania materiałów, by jak najszybciej wydać najnowszy numer, a także, bez niczyjej wiedzy, zminimalizowała wynagrodzenie za pracę redaktora. Będąc nieobecną na swojej lekcji, dała uczniom trudną pracę do zrobienia, a sama wybrała się wraz z profesor Alessandrą Dus do Dziurawego Kotła na Pokątnej, by poplotkować ze swoją przyjaciółką o sprawach codziennych.
- Pamiętasz jak robiłyśmy wieczorek OpCM? – zapytała Alessandra, popijając piwo kremowe.
- Ile Katie potrzeba do zabicia Aless? – powiedziała na głos dyrektorka. – Jednej, bo Katie ma tasaka.
Obie zaśmiały się cicho pod nosami na to wspomnienie.
- Dlaczego Katie zabiera linijkę do łóżka? – dopiero teraz miała zamiar się odgryźć nauczycielka.
- No?
- By zmierzyć ile spała. Hahahahaha – jej śmiech odbił się po sali.
Przez kolejną chwilę tak konkurowały sucharami, by zmienić temat. Nie wiedziały, że w tym czasie do szkoły zawitała była dyrektorka, Olivia Duncanlewis, by sprawdzić, jak się sprawy mają. Zauważyła, że jedna ze stażystek, zamiast pomóc przygotować się swojej mentorce na lekcje Transmutacji, a także pomóc przy sprawdzaniu prac, przechadzała się po szkole, przygotowując psikusy dla uczniów. Gdy weszła do pokoju nauczycielskiego, zastała małe grupki, po cichu szepczące coś przejęcie między sobą. Gdy ją zauważono, ci, którzy ją znali, wstali by ją przywitać. Nie zdążyła mrugnąć okiem, gdy jej uszy zaatakowała gama rozzłoszczonych głosów.
- To jest nie do pomyślenia!
- Jak tak można?!
- Gdzie dyrektor Grey!? Ona by się tym zajęła!
Reszty nie zdążyła zrozumieć. Postarała się wszystkich uspokoić.
- O co chodzi? Co się stało? – zapytała, wywracając oczami, gdy atak znów się rozpoczął.
W końcu złapała dyrektor Roxanne za rękę, a na resztę sali rzuciła Silencio. We dwie usiadły na fotelach.
- Wytłumacz o co chodzi?
- Katie się rozszalała. Jo musiała wyjechać i zostawiła wszystko w naszych rękach, ale Smith zachowuje się, jakby tylko ona była tu dyrektorką. Ktoś usłyszał plotki, że chce nam obniżyć wypłaty. Zauważyliśmy, że Aless dostała dodatek za prace, a profesor Martell nie śpi od dwóch dni, bo jej stażystka błąka się po szkole, zamiast jej pomóc, a na słowa, że to jej obowiązek, chowa się za słowami dyrektor Smith. Zresztą, uczniowie donoszą, że nawet nie przychodzi na swoje zajęcia. Wśród skrzatów panuje zamęt, ponieważ Katie nie zrobiła zamówienia na produkty spożywcze, a z banku znikają sumy, podpisywane jej nazwiskiem, z tytułem „ Na potrzeby szkolne”. Uczniowie nie dostali tegorocznej zapomogi na artykuły szkolne i teraz korzystają ze wszystkiego w parę osób na raz. Opiekunowie domów nie wiedzą, co mają przekazywać swoim podopiecznym, bo od rozpoczęcia roku nie było żadnej rady pedagogicznej. Kompletny armagedon! – zakończyła swoją wypowiedź profesor Wróżbiarstwa.
Olivia siedziała chwilę w milczeniu, przetwarzając to, czego się dowiedziała. Po chwili wstała i opuściła zaklęcie ciszy. Wszyscy popatrzyli na nią wzrokiem pełnym napięcia, nadziei oraz pragnienia sprawiedliwości.
A Katie i Alessandra dalej w najlepsze popijały kolejne piwa kremowe.
- Jak tam twoja nowa miotła? – Aless bębniła palcami o blat.
- Dostałam cynk o najnowszym modelu. Ma mnóstwo nowych funkcji takich jak GPS, monitoring kolizyjny oraz system bezpiecznego lądowania!
- Ile kosztuje?
- A nawet nie wiem, poszło na rachunek szkoły, wiesz?
- Nie za bardzo szalejesz?
- E tam! – Katie machnęła lekceważąco ręką, a na jej ręku zabłyszczała nowa bransoletka z godłem szkoły.
W tym czasie do pokoju nauczycielskiego wleciała sowa z zapakowaną miotłą i karteczką polecającą do Katie Smith. Wszyscy przerwali oczekiwanie na reakcje Olivii i podeszli do pakunku. Do brązowego papieru był przyklejony rachunek. Olivia podeszła i oderwała go. Nadawcą był niemiecki koncern wytwarzający miotły. Dane odbiorcy należały do Katie, lecz rachunek był wystawiony na szkołę. Wynosił 2500 galeonów. Rozerwała papier przy rącze, a wtedy ich oczom ukazał się srebrny napis BMW. Olivia spojrzała z powrotem na paragon a na nim była zapisana także zawartość : Bezcenna Miotła Wygranych. W sali zapadła niezręczna cisza.
Za to w Dziurawym Kotle o ciszy nie było mowy. Rechot kobiet zagłuszał nawet męskie, pijackie awanturowanie. W końcu dokończyły czwartą kolejkę piwa, a Katie wyleciała, zostawiając Alessandrę z rachunkiem. Skierowała się do sklepu Madame Malkin.
- Witaj złociutka. Wszystko czego potrzebujesz znajdziesz u Madame Malkin! – zaświergotała kobieta.
- Dzień dobry. Potrzebuje eleganckiej sukni. Zbliża się Tydzień Założycieli w szkole.
- Oczywiście. Proszę stanąć na podeście, zmierzymy panią.
Gdy Pani Malkin zebrała wymiary od Katie, zaczęła pytać ją o kolor, wzór i temu podobne.
- Marzę o takiej długiej sukni, w niebieskim kolorze, najlepiej satynowa, ze śliskiego materiału, z gorsetem, bym wyglądała na szczuplejszą, ze srebrnymi dodatkami. Cena nie gra roli – widać było, że dyrektor Smith puściła wodze fantazji. Madame Malkin popatrzyła na nią rozochocona wymagającym klientem, przy którym mogłaby się pochwalić swoimi zdolnościami krawieckimi. Uścisnęły sobie ręce, a nim Katie puściła, powiedziała, by jej suknia była pierwsza w kolejności. Wyszła ze sklepu zostawiając Panią Malkin wpatrzoną w swoją dłoń, w której znajdował się mały woreczek z wieloma galeonami. Na koniec podróży po ulicy Pokątnej, Katie wybrała się do sklepu ze słodyczami Sugarpluma. Wykupiła prawie pół sklepu, po czym obładowana torbami z czekoladowymi żabami, fasolkami wszystkich smaków, dyniowymi pasztecikami, kociołkowymi pieguskami, likworowymi pałeczkami i paroma innymi przysmakami ruszyła w kierunku pubu, by wrócić przez kominek do swojego salonu w szkole. Ledwo odłożyła torby, a do jej drzwi energicznie ktoś zapukał. Machnęła różdżką w ich stronę, a w progu zauważyła prawie całe grono pedagogiczne tej szkoły, patrzące na nią z wyrzutem godnym Pani Black. Została postawiona przed sądem. Wszystkie jej przewinienia zostały spisane w liście. Na ramieniu Olivii siedziała sowa, gotowa dostarczyć list do Jo.
- Masz dwie drogi do wyboru. Albo naprawisz wszystko tak, by nie pozostał po tym ślad albo list leci do dyrektor Grey. A wtedy sama się będziesz tłumaczyć.
- Wejdźcie, wejdźcie. Usiądźcie wygodnie – zaprosiła wszystkich do środka i poczęstowała ich nowo kupionymi słodyczami. Ich humory od razu się poprawiły. – Zrobimy tak, każdy z was dostanie podwyżkę i po sprawie, co?
Po dłuższych namowach nauczyciele zgodzili się na jej propozycję i wyszli. W salonie została tylko Olivia, która od początku obserwowała ją, milcząc. Katie zaproponowała jej herbatę, a gdy kobieta się zgodziła, niepostrzeżenie dolała jej do filiżanki eliksir zapomnienia. Podała filiżanki i w ciszy piły, wpatrując się w siebie. W końcu Katie zapytała:
- Co cię sprowadza z powrotem w nasze mury?
- Powiem ci szczerze, że nie wiem. Pewnie chciałam odwiedzić starych znajomych – odpowiedziała Olivia uśmiechając się. Dopiły herbaty i Katie pożegnała byłą dyrektorkę ze skrywanym uśmiechem triumfu.
Mając nadzieję, że wyłgała się od odpowiedzialności, usiadła wygodnie w fotelu. Po pewnym czasie jej zacisze przerwało kolejne pukanie do drzwi. Tym razem stał w nich nie kto inny, jak Jo Grey. Miała założone ręce na klatce i wpatrywała się w Katie nieprzeniknionym wzrokiem. W głowie Katie nagle odezwał się głos : *Jak anioła głos* „Lecz pod koniec dnia, wpada CBA, coś na mnie maaaaaaaa!!!” Jej reprymenda trwała bite dwie godziny. W końcu musiała oddać miotłę profesor Vicessy Piccifues, resztę smakołyków oddać na najbliższe spotkanie rady pedagogicznej, Lilith nałożyć więcej obowiązków, a dodatek za pracę przy gazetce opłacić z własnej wypłaty.
Morał z tej historii jest krótki i niektórym znany, nie zostawiaj Katie samej, gdy Jo jest poza murami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz