9 marca br. Seoul
Wstawanie rano jest straszne! No ale co poradzę, nasz
koncert jest najważniejszy. Nie wiem czy dzisiaj będę miał czas coś napisać.
Musimy się przygotować do kolejnego koncertu w piątek. Pracujemy pełną parą. Do
zobaczenia (może) potem.
Yay! Menedżer dał nam dzisiaj luźniejszy dzień, na odpoczynek
po koncertach. Lekki trening i czas wolny. To mi się podoba. Nasze pokoje to
pobojowiska. Przez weekend tak nabałaganiliśmy, że chyba nawet zespół remontowy
by nie dał rady. Tylko Minseok Hyung ma czysto w pokoju. Czyścioch jeden. Więc
pierwsze co zarządziła mama-Suho, to wielkie sprzątanie. Ogarnęliśmy z
Chanyeolem większość rzeczy w pokoju,
więc poszedłem do Kai’a po detergenty do wytarcia kurzy. Gdy wróciłem do pokoju
zauważyłem stojącego przy biurku współlokatora z czarno-szaro-białym zeszytem w
ręku, tępo wpatrującego się w otwartą stronę. Zamarłem w progu, nawet nie
usłyszał otwieranych drzwi. Dopiero gdy bezwiednie upuściłem butelkę z jakimś
płynem do mycia, odwrócił się gwałtownie w moją stronę.
- Baekhyun, ja… Przepraszam, nie chciałem czytać twoich
osobistych rzeczy, ale gdy sprzątałem biurko, to… - przerwał nie wiedząc co
dalej powiedzieć. Zastanawiałem się, czy przeczytał tą najważniejszą część. –
Baek… Czy… to prawda? – Czyli przeczytał. Załamałem się. Nie myśląc zbyt wiele,
puściłem ścierkę i wybiegłem kierując się do drzwi.
- Baekhyun!? – usłyszałem żarliwy i przestraszony głos
Chanyeol’a. Ale nie zważałem na to. Wsunąłem szybko stopy w buty i wyleciałem
na miasto. Nie czekałem na windę. Pobiegłem schodami. Prawie się wywróciłem. Nie
wiedząc co ze sobą począć, biegłem na oślep. W końcu wylądowałem w parku.
Zmachany od biegu i bezsensownego płaczu usiadłem na najmniej widocznej ławce,
podkuliłem nogi i schowałem twarz. Nie wiem ile tam siedziałem. Było chłodno,
ale to jakoś przeszło obok mnie. Uważałem, że może przynajmniej cierpienie
fizyczne przykryje moje skołatane serce. Słyszałem ludzi przechodzących obok.
Nikt nie zwrócił uwagi na siedzącego w bezruchu chłopaka. Typowa koreańska
kultura. Ludzie raczej przejmują się sobą niż innymi. Dźwięki docierały do mnie
z opóźnieniem. Gdzieś daleko usłyszałem nawoływanie. Dopiero po chwili dotarło
do mnie, że to mnie ktoś szuka.
- Baekhyun! – poczułem rękę na swoim ramieniu więc
podniosłem wzrok. Ale nie musiałem, od razu rozpoznałem głos Lay’a
Hyung’a. – Czyś ty oszalał? Nie dość, że
napędziłeś nam strachu to jeszcze się przeziębisz. Popatrzył na mnie karcąco,
ale gdy przyjrzał się mojej czerwonej od płaczu twarzy jego wzrok od razu
złagodniał. – Co się stało, Beakkie? – Usiadł koło mnie na ławce i przyciągnął
do siebie otaczając mnie ramieniem i ciepłem.
- Ja… ja… - zacząłem się jąkać. – Zrobiłem tak jak mówiłeś,
pisałem wszystko w zeszycie, a-ale… Chanyeol to przeczytał… - Ponownie się
rozkleiłem. Chodź w duchu się za to karciłem.
- I co się stało? Źle się zachował? – zapytał cicho
- N-nie, no co ty! – ożywiłem się. On nigdy by nikogo nie
wyśmiał. – To… to ja uciekłem. Tam było coś co…
- Na jego temat? – dokończył Lay za mnie, gdy nie byłem w
stanie kontynuować zdania.
- Tak.
W tym momencie zadzwonił jego telefon.
~ Nigdzie go nie ma. Kurwa,
gdzie on jest, do cholery?! – usłyszałem głos Chanyeol’a dochodzący z
telefonu.
- Uspokój się. Znalazłem go.
~ Co?! I nie
powiedziałeś?! Gdzie jest?!
- Siedzimy na ławce w parku, tym najbliżej domu.
~ Zaraz będę. Pilnuj
go.
- Jasne. – Odpowiedział blond włosy i się rozłączył. – To
Chanyeol, zaraz tu będzie.
- Wiem, słyszałem… - Popatrzyłem na niego przerażony.
- Co jest? Wiesz, że możesz mi ufać.
- Wiem. Ale boje się.
- Czego?
- Że… - urwałem zastanawiając się czego tak na prawdę się
boje. Że mnie wyśmieje? Wątpię. Że się odwróci ode mnie? Nie Lay. On jest
wyrozumiały. Poza tym przyjaźnimy się. - … nie wiem. – Spuściłem głowę.
- Więc zaufaj mi i powiedz. Pomogę Ci.
- Bo… ja… - popatrzyłem w jego przyjazne oczy. Wziąłem
głęboki wdech i szybko to powiedziałem. –BojakochamChanyeola. – Nie wierze, że
to faktycznie powiedziałem. Usłyszałem tylko ciche westchnięcie Lay’a.
- Czyli dobrze myślałem. – Powiedział jakby do siebie.
Popatrzyłem na niego pytająco. – Po tym jak wczoraj wróciliśmy do domu zacząłem
Cię obserwować, żeby dowiedzieć się dlaczego wtedy się tak załamałeś.
Zauważyłem jak patrzysz na Channiego. Szczególnie wtedy, gdy poszedł się kąpać
z Tao. Jestem dość spostrzegawczy. – Mówiąc to uśmiechnął się delikatnie. –
Więc mówisz, że napisałeś to w pamiętniku, a Chanyeol to przeczytał?
- Tak…
- Jak zareagował?
- Najpierw się tłumaczył, a potem spytał czy to prawda. Ale
mu nie odpowiedziałem, bo uciekłem.
- Niemądry. Mogłeś wykorzystać okazje, że się dowiedział i z
nim porozmawiać. I tak będziesz musiał.
- Wiem. Ale nie jestem na to gotowy. Co ja mam zrobić Hyung?
- Powiedzieć prawdę i otworzyć się na odpowiedź. Nic innego.
A jakakolwiek by nie była, pamiętaj, we are one. Zawszę będziemy przyjaciółmi,
na dobre i złe.
- Ehhh… - westchnąłem zrezygnowany.
- Beakhyun!!! – podniesiony głos sprawił, że poderwałem
głowę.
- No to ja sobie pójdę i uspokoję resztę członków. – wstał,
uśmiechnął się i pokrzepiająco poklepał po ramieniu. Też wstałem, co sprawiło,
że prawie się z nim zrównałem. Od razu odszedł a ja zdążyłem zarejestrować
tylko szybko podbiegającego do mnie chłopaka, zanim utonąłem w ramionach
większego ode mnie czarnowłosego.
- Nigdy… więcej… nie… uciekaj… - wyszeptał w przerwach na
przyśpieszony oddech. Nogi się pode mną ugięły. – Rozumiesz?
- T-tak. – wyjąkałem speszony, gdy puścił mnie i wpatrywał
się poważnie w moją twarz. Nie wytrzymałem jego wzroku i spuściłem głowę.
- Popatrz na mnie. – powiedział delikatnie, co z ociąganiem
wykonałem. – Naprawdę nie chciałem czytać Twoich prywatnych rzeczy, ale
zauważyłem swoje imię i mnie to zaciekawiło. Myślałem, że piszesz nowy wiersz. –
Przerwał. Wziął głęboki wdech. – Chodź, czas wracać. Bo się przeziębisz. –
Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku domu. W tej chwili pomyślałem, że
może nie przeczytał mojego wyznania.
- Powiedz, czy to co napisałeś to prawda?
Nie, jednak przeczytał. Cholera. Nie odzywałem się, przez co
on się zatrzymał.
- Odpowiedz. – powiedział poważnie. – Proszę. – dodał
łagodniej.
- Tak. – powiedziałem bardzo cicho, wierząc, że nie
usłyszał. Ale cisza nas otaczająca zadziałała odwrotnie.
- Naprawdę zerwałeś z Taeyeon przeze mnie?
Popatrzyłem na niego niewierząco. CO?! Ja tam napisałem, że
go kocham, a on pyta o Taeyeon? Nie kontrolowałem się już. Z załamania
przeszedłem w zdenerwowanie. Normalnie jak kobieta w trakcie okresu.
- Serio? No naprawdę? Napisałem, że czuje do Ciebie coś
więcej niż przyjaźń a Ty pytasz o moją byłą? – wybuchnąłem. Po chwili zdałem
sobie sprawę co powiedziałem. – Ja… Przepraszam… - znów chciałem się odwrócić i
ponownie uciec, ale ten nadal trzymał mnie za rękę, wzmacniając uścisk.
- Nie uciekaj, prosiłem Cię.
Zacisnąłem oczy próbując powstrzymać łzy. Byłem już tym
zmęczony.
Pociągnął mnie za ramię, co sprawiło, że wpadłem w jego
ramiona. Owinął ręce wokół mnie jakby już nigdy nie chciał puścić. Jego ciepły,
przyśpieszony oddech owiewał moją szyję, co spowodowało u mnie dreszcze
zadowolenia.
- Nie chcę Cię stracić, rozumiesz? Nie chcę, żebyś uciekał.
Przyzwyczaiłem się do Twojej obecności, i jakbyś teraz zniknął z mojego życia,
to nie było by już tak samo. Przez ten czas jak cię szukałem, czułem pustkę,
samotność. Martwiłem się o Ciebie. Może…. Może to nie jest miłość, ale od
czegoś się zaczyna, prawda? – zapytał jakby z obietnicą.
- Co? – Nie byłem pewien, jakie przesłanie miało to co
właśnie powiedział. Nie chciałem robić sobie złudnej nadziei.
- Mam na myśli to, że bez ciebie w moim życiu jest pusto. I
jeśli by Ci nie przeszkadzało, że z mojej strony to jeszcze nie miłość, to
możemy spróbować.
Świat mi zawirował, organy zmieniły miejsce położenia a
serce zaczęło szybciej bić. Co on właśnie powiedział? Spróbować? Ze mną?
- Mówisz serio?
- Jak najbardziej.
W tej euforii i emocjach rzuciłem się w jego ramiona w sumie
nie wiedząc co robię, pocałowałem go w usta. Swoją stroną zawsze przy całowaniu
mam otwarte oczy, więc zauważyłem jak jego się otwierają w zdziwieniu, a ciało
sztywnieje, ale po sekundzie zniknęło, a on zamknął oczy. Ja też poszedłem w
jego ślady. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- To było… nieoczekiwane. Ale przyjemne. – Uśmiechnął się do
mnie i złapał za rękę. Wtuliłem się w nią i tak poszliśmy do domu.
Przed drzwiami puściliśmy swoje ręce, Żaden z nas nie chciał
nic powiedzieć reszcie, obawiając się ich reakcji. Chanyeol uśmiechnął się do
mnie na co odpowiedziałem tym samy m i weszliśmy do domu. Chłopacy siedzieli w
salonie i oglądali jakiś film. Brakowało tylko Suho i Lay’a.
- O, jesteście. Beakhyun, nigdy więcej nie znikaj.-
Powiedział ucieszony Xiumin i wrócił do oglądani. Skierowaliśmy się do naszego
pokoju, chcąc się przebrać. Już chciałem złapać za klamkę, gdy ta opadła i
naprzeciw nam stanął blond chłopak.
- Ekhm. Zrobiłem Wam małe przemeblowanie. No to ten, ide
oglądać film. – Minął nas nie czekając na odpowiedź. Popatrzeliśmy na siebie
zdumieni i weszliśmy do środka. Dużo to się nie zmieniło. Biurko nadal stało
pod oknem, naprzeciw drzwi, szafy nadal stał y po prawej stronie . Tylko łóżka
po lewej stały inaczej. Wcześniej między łóżkami była mega przerwa. Stały tam
dwa stoliki nocne. Teraz łóżka były połączone, a stoliki stały po zewnętrznych
stronach.
- Yyyy… - To było jedyne co powiedziałem w pierwszym momencie.
Chanyeol się zmieszał co mnie tylko poddenerwowało. – Lay!!! – już nawet nie
bawiłem się w kulturkę. Byłem po prostu wkurzony, bo to mogło wyższego
spłoszyć. Ale ten tylko się uśmiechnął do mnie i położył się na swojej części
łóżka. Poszedłem w jego ślady a gdy mój brzuch dotknął pościeli wyższy
przybliżył się do mnie, patrząc w moje oczy. Rozpływałem się pod mocą tego
wzroku.
- Słuchaj, bo… - zbierał myśli – nie chcę byś czuł się
zraniony moja niewiedzą. Bo nie wiem jak będę reagować na nową sytuacje. Zostaje
jeszcze sprawa chłopaków. Co im powiemy?
Zacząłem się zastanawiać nad tym co powiedział. W sumie powinienem
nastawić się, że przecież on nic nie wie o kontaktach homoseksualnych. Wtedy
zdałem sobie sprawę, że ja tez nie. Oj, no to jestem ugotowany.
- Wystarczy, że
jesteś. To mnie najbardziej uszczęśliwia. – powiedziałem w geście
romantyczności. – A jeśli chodzi o chłopaków to to nie wiem. Lay Hyung już wie.
Raczej nikomu nie powie
- Zobaczymy, jak się wszystko potoczy. Chodźmy, bo zacznie
coś podejrzewać.
- Ne.
Wstaliśmy z łóżka i wyszliśmy do salonu. Dosiedliśmy się do
reszty i oglądaliśmy film. Ale nie dane nam było spokojnie oglądać. Po jakichś
dziesięciu minutach rozległo się pukanie do drzwi. Lay w przywódczej pozie
ruszył do drzwi po drodze karząc ściszyć telewizor. Słyszałem otwierania zamka.
- O…- urwana reakcja blond włosego – Kurwa
- -Mogę wejść? – usłyszałem jakiś niepewny, męski głos.
- No nie wiem co na to chłopaki.
- Proszę, muszę pogadać z Sehunem.
- No dobra – dźwięk zamykanych drzwi. Po chwili blondyn
wrócił do salonu.
- Beakkie, jesteś pewny że nie miałeś magicznej mocy kiedy
mówiłeś że chcesz wrócić do starych czasów?
- Co? O czym ty mówisz?
- Bo odwiedził nas ktoś kogo dawnośmy nie widzieli. – mówiąc
to odsunął się i wpuścił do salonu średniego wzrostu chłopaka, o pięknej,
prawie kobiecej twarzy, blond włosach i bojaźliwym wzroku. Skulił się w sobie
gdy usłyszał reakcje członków EXO.
- Kurwa.
- Ja pierdole.
- Serio?
- LUHAN!? – Ponad wszystkie przekleństwa wyrwało się to imię
o którym wszyscy starali się zapomnieć, a najbardziej właściciel głosu ,
wysokiego wzrostu i brąz włosów.
- Cz-cześć Sehun, cześć wszystkim. – powiedział niepewnie
gośc, kuląc się pod gromem wzroków od ośmiu członków jego byłego zespołu.
Przysunął się do Lay’a, szukając tam wsparcia.
- Ekhm – odchrząknął blondwłosy jednorożec. – Nasz gość chce
porozmawiać z Sehunem.
- Starał się unikać
imienia Luhana jak ognia. Popatrzyłem na maknae zespołu i powiedzmy, że się
przeraziłem. Jego twarz wyrażała chęć mordy, ale oczy mrugały szybko próbując
powstrzymać napływające łzy. Pociągnąłem go za rękę w kierunku Luhana.
- Idź – powiedziałem
Młody wstał, skinął na Luhana i zaprowadził go do pokoju w
którym ukrywał się Suho. Jego reakcja była podobna.
- O kurczę. – wszyscy się roześmialiśmy ale przestało nam
być do śmiechu gdy Suho wyszedł z pokoju i zamknął drzwi.
- A ten tu co robi? – zadał pytanie na które każdy z nas
chciał znać odpowiedź.
- Cholera go tam wie, liderze. – powiedział półgębkiem Chen.
- Dalej oglądacie ten horror?
Wszyscy spojrzeliśmy
na niego zdumieni, a on na to skierował oskarżycielski wzrok na Pande Tao.
- TAO!?
- No co? Ja nic nie zrobiłem. To D.O. powiedział mi, że to
horror.
- To był tylko żart – bronił się Kyungsoo wzbraniają się
rękami.
- Ehh… Co ja się z Wami mam. – Usiadł razem z nami. Ale po
tej wizycie chyba nikt nie miał już ochoty go dalej oglądać. Po kilku minutach
chłopaki się rozeszli do swoich pokoi. Zostaliśmy tylko my z Chanyeolem, Lay i
Suho. Film oglądaliśmy cicho, więc co jakiś czas z pokoju Sehun-Suho,
znajdującego się najbliżej kanapy słychać było urywki rozmowy.
- Ale dlaczego?
- Bo… Nie zrozumiesz […] – dalej już nie zrozumiałem.
Chwila filmu i znowu.
- Nie rozumiem jak mogłeś mi to zrobić?! – tego nie dało się
nie słyszeć – Zostawiłeś nas! Zostawiłeś mnie! Naprawdę tak mało dla ciebie
znaczyłem? Czy w ogóle to cokolwiek z tego co robiłeś było prawdziwe? –Pierwszy
raz słyszałem tak roztrzęsionego maknae. Zawsze był taki opanowany.
- Sehun, proszę… To nieprawda. – odpowiedź Luhana była ledwo
słyszalna.
Film znów wszystko zagłuszył, a Chanyeol wstał, chcąc iśc do
pokoju i popatrzył na mnie wyczekująco. Ale Lay mnie uprzedził.
- Niech zostanie.
Chcę z nim porozmawiać.
- Okej. Dobranoc. Lay, Beakhyun, Suho – Skinął nam głową i
poszedł do pokoju.
- Hyung? – zastanawiałem się co może ode mnie chcieć.
Mrugnął mi okiem.
- Suho, dasz nam chwilę? Idź przypomnij Chen’owi jego partie
czy coś.
- Spoko, już się zmywam.
- Dzięki, MAMO. – odpowiedział zgryźliwie. Gdy lider wyszedł
i zniknął za drzwiami pokoju Lay-Chen, Hyung wyłączył telewizor. – Posłuchaj,
nie wiem jak skończyła się Twoja rozmowa z Chanyeol’em, ale widząc waszą
relacje, bardzo dobrze.
- No… tak. Chanyeol powiedział, że chce spróbować, dla mnie,
mimo, że z jego strony to nie jest miłość.
- No, to dobrze. Czyli nie wygłupiłem się za bardzo z tym
„przemeblowaniem”. Haha.
- Powinieneś za to oberwać. – Powiedziałem cicho.
- Oj tam narzekasz. Śmiesznie było. – szturchnął mnie lekko
w ramie.- Ale tak na poważnie. Chyba wiem, czemu Luhan tu przyszedł. Ostatnio
robię się coraz bardziej spostrzegawczy (pewnie dlatego ze rzucił dragi
>.<). Ale nie mam pewności. Musimy zobaczyć co się stanie jak Lulu stąd
wyjdzie. Wtedy ja pójdę do Sehuna, a ty musisz iść go odprowadzić i pogadać z
nim. Wiesz, Lulu jak będzie załamany to akurat nas obejdzie, ale jak teraz
Sehun wpadnie w depreche to koncert idzie w odstawkę.
- Rozumiem. Ale o czym mam gadać z chińczykiem? To ty z nim
byłeś w zespole, nie ja. Bliżej mi do Sehuna niż do Luhana.
- Ale ty z Luhan’em macie dość podobne charaktery.
Bynajmniej to właśnie charakterem ci bliżej do Lulu niż do Sehunnie’go.
- Nie nazywaj Luhana Lulu. Odzwyczaiłem się.
- Słuchaj, mnie też było… JEST przykro, że odszedł. Może
miał swoje powody, nie wiem. A może po prostu nas wykorzystał, nie wiem. I tego
musimy się dowiedzieć. Jeśli chciał nas tylko wykorzystać, to trzeba będzie mu
postawić sprawę jasno, a jeśli miał większy cel, który chodź trochę
usprawiedliwi jego zachowanie, to musimy to wziąć pod uwagę.
- No dobra. – Tylko to powiedziałem po całym mieszkaniu
rozbiegł się krzyk:
- WYJDŹ! ROZUMIESZ?! WYNOCHA! STĄD, Z TEGO MIESZKANIA I Z
MOJEGO ŻYCIA!
- Ocho. Pamiętaj tylko, byś go nie wystraszył.
- Dobra.
Drzwi od pokoju Sehun-Suho się otworzyły i blond chłopak
wybiegł i skierował się do drzwi. Pobiegłem za nim, w sprincie założyłem buty,
co zrobiłem szybciej niż on, ponieważ przez łzy mało widział. Czekając na
niego, odwróciłem się do Lay’a, który już łapał za klamkę pokoju, gotów zebrać
baty za przeszkadzanie. Chińczyk ubrał buty i roztrzęsiony złapał za klamkę.
Otworzył drzwi i już je zamykał, gdy zatrzymałem je ręką i wyszedłem za nim.
- C-co? – powiedział rozsypującym się głosem. Zmieszałem
się. No ale cóż. Sam wiedziałem czego chciałem jak tego samego dnia płakałem.
- Chodź Hyung. Zabieram się na czekolade/kawe/herbate czy co
tam chcesz. Musimy porozmawiać.
- Nie chcę.
- Chcesz, chcesz. Potrzebujesz tego. Idziemy. Kupie ci
Bubble Tea. Znam kawiarnie którą mało kto odwiedza, ale za to mają tam
przepyszną czekoladę. – I bez ceregieli popchnąłem chłopaka w stronę windy. On
nadal płakał więc wymacałem w bluzie paczkę chusteczek z której niedawno sam
korzystałem. – Masz.
Wziął ode mnie trzęsącą ręką paczkę, wyjął chusteczkę i
zaczął się wycierać. Gdy zjechaliśmy na parter, wyglądał już nieco lepiej.
Zostały tylko czerwone oczy, zaczerwienione policzki i pociąganie nosem. Zabrałem
go do wspomnianej wcześniej kawiarni i jak zbawienie była prawie kompletnie
pusta. Zabrałem go do najmniej widocznego stolika a sam poszedłem zamówić
gorącą czekoladę i Taro Bubble Tea. Gdy dostałem zamówienie wróciłem do
stolika. Luhan siedział ze spuszczoną głową i bawił się rękoma.
- Może dać ci kostkę Rubika? – zacząłem na rozluźnienie
atmosfery ale to nic nie dało. – Masz.
Twoja ulubiona. – Postawiłem plastikowy kubek przed nim.
- Dziękuje. – odpowiedział cicho, ale nadal nie przestał
zabawy.
- No dobra. To nie będę owijał w bawełnę. O co chodzi? Po co
przyszedłeś?
- Wiedziałem, że zapytasz…
- No to skoro wiedziałeś, pewnie masz już gotową odpowiedź.
Słucham.
- Już mówiłem. Przyszedłem do Sehuna.
- To wszyscy słyszeliśmy. Tak samo jak jego krzyki. –
Wziąłem łyk gorącej czekolady, co od razu mnie rozluźniło. – Ja dzisiaj też
ostatnio miałem duży problem.
- Wiem. Widziałem. Oglądałem na YouTubie urywki z koncertu.
W sumie dlatego przyszedłem. Już dawno o tym myślałem, ale dopiero jak
powiedziałeś, że tęsknisz za dawnymi czasami to się zdecydowałem.
- To może Lay miał trochę racji z tą magią?
- Hę? – wreszcie podniósł głowę i na mnie spojrzał.
- Nie, nic. Ale wiesz czemu to powiedziałem?
- Nie. Komentarze dużo sugerowały, ale prawdy nie znam.
- Ponieważ prawdę zna teraz tylko Lay Hyung. – powiedziałem
dość nie pewnie. Nie chciałem się zdradzić. Chłopaki z zespołu nie wiedzą, a on
miałby wiedzieć? Nieee.
- Lay… - powiedział ściskając kubek. – Tęsknię za Wami…
- To dlaczego odszedłeś?
- Ja… Oh, nie zrozumiesz. Tak dużo się działo.
- To już słyszałem.
- Ile słyszeliście z naszej rozmowy? – zapytał patrząc na
mnie z przerażeniem.
- Pomyślmy. – popukałem się palcem wskazującym po brodzie. –
Jak ty powiedziałeś że Sehun nie zrozumie. Tyle z Twojej wypowiedzi. Reszta to
były krzyki Sehuna. Że go zostawiłeś. I pytanie czy to co robiłeś było
prawdziwe.
- Aha. – odpowiedział znów spuszczając głowę.
- Słuchaj, Lay powiedział, że domyśla się o co chodzi, ale
ja nie mam bladego pojęcia. Kazał mi z Toba porozmawiać, bo jakoby mamy podobne
charaktery. Chodź nie jestem pewny o co mu chodziło. Ostatnio zrobił się
strasznie spostrzegawczy. – wzdrygnąłem się na wspomnienie rozmowy na ławce.
- Nie ważne. Pójdę już. – powiedział starszy wstając od
stolika
- Nie. Nie puszczę Cię stąd dopóki mi nie powiesz o co
chodzi. Słuchaj, jeśli Sehun się teraz załamie to z naszych koncertów nici.
Chodź pewnie to akurat Cię nie obchodzi.
- OBCHODZI! – Wykrzyknął blondwłosy. – Sehun zawsze był dla
mnie ważny! – po czym złapał się za usta i opadł ciężko na krzesło.
Przekrzywiłem zaciekawiony głowę. Czy to możliwe? Nieee, raczej nie. A może
jednak.
- Lay mówił że mamy podobne charaktery, ale może to nie o to
mu chodziło… - powiedziałem bardziej do siebie niż to towarzysza.
- Co?
- Słuchaj. Czy ty aby przypadkiem nie lubisz Sehuna.
- Lubię. Ale co to ma do naszego podobieństwa.
- Ale lubisz, czy lubisz lubisz? – zapytałem akcentując
końcówkę. Popatrzyłem na niego przenikłe. Jego policzki które po płaczu
odzyskały normalny kolor, znów przybrały odcień czerwieni. Lekkiej, ledwo
widocznej. Starszy nic nie odpowiedział, ale ja już dostałem odpowiedź.
- Nie chcę prowadzić śledztwa, ale twoje ciało mówi za
ciebie. Lubisz go.
- Tak. Kochałem. Nadal kocham. Ale on mnie nienawidzi. Jak
wy wszyscy.
- Bynajmniej. Na pewno mamy do ciebie żal o to co zrobiłeś,
ale nienawiść to za dużo powiedziane. Wiesz dlaczego na scenie powiedziałem, że
tęsknie za starymi czasami? Ponieważ wtedy nie miałem kłopotów ponad liczne
treningi. Później doszły sprawy prywatne. Odejście Krisa i Twoje mocno nami
wstrząsnęło. Ale Twoje odejście odbiło się najbardziej na Sehunie. Wiele
wycierpiał.
- Wiem. Rozmawialiśmy o tym. A raczej on mówił. Przykro mi z
tego powodu.
- Więc skoro go kochałeś, czemu go zostawiłeś?
- Musiałem. To skomplikowane.
- I nie sądziłeś, że warto mu to wytłumaczyć? A nie zostawić
tak, bez rozmowy, bez informacji? I myślisz, że pomysł powrotu po pięciu
miesiącach był dobry?
- Mówi się, że lepiej późno niż wcale… - powiedział, jakby
próbował przekonać sam siebie. – Ale… - popatrzył na mnie przenikliwie. – Nie
zdziwiło cię, to co do niego czuje? Nie obrzydziło, ani nie odstraszyło?
- Nie. Widzisz, Lay miał trochę racji mówiąc, że jesteśmy
podobni. – Uśmiechnąłem się.
- Co masz na myśli? – przekrzywił głowę, nadal się we mnie
wpatrując.
- Te moje problemy… - pogładziłem palcami papierowy kubek –
dotyczyły Chanyeaol’a. – Wtedy mu opowiedziałem całą historię, od zejścia ze
sceny, przez rozmowę z Lay’em, pisanie w zeszycie aż po moje ucieknięcie do
parku. – I w sumie dobrze się skończyło. Chanyeol powiedział, że nie chce mnie
stracić, więc spróbuje, nawet jeśli to co do mnie czuje to nie miłość.
Hyung słuchał wszystkiego skupiony, a gdy w końcu otwarcie
powiedziałem, że kocham Chanyeol’a to otworzył oczy ze zdziwienia, ale się nie
odezwał.
- Teraz rozumiem co miał Lay na myśli. – Luhan kiwnął głową.
- Sehun wie, że go kochasz?
- Wiedział. Można powiedzieć, że byliśmy ze sobą. Chodź było
to raczej uwarunkowane naszym zachowaniem, niż otwartymi słowami. Ale zresztą
sam słyszałeś. Nie chce mnie widzieć.
- No cóż. Na razie nic nie poradzę. Teraz rozmawia z Lay’am
tak jak ja z Tobą. Musi się trochę uspokoić i wszystko przemyśleć. Może jak
trochę ochłonie to będzie w stanie Ciebie wysłuchać. Jeśli oczywiście powiesz
coś więcej jak „I tak nie zrozumiesz”. Chociaż się postaraj.
- Eh… Ale to jest naprawdę trudne.
- Hyung, słuchaj. On jest dla ciebie ważny, tak?
- Bardzo.
- Więc się nie zastanawiaj, tylko coś zrób! Ty przynajmniej
już masz z nim doświadczenie… - powiedziałem wczuwając się w rozmowę, choć
normalnie nie wyrwało by mi się.
- Doświadczenie?
- No, mówisz, że byliście ze sobą. Więc to i owo musieliście
zrobić. – Tym razem to ja się zaczerwieniłem.
- No, trochę. Ale czemu to mówisz?
- Bo mi się ułożyło, ale nie mam bladego pojęcia o tych
sprawach.
Luhan opluł się Bubble Tea którą właśnie spokojnie pił.
- Że jak?
- A no bo widzisz, zerwałem z Taeyon gdy zdałem sobie sprawę
z uczuć do Chanyeaol’a. Z nią też raczej dużo nie zrobiłem. Więc moja wiedza i
doświadczenie są… zerowe.
- O żesz. A oglądałeś chociaż coś kiedyś?
- Nie…
- Ahahahahahahaha…
- Hyung! Nie śmiej się ze mnie.
- Przepraszam, Beakhyun. Ale zanim się za cokolwiek brałeś
powinieneś chociaż znać teorię. A to, że przeczytałeś od groma romansów ci nie
pomoże.
- To co ja mam zrobić? Bo to ja powinienem być tym który go
wprowadzi w… ten świat.
- Daj mi swój aktualny numer. Pomogę Ci.
- Ja mam wciąż ten sam. – stwierdziłem rzeczowo.
- Aha, no dobra, to zapisz sobie mój. – Wyciągnąłem telefon
i uaktualniłem numer telefonu, podpisany „Jelonek Luhan”. – Jak wrócę to ci napiszę.
- No dobra. A gdzie teraz stacjonujesz?
- Zostaje w Seoulu na dłużej. Od jakiegoś czasu mam zdjęcia
do dramy, nagrywam piosenki, dostaje propozycje do reklam i takie tam.
- Aha. No dobra. To w takim razie, do zobaczenia. – wstałem.
Luhan wyciągnął rękę w moim kierunku, ale ja ją minąłem i mocno go uścisnąłem.
– powinieneś niedługo wpaść na dłużej i porozmawiać z nami. A nie się odcinać.
- Dzięki, Dongsang.
- Dawno tak do mnie nie mówiłeś.
- No widzisz, może wracają stare czasy? – uśmiechnął się,
sugerując mój występ na scenie.
- Taa. Trzymaj się. – Wychodząc wrzuciłem pusty kubek do
kosza na śmieci i ruszyłem w kierunku naszego dormu.
Gdy wszedłem do salonu, wszystko było tak jak z niego
wychodziłem. Kompletna pustka. Wszyscy pozamykani w pokojach. Z jednego z nich
słychać było muzykę. W kuchni tylko kręcił się Lay.
- Już wróciłeś? I jak poszło?
- Miałeś racje, mamy podobne „charaktery” – wymawiając
ostatnie słowo, znacząco ugiąłem palce w geście do peace.
- O, widzę, że zrozumiałeś o co mi chodziło. Sam Ci
powiedział, czy zgadywałeś?
- Sam powiedział. Ale na początku trudno było z nim
rozmawiać. Ciągle powtarzał, że nie zrozumiem.
- Tak jak Sehunowi. – Lay zmarkotniał.
- A tobie jak poszło?
- Jeszcze nie skończyłem. Najpierw to mnie w ogóle wyrzucił z pokoju.
Jakiś czas się do niego dobijałem. Puścił smętną muzykę i zamknął się. Chyba
zmęczyło go moje dobijanie się do drzwi bo w końcu mnie wpuścił. Po całym
pokoju porozrzucane były zdjęcia Sehuna i Luhana.
(Żart sytuacyjny: Ruchome zdjęcia bo Harry Potter)
- No to nieźle.
- On sam siedział przed zdjęciami i się w nie tępo
wpatrywał. Długi czas mówiłem do niego jak do ściany. Zero odzewu. Ale w końcu
postawiłem na agresywniejsze karty, więc zabrałem wszystkie zdjęcia, na co od
razu zareagował. Krzyczał, że mam mu je oddać i tak dalej. Powiedziałem, że
oddam mu je jak porozmawiamy. No i w sumie dużo się nie dowiedziałem, tylko
upewniłem w moich domysłach. – Opowiadał, nastawiając wodę, wsypując mieszankę
owocową do trzech kubków i ogólnie krzątając się po kuchni. – Powiedział, że
byli ze sobą, ale że nikt o tym nie wiedział, więc ogólnie mało czasu spędzali
tylko we dwóch, mogąc swobodnie się zachowywać. Potem, kiedy Lulu odszedł, sam
nic nie wiedział i myślał, że po prostu przestał go kochać i chciał wszystkiego
uniknąć, uciekając. Ale tak nie uważam. Odejście od wytwórni to zbyt duży krok
jak na to moim zdaniem. Kiedy Sehnnie spytał go czemu więc odszedł, ten mu
powiedział, że nie zrozumie, co zresztą słyszeliśmy.
- Tak, mi to Lulu też ciągle powtarzał.
- Potem jak Sehun pytał czy Luhan tylko grał, to blondyn się
załamał. Zaczął płakać, że to nieprawda, że mu bardzo zależało, zresztą nadal
zależy, dlatego tutaj jest.
- Mi Lulu powiedział, że to moje słowa ze sceny go
przekonały do zrobienia tego kroku.
- A widzisz, czyli może jednak te słowa miały magiczną moc.
– uśmiechnął się cierpko. – Jelonek powiedział Sehunowi, że chciałby odzyskać z
nim, z nami wszystkimi kontakt, ale na nim najbardziej mu zależy, wie, że
Sehunowi było ciężko, że przeprasza. Mówił, że sam długo się zbierał po tym
wydarzeniu. Ale Sehun już był mocno poddenerwowany, więc zaproponował rozmowę
kiedy indziej, kiedy się uspokoi. A wtedy Sehun wybuchł. No i Lulu wybiegł z
płaczem.
- Ta. To chyba miałem łatwiej niż ty. Zabrałem go na Bubble
Tea. – I opowiedziałem mu całą rozmowę, pomijając ostatni temat, który tyczył
się mojego doświadczenia. Tego akurat Lay nie musi wiedzieć. – Widać było, że
jest mocno skruszony. Na pożegnanie wyciągnął do mnie rękę. Tak oficjalnie. Ale
ja go przytuliłem i zaproponowałem, żeby kiedyś do nas wpadł, na dłużej,
porozmawiać.
- Dobrze zrobiłeś. – Skwitował to jednorożec, zalewając
herbaty. – Masz. Dołączysz do mnie?
- Chanyeaol mnie zabije jak tak go zostawię, ale trzeba im
pomóc. Dalej siedzi w pokoju?
- Tak, Suho nadal jest u Chena, to oni tak piłują piosenki.
- Ahaaa. – Wziąłem dwa kubki w ręce i poszedłem za Lay’em do
pokoju Suho-Sehun. Hyung otworzył mi drzwi i przepuścił. Mimo, że za oknem już
było ciemno, w pokoju nie świeciło się światło, tylko mała lampka przy biurku,
spuszczona tak by dawała jak najmniej światła. Na łóżku leżał brązowowłosy
wpatrujący się w rozrzucone zdjęcia. Zapewne te same o których mówił Lay.
Postawiłem kubek przy takiej samej szafce nocnej jak moja a sam usiadłem na
krześle przy biurku, zawczasu odwracając je do młodszego chłopaka. Lay
popatrzył na mnie, odstawił swoją herbatę na biurko i usiadł na łóżku.
- Sehunnie? – Popatrzył na twarz sprawdzając czy młodszy
śpi. Oczy miał otwarte, świecące w blasku lampki. Odgarnął mu włosy z czoła. –
Jesteś tam nadal?
- Ne. – odparł cicho tamten.
- To dobrze. Zrobiłem ci herbatę. Chodź, napij się. Dobrze
ci zrobi. – Gdy młodszy się nie ruszył, Lay złapał go za ramiona i siłą
postawił do pozy siedzącej. Włożył mu kubek w dłonie. – Pij. Tylko ostrożnie,
bo gorące. – Młodszy zanurzył usta w płynie i nawet się nie skrzywił. Wątpię
żeby pił. Jego jabłko Adama w ogóle nie zmieniło miejsca. – Słuchaj, Beakkie
wrócił z rozmowy z Lulu. Nie chcesz posłuchać? – najwyższy z nas popatrzył
tępym wzrokiem na mnie, jakby zastanawiał się kim jestem. Skinął powolnie
głową. Usiadł na podłodze i oparł plecy o łóżku, siedząc przodem do okna, przy
którym siedziałem. Wszystkie pokoje są podobnie ułożone.
- Emm… - zebrałem się w sobie, żeby opowiedzieć pobieżnie
jak przebiegła rozmowa. – Jemu na tobie zależy. Bardzo. Ale on myśli, ze ty go
nienawidzisz. Jest tak?
- Nie. – powiedział bezgłośnie. – Jak mógłbym nienawidzić
osobę którą kocham? – Zdziwiła mnie otwartość z jaką to powiedział, chodź
bardzo cicho. Chyba, że już wiedział o mnie i Chayeolu. Albo nie zdaje sobie
sprawy z kim rozmawia.
- To dobrze. Jest zdruzgotany. Naprawdę boi się, że go
nienawidzisz. Ale powiedział, że bardzo chciał Ci wszystko wytłumaczyć.
- To dlaczego nie wytłumaczył gdy spytałem?! – podniósł
głos.
- N-nie wiem. Mnie też nie powiedział. Ale jest zdesperowany
i gotowy wszystko wytłumaczyć. Byle byś tylko go wysłuchał i postarał
zrozumieć. Ja sam dobrze wiem, że brak rozmowy może się źle skończyć. Powinieneś
dać mu szanse, by chociaż spróbował. Jeśli go wysłuchasz, wtedy będziesz mógł z
czystą duszą go pogonić lub przyjąć. Tylko nie możesz się załamywać. Zamknięcie
się w sobie nic nie da. – zatraciłem się w monologu, i dopiero teraz
zauważyłem, że młodszy schował głowę między nogi i cicho pochlipywał.
Popatrzyłem przerażony na Lay’a a ten zrównał się do Sehuna i go przytulił. Sam
też wstałem z krzesła i uklęknąłem przed nim. Dotknąłem jego dłoni, opartej na
kolanie, a on ją ścisnął, jakby szukając ratunku. Lay spokojnie głaskał go po
włosach szepcząc cicho słowa pocieszenia. Po dłuższej chwili, gdy nogi zaczęły
mi cierpnąć, Sehun się uspokoił. Lay bezgłośnie poprosił o jego kubek który mu
podałem.
- Wypij. – młodszy podniósł głowę i machinalnie chwycił
kubek i duszkiem wypił jego zawartość. Wziąłem od niego pusty kubek i
odstawiłem na miejsce. Usiadłem na krześle. Po kilku minutach ciszy
stwierdziłem, że jestem już niepotrzebny, więc wstałem i skierowałem się do
drzwi. Trzymając rękę na klamce odwróciłem się i zobaczyłem, jak Lay bierze
maknae na ręce i układa go w łóżku. Uśmiechnąłem się pod nosem i jak najciszej
zamknąłem drzwi. Idąc do swojego pokoju poczułem wibracje telefonu. Na ekranie
wyświetlił mi się SMS:
Od: Jelonek Luhan
Tak jak obiecałem. Zacznij od czystej teorii. Mimo, że to
głupio brzmi, wpisz w wyszukiwarkę podstawowe stwierdzenia jak homoseksualizm,
gej, związek partnerski. To takie podstawy podstaw. Jak już się z tym
zapoznasz, daj mi znać, to pokieruje cię dalej.
Lulu
P.s. Co z Sehunem? :C
Stanąłem w salonie. Nacisnąłem odpowiedz.
Od: Eyeliner
Eee… Dzięki. Z Sehunem nie najlepiej, właśnie od niego
wyszedłem. Lay położył go spać. Myślę, że będzie chciał Cię niedługo wysłuchać.
P.s. Wyciągnął wasze wspólne zdjęcia i się w nie tępo wpatrywał.
Nacisnął wyślij i ruszyłem do pokoju. Było ciemno, z okna
prześwitywały tylko nieliczne gwiazdy i kawałek księżyca. Na szczęście to
pomogło mi się obeznać w pokoju. Szybko skierowałem się do komody i przebrałem
w ciuchy do spania. Koszulka i spodenki. Ach jak luźno. Zapaliłem lampkę i
delikatnie zasłoniłem, żeby nie obudzić Chanyeol’a. Tak. Skończyłem. Chyba
najwyższa pora iść spać. Dobranoc.